Tych dwóch graczy bardzo brakowało przed tygodniem w Poznaniu, o czym może świadczyć niekorzystny wynik i wysoka porażka z Lechem. Tym razem trener łodzian, Marek Chojnacki, może skorzystać ze wszystkich swoich graczy. Drobnego urazu doznał jedynie Zdzisław Leszczyński, ale nie jest to nic poważnego i raczej na pewno ujrzymy go na boisku od pierwszej minuty. W kadrze na to spotkanie znalazło się zaledwie 17 piłkarzy, jednak nie powinno to dziwić. Szkoleniowiec nie planuje większych zmian w ustawieniu, a i dublerów na każdą pozycję ma już raczej wytypowanych. O ile trener Chojnacki skład na sobotni pojedynek ma już w głowie pewnie od kilku dni, takiego luksusu nie ma Marek Motyka. Nie będzie on mógł bowiem skorzystać z kilku podstawowych graczy, którzy są kontuzjowani. Brak Krzysztofa Bukalskiego, Tomasza Moskala i Marcina Dudzińskiego będzie z pewnością sporym osłabieniem zespołu ze Śląska. Bukalski to przecież jeden z najbardziej doświadczonych graczy tej drużyny, a Moskal jest jak dotąd najskuteczniejszy. Mimo, że to łodzianie są wyżej w tabeli i wydają się być faworytem tego pojedynku, to do 10. kolejki rozgrywek oba zespoły przystępują w odwrotnych nastrojach. ŁKS przed tygodniem poniósł dotkliwą porażkę z Lechem, przegrywając aż 0:4. Po tym meczu Chojnacki podkreślał, że jest to tylko wypadek przy pracy. - Wolę przegrać raz 0:4 niż cztery razy po 0:1 - trudno nie przyznać szkoleniowcowi racji, jednak ten mecz będzie szansą na pokazanie publiczności, że był to rzeczywiście jednorazowy, pechowy występ. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja zabrzan. Górnicy przed tygodniem pokonali rewelację początku ligi - GKS Bełchatów, To jednak nie robi wrażenia na gospodarzach dzisiejszego meczu, którzy mogą się pochwalić takim samym osiągnięciem, tyle że na boisku rywala. Przed spotkaniem Chojnacki twierdzi, że najważniejsze będzie to, aby nie dać przejąć inicjatywy w środku pola Górnikowi. Tutaj rządzić mają Niżnik i Ireneusz Kowalski. Obroną kierować będzie były gracz drużyny z Zabrza - Hajto, zaś tradycyjnie największy problem jest z linią ataku. Tym razem prawdopodobnie mecz z ławki rozpocznie Grzegorz Kmiecik, a straszyć golkipera gości będzie samotny w przodzie Ensar Arifović.