"Na pewno smutny nie byłem, gdy dowiedziałem się wyniku z Łęcznej, ale patrzę przede wszystkim na swój zespół. Zagłębie grało w tej kolejce z drużyną znacznie słabszą niż ta, która była naszym rywalem" - stwierdził Lenczyk, cytowany przez "Dziennik". Korona miała jednak ostatnio bardzo słaby okres, nie potrafiła wygrać w ośmiu meczach z rzędu. "Ale na spotkanie z nami wyszli z pianą na ustach. Ich bohater, taki mały, o właśnie - Kaczmarek, kilka razy podkreślał na konferencji prasowej, że walczyli, że Korona wygrała dzięki walce. O samej grze w piłkę nic nie wspomniał" - stwierdził szkoleniowiec Bełchatowa. "Coraz więcej porobiło się trenerów, którzy każą walczyć, zamiast grać w piłkę. Potem są chwaleni i macie wszyscy idoli, o których piszecie poematy. Tyle że ci idole szybko znikają. Tylko ja się nie daję i wielu krew zaczyna zalewać" - dodał. Bełchatów jeszcze nie jest pewny zdobycia mistrzostwa Polski, ale na pewno zagra w europejskich pucharach. I tu pojawia się problem. "Do tej pory szczytem marzeń wszystkich w Bełchatowie było spokojne utrzymanie w lidze, a w nowym sezonie plany muszą być inne. Trzeba będzie utrzymać zespół i powalczyć w pucharach, by zrobić tam więcej niż ostatnimi czasy nasze wielkie zespoły, co to przegrywały z takimi potentatami, jak ci z Groznego, czy miast, których nazw nawet nie pamiętam. Poza tym większym problemem niż same mecze jest przygotowanie tu infrastruktury, by coś zostało tu na lata. Zespół też będzie trzeba uzupełnić wartościowymi zawodnikami, a nie takimi, by ilość sztuk się zgadzała. To problem prezesa Ożoga. Bo przecież nie on daje pieniądze, nie on jest właścicielem zespołu" - powiedział Lenczyk.