Prawie 63-letni szkoleniowiec potwierdził swoją klasę w sobotę, gdy prowadzona przez niego drużyna pokonała Wisłę w Krakowie 4:2. To była pierwsza porażka "Białej Gwiazdy" na Reymonta w lidze od ponad pięciu lat! "Szczęście w życiu to tylko chwila, ale to mogła być właśnie ta. W sobotę mogliśmy strzelić siedem lub osiem bramek, tak dobrze graliśmy" - powiedział Lenczyk, cytowany przez "Dziennik". "Takie mecze nie zdarzają się często. Dlatego ci, którzy mnie teraz wychwalają pod niebiosa, mogą już po najbliższym meczu z Pogonią wyśmiać i skopać. Pamiętam takie powiedzenie o trenerach po meczu, z których jeden jest rzeźnikiem, a drugi baranem. Dziś jestem tym pierwszym, ale już w sobotę mogą mi kazać podłożyć głowę pod topór" - dodał. Lenczyk jest nestorem polskich trenerów, ale nie ma zbyt dobrego zdania o swoich następcach. "Zawsze powtarzam, że trenerstwo to sztuka, a sztuka jest tylko dla wybranych. Łatwo jest robić dobre wrażenie na kibicach i mediach, krzyczeć, szaleć przy ławce. Ubrać się w szaliczek i udawać Mourinho, opowiadać o wycieczkach piłkarzy do kopalni i kina" - stwierdził. Dużo jest w polskiej lidze takich Mourinho? "Nie odpowiem. Chcecie, by do końca mnie znienawidzono? Matka i tak zawsze powtarzała, że gdybym się lepiej uczył, byłbym lekarzem, jak rodzeństwo, a nie trenerem" - dodał Lenczyk.