"Operowane więzadło zostało, mówiąc żargonem lekarskim, "przeciągnięte". Co to oznacza, że piszczel nie jest teraz na swoim miejscu. Nie mogę luźno wyprostować i zgiąć nogi" - mówi Garguła. "Początkowo istniała obawa, że także przednie więzadło zostało nadszarpnięte. Ono jednak nie było operowane, bo doktor Fass uznał, że nie ma takiej potrzeby. Na tym nie kończył się pech. Podczas zabiegu na tylnym więzadle pękła jedna śruba, taka specjalna, która wchłania się w kość. Trzeba było wstawić drugą, a potem połączyć je specjalnym skoblem. Aby tego dokonać, należało jednak rozwalić okostną, a na koniec zszyć. Jakże się zdziwiłem, kiedy po zabiegu na rentgenie zobaczyłem tam fragment igły!" Garguła przeszedł już dwie konsultacje lekarskie. Jak mówił po meczu z Zagłębiem trener Wisły Maciej Skorża o tym, czy operacja będzie konieczna zadecyduje jeszcze jedna konsultacja we Francji. Nie ma raczej wątpliwości, że wiosną nie ma co liczyć na Łukasza. - W związku z jego kontuzją będziemy chcieli wypożyczyć jakiegoś ofensywnego pomocnika - zdradził Skorża.