Zapraszamy na relację na żywo z meczu Legia - Wisła Relacja na żywo dla urządzeń mobilnych Jako zawodnik Legii Magiera miał kilkukrotnie okazję mierzyć się z wiślakami. - Szczególnie w pamięci zapadło mi jedno spotkanie. Strzeliłem w nim gola na bramkę w stronę Towaru. To było uderzenie z daleka, prosto w okienko. Taki mój mały znak firmowy. Czy w niedzielę ktoś będzie w stanie strzelić podobnego gola? Nie sądzę - wspominał z uśmiechem obecny szkoleniowiec mistrzów Polski. Magiera ma na myśli mecz z sezonu 2003/04. Wtedy Legia w 6. kolejce wygrała z Wisłą przy Łazienkowskiej 4-1, a jego uderzenie faktycznie było wyjątkowej urody. Nie zmienia to faktu, że wtedy sezon na pierwszym miejscu skończyli krakowianie. Ale przez kilkanaście lat układ sił w polskim futbolu uległ zmianie. W niedzielę to aktualni mistrzowie Polski będą faworytami, choć "Biała Gwiazda" wiosną prezentuje się całkiem dobrze. - Oglądam praktycznie wszystkie mecze Ekstraklasy. Wisła jest zespołem doświadczonym z dużym potencjałem. Grają ładnie dla oka, potrafią zachować harmonię między defensywą czy ofensywą. Dobrze czują się w grze z kontry, ale potrafią sobie poradzić także w ataku pozycyjnym - chwalił drużynę Kiko Ramireza. Ale Magiera patrzy przede wszystkim na swoich piłkarzy. - Doceniam umiejętności wiślaków, ale dla mnie najważniejsze jest to, jak w niedzielę wypadnie mój zespół. Dla mnie jako trenera niedzielne spotkanie będzie też o tyle ciekawe, że Wisła jest ostatnim zespołem w lidze, z którym jeszcze nie miałem przyjemności się zmierzyć - dodał. A początek roku dla Legii nie jest zbyt udany. Aktualni mistrzowie Polski jeszcze nie wygrali na własnym stadionie. - Nie mamy kłopotu z meczami przy Łazienkowskiej. W ogóle nie lubię takiego słowa jak kłopot. Mecze z Ruchem czy Termaliką były dla nas kapitalną nauką. Wyciągamy z niej wnioski. Zresztą to w sporcie normalne. Wystarczy spojrzeć na Ligę Mistrzów. Drużyna wygrywa u siebie 4-0, a w rewanżu przegrywa 1:6. Życie byłoby za łatwe, gdyby się dało wszystko przewidzieć. W tej chwili nie myślimy, co było, a o tym co przed nami. Jesienią gromiliśmy u siebie każdego. Nie widzę żadnych przeszkód, żeby to miało wrócić - stwierdził Magiera. W niedzielę na pewno nie zobaczymy na boisku Michała Kucharczyka i Daniela Chukwu. Być może do osiemnastki załapie się Dominik Nagy, który ostatnio zagrał w meczu rezerw z Huraganem Morąg. - Miał udział przy trzech golach. Grał dla drużyny. Pochwaliłem go w szatni po meczu z Zagłębiem, że tak ma wyglądać zejście z zawodnika pierwszej drużyny do rezerw. To młody piłkarz, na pewno będzie wprowadzany do kadry. Na pewno jest najbliżej tego, żeby wskoczyć do 18 lub nawet do podstawowego składu - zakończył Magiera. KO Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz