Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Zapis relacji na żywo dla urządzeń mobilnych Hasło "na narciarza" nie kojarzy się nikomu korzystającemu z publicznych toalet z niczym miłym. A tak zagrała w sobotni wieczór Legia. I nie chodzi tu wcale o krępującą czynność fizjologiczną, tylko o słowa trenera Romeo Jozaka, który na piątkowej konferencji prasowej popisał się takim o to barwnym porównaniem. - Załóżmy sobie taką sytuację: jeśli ludzie jadą na narty na siedem bądź dziesięć dni, to którego dnia łamią nogi? Zawsze ostatniego. Dlaczego? Bo są już bardzo rozluźnieni i ich koncentracja nie jest odpowiednia, głowy są zmęczone. Jeżeli możemy użyć tej metafory, to nie chciałbym, by w meczu z Wisłą Płock moi piłkarze połamali nogi. Ten mecz to nie jest pułapka - to jest wielka pułapka - przestrzegał szkoleniowiec. Piłkarze jednak go nie posłuchali, choć sam Jozak później mówił, że będzie musiał w wieńczącym rok meczu postawić na ryzykowny albo... bardzo ryzykowny wariant. Chodziło o zestawienie środka obrony. Z powodu kartek nie mogli zagrać Michał Pazdan i Maciej Dąbrowski. Jozak nie miał wyboru i postawił na Inakiego Astiza i Jakuba Czerwińskiego. Efekt? Pierwszy sprokurował karnego, a drugi wbił sobie swojaka. I to do tego w niewiele ponad kwadrans od rozpoczęcia meczu. Jozak nie miał wyjścia i postawił na jeszcze bardziej ryzykowne ustawienie, desygnując do gry na prawej obronie... Michała Kucharczyka. Później wpuścił na boisko Armando Sadiku, ale nawet gra dwójką napastników nie pomogła w pokonaniu wyszydzanego Seweryna Kiełpina. A okazje były. W poprzeczkę trafił Kasper Hamalainen, sytuacje sam na sam zmarnował Kucharczyk, niewiele pomylił się Sadiku. Z płocczanami było jednak szczęście oraz także umiejętności. Zwłaszcza przy drugim golu, gdy wyprowadzili mistrzowski kontratak. Z piłką przez dobre kilkadziesiąt metrów pognał Dominik Furman, podał do Semira Stilicia, a dzieła zniszczenia dokonał samobójczym strzałem Czerwiński. Wisła mogła strzelić jeszcze więcej goli. Najlepszą okazję zmarnował w drugiej połowie Stilić, którego podcinka minimalnie minęła bramkę Arkadiusza Malarza. Gospodarze przegrali 0-2 z Wisłą Płock, choć przed meczem, patrząc na statystyki przygotowane przez EkstraStats, nie miało prawa się to zdarzyć. Legia straciła dwa gole u siebie po raz pierwszy od 17 spotkań, przegrała pierwszy mecz przed własną publicznością w tym sezonie i to do tego z drużyną, która przy Łazienkowskiej nigdy nie wygrała w całej historii ligowych zmagań. Tym samym Legia, jeśli marzy o tym, aby święta przezimować na pierwszym miejscu w tabeli, musi w poniedziałek mocno ściskać kciuki za Cracovię. Ale szanse na to, że "Pasy" wygrają na wyjeździe z Górnikiem nie są zbyt duże. Z drugiej strony patrząc, od trzech lat zespół, który Sylwestra spędzał w glorii lidera, nie cieszył się potem z mistrzostwa Polski. A drużyna Jerzego Brzęczką na dobre dołącza do zespołów, które wiosną będą bić się o miejsce w pierwszej ósemce. Krzysztof Oliwa Legia Warszawa - Wisła Płock 0-2 (0-2) Bramki: 0-1 Nico Varela (10-karny) 0-2 Jakub Czerwiński (17-samobójcza). Żółte kartki: Legia Warszawa - Thibault Moulin. Wisła Płock - Adam Dźwigała, Damian Szymański, Dominik Furman, Seweryn Kiełpin. Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków). Widzów: 13 721. Legia Warszawa: Arkadiusz Malarz - Łukasz Broź (46. Sebastian Szymański), Inaki Astiz, Jakub Czerwiński, Adam Hlouszek - Michał Kucharczyk, Michał Kopczyński, Thibault Moulin, Guilherme (60. Armando Sadiku), Kasper Hamalainen (39. Cristian Pasquato) - Jarosław Niezgoda. Wisła Płock: Seweryn Kiełpin - Cezary Stefańczyk, Igor Łasicki, Adam Dźwigała, Arkadiusz Reca - Nico Varela (81. Jakub Łukowski), Damian Szymański (88. Alan Uryga), Dominik Furman, Semir Stilić (70. Damian Rasak), Giorgi Merebaszwili - Jose Kante. Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy Ranking Ekstraklasy - sprawdź!