Kliknij, aby przejść do relacji na żywo z meczu Relacja na żywo dla urządzeń mobilnych W tym sezonie Wisła już miała podobny mecz. Krakowianie w Poznaniu przegrywali 0-2, a po zmianie stron potrafili wbić pięć goli. Tym razem wydawało się, że jakiekolwiek odwrócenie losów meczu jest niemożliwe. Przed przerwą mistrzowie Polski totalnie zdominowali nieporadnych piłkarzy Macieja Stolarczyka. 2-0 to był zdecydowanie najniższy wymiar kary, bo przecież jeszcze Mateusza Lisa uratowała raz poprzeczka. Wisła nie zagroziła bramce Arkadiusza Malarza ani razu, krakowianie mieli problem z wymianą kilku podań na połowie rywala, szwankowała organizacja gry, przesuwanie stref. Było słabo i to bardzo. Po pierwszych 45 minutach jak najbardziej na czasie wydawało się pytanie, czy to Legia jest taka dobra, czy Wisła taka słaba. Zespól Ricarda Sa Pinto grał zdecydowanie najlepszy futbol w sezonie. A gdyby do świetnej gry dorzucić jeszcze nieco więcej precyzji, to Wisła przegrywałaby różnicą przynajmniej czterech goli. W drugiej połowie wydawało się, że egzekucja Białej Gwiazdy trwać będzie dalej. Tymczasem po zmianie stron wyglądało to tak, jakby drużyny w szatni zamieniły się koszulkami. Legia zaczęła być powolna, ślamazarna i niedokładna. Wiślacy zaczęli więcej grać na jeden kontakt i z łatwością przedostawali się na połowę mistrzów Polski. Trzęsienie ziemi nastąpiło pomiędzy 57. a 58. minutą meczu. Najpierw Rafał Boguski świetnie obsłużył Jesusa Imaza, a Hiszpan zdobył kontaktowego gola. Gdy gra jeszcze na dobre się nie rozpoczęła wynik był już 2-2. Do siatki trafił Martin Kostal, pokonując Arkadiusza Malarza świetnym strzałem po długim rogu. Nie minęły cztery minuty, a Wisła była na prowadzeniu. W pierwszoplanowej roli znowu wystąpił Kostal, zagrywając kapitalną piłkę do Imaza. Tym samym Hiszpan ustrzelił dublet w drugim kolejnym meczu. Trzeba przyznać, że wiedział, kiedy zacząć trafiać do siatki. Najpierw załatwił Wiśle wygraną w derbach, a dziś przybił swoją pieczęć przy triumfie na Łazienkowskiej. Legia próbowała się otrząsnąć z dominacji Wisły, ale ekipa Sa Pinto kompletnie nie miała pomysłu na przedostanie się pod bramkę Lisa. Za to goście powinni zdobyć czwartą bramkę, bo świetną szansę na pokonanie Malarza miał Kostal. W 89. minucie Carlitos przepchnął Macieja Sadloka i doprowadził do remisu. To była druga bramka Hiszpana w tym spotkaniu. Na tym emocje się nie skończyły. Już w doliczonym czasie gry szalę zwycięstwa na korzyść Wisły powinien przechylić Zdenek Ondraszek. Strzał Czecha zablokował jednak Malarz. Legia wyrwała Wiśle z rąk zwycięstwo, ale krakowanie nie mają prawa do narzekań, bo po pierwszej połowie wydawało się, że zostaną zmieceni z powierzchni ziemi. Dla obu zespołów ten mecz przypominał szaloną wycieczkę rollercosterem. Pewne jest jedno. Jeśli w kolejnych meczach Legia będzie potrafiła utrzymać takie tempo gry jak w pierwszej połowie, to następne mistrzostwo Polski warszawianie mają pewne jak w banku. Legia Warszawa - Wisła Kraków 3-3 (2-0) Bramki: Dominik Nagy (2), Carlitos (23), Carlitos (90) - Jesus Imaz (56), Martin Kostal (58), Jesus Imaz (62)Żółte kartki: Adam Hlousek, Sebastian Szymański, Jose Kante, Sandro Kulenović - Marcin Wasilewski, Maciej Sadlok, Rafał Pietrzak, Jakub BartkowskiSędziował: Bartosz Frankowski (Toruń)Widzów: 26 363Legia Warszawa: Arkadiusz Malarz - Marko Vesovic, Mateusz Wieteska, Artur Jędrzejczyk, Adam Hlousek - Michał Kucharczyk (65. Jose Kante), Cafu, Sebastian Szymański, Andre Martins (82. Sandro Kulenovic), Dominik Nagy (78. Cristian Pasquato) - Carlitos.Wisła Kraków: Mateusz Lis - Zoran Arsenic, Marcin Wasilewski, Maciej Sadlok, Rafał Pietrzak - Rafał Boguski (83. Kamil Wojtkowski), Vullnet Basha, Jesus Imaz, Dawid Kort (68. Jakub Bartkowski), Martin Kostal (90+3. Jakub Bartosz) - Zdenek Ondrasek. Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy Ranking Ekstraklasy - sprawdź!