Zbigniew Czyż: Mecz zapowiadany jako hit Ekstraklasy Legia-Lech (0-1) spełnił pana oczekiwania? Tomasz Sokołowski: Nie do końca. Były momenty zarówno z jednej, jak i z drugiej strony. Obydwie drużyny stwarzały sytuacje do zdobycia bramki, ale Lech był dla mnie piłkarsko lepszy. Akcje drużyny z Poznania składały się z większej liczby podań. Legia? Z pierwszej połowy zapamiętałem uderzenie w poprzeczkę z rzutu wolnego, a w drugiej Emreli powinien wykorzystać dobrą sytuację do zdobycia bramki głową. Lech nie chciał za bardzo się otworzyć. Postawił na dobrą organizację gry. Nie przyzwyczaił nas za bardzo do zwycięstw na wyjeździe i ten mecz pokazał trochę inną twarz tej drużyny. Widać, że jest na fali wznoszącej. Zupełnie inaczej niż Legia. - Tak. Po stracie bramki była widoczna nerwowość, niecierpliwość w poczynaniach Legii. Zaskoczyła mnie taktyka przygotowana przez Czesława Michniewicza. Zdecydował się na grę czwórką obrońców, inaczej niż do tej pory, bo Legia grała zazwyczaj trójką defensorów. Była inna taktyka i trochę inni aktorzy. Czesław Michniewicz namieszał w składzie. Nie zagrał Maik Nawrocki, który miał być obserwowany przez zagranicznych skautów, na ławce rezerwowych usiadł Filip Mladenović, zabrakło Andre Martinsa, a w bramce wystąpił Kacper Tobiasz. - No właśnie. Nie wiem, czy jeśli chodzi o Nawrockiego to było spowodowane kontuzją, czy jednak bardziej taktyką, bo on był w szerokim składzie. Kogoś by pan wyróżnił z piłkarzy Legii za postawę w tym meczu? - Na pewno Kacpra Tobiasza. Czesław Michniewicz podjął ryzykowaną decyzję, postawił na debiutanta, a on obronił rzut karny (wykonywany przez Ishaka - przyp. red.). Przy straconej bramce na 0-1 raczej nie miał szans. Poza tym obronił chyba dwa strzały i nie miał dużo pracy. Uderzenia piłkarzy Lecha lądowały zazwyczaj obok bramki lub zatrzymywały się na słupku. Brakowało mi Luguinhasa w środku pola. Widziałbym go na "dziesiątce", bo to jest zawodnik, który robi różnicę. On więcej daje Legii, grając w środku boiska przed Emrelim zamiast na boku. Zastanawia właśnie także to, dlaczego trener Michniewicz zdecydował się na takie rozwiązanie. Jak pan odbiera to, co się dzieje z Legią w lidze i jak pan patrzy na sytuację, w jakiej znalazł się teraz trener Michniewicz? - Zastanawia mnie trochę fakt, że te nieudane występy w Ekstraklasie to nie są pojedyncze zdarzenia tylko jest to już raczej taka pewna ciągłość. Widać, że zespół nie jest w stanie za bardzo połączyć gry w lidze z występami w pucharach. Cały czas była taka nadzieja, że wraz z następnym meczem w Ekstraklasie drużyna wejdzie na właściwą ścieżkę, a tutaj nie dość, że to się nie stało, to sytuacja jeszcze się pogorszyła. Sebastian Staszewski, Radosław Majewski i Sławomir Peszko o polskiej Ekstraklasie - Oglądaj teraz! Widzi pan jakieś szanse dla Legii, że można jeszcze odrobić straty do prowadzącego w tabeli Lecha? - To nie będzie łatwe zadanie wrócić na ścieżkę zwycięstw, do czego Legia nas przyzwyczaiła w poprzednich sezonach. W dwóch ostatnich latach było tak, że od meczu z Lechem Legia się rozpędzała. Teraz takiego momentu zwrotnego nie będzie. Legia nie potrafi wygrywać, gdy gra słabszy mecz. Stworzonych sytuacji nie potrafi za bardzo wykorzystywać. Obrona mistrzostwa będzie bardzo trudna. Już nawet nie chodzi o odrobienia strat punktowych, ale o odbudowanie drużyny, żeby ona wreszcie zaczęła regularnie zwyciężać, żeby umiała mieć spotkanie pod kontrolą. W meczu z Lechem Legia stworzyła właściwie jedną akcję, taką złożoną z wielu podań, po której Emreli mógł zdobyć bramkę, ale to jest zdecydowanie za mało. Czesław Michniewicz to jest trener, który będzie potrafił wyprowadzić Legię z kryzysu w lidze? - Myślę, że przede wszystkim to prezes Dariusz Mioduski musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy widzi w Czesławie Michniewiczu trenera, któremu chce dać czas na wyprowadzenie drużyny z kryzysu. Jak wiemy, zazwyczaj takiej szansy trenerom nie dawał, gdy coś się psuło. Lech Poznań pewnie zmierza po mistrzostwo Polski? - Do tego jeszcze daleka droga. Różnice w tabeli nie są jakieś bardzo duże. Niemniej, takie zwycięstwo na Legii może mu dać bardzo wiele. W Warszawie zespół z Poznania nie zwyciężył od siedmiu lat. To jest zwycięstwo bardzo ważne pod względem mentalnym. Widać, że ta drużyna jest poukładana, zwłaszcza na swoim stadionie jej gra wygląda dobrze. Wygrana na Legii może Lecha jeszcze bardziej zbudować. Z Tomaszem Sokołowskim rozmawiał w Warszawie Zbigniew Czyż