- Mecz zaczął się dla nas źle. Szybko straciliśmy gola po rzucie karnym. Nie spodziewałem się, że tych rzutów karnych będzie więcej. Później wróciliśmy do gry. Wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą i kolejny niepotrzebny rzut karny. Po przerwie mieliśmy założenie, że chcemy wyżej zaatakować przeciwnika. Jedna z kontr zakończyła się kolejnym rzutem karnym. Było jeszcze dużo czasu, żeby zdobyć bramki. Graliśmy słabo, nie stwarzaliśmy sobie okazji bramkowych. Nie przypominam sobie żadnej naszej stuprocentowej sytuacji - oceniał spotkanie szkoleniowiec mistrzów Polski. - Bardzo smutny wieczór, w kontekście tego, co się w ostatnim czasie tutaj działo, bo zdobywaliśmy u siebie punkty, a teraz będziemy rozpamiętywać tę przykrą porażkę aż do następnego meczu, czyli do końca stycznia - dodał Michniewicz. Trzy karne dla Stali nie były przypadkowe. Za każdym razem faule popełniali środkowi obrońcy. Czym to wytłumaczyć? -- Postawiliśmy na dwójkę stoperów, która grała w ostatnim meczu: Mateusz Wieteska - Artur Jędrzejczyk. Liczyliśmy na to, że poradzą sobie w tym spotkaniu. Stało się inaczej. Popełnili proste błędy, z czego były rzuty karne. Igor Lewczuk grał we wcześniejszych meczach i teraz chcieliśmy dać szansę Mateuszowi. - analizował grę stoperów były trener reprezentacji młodzieżowej. Michniewicz pozytywnie ocenił debiut w pierwszym składzie Kacpra Skibickiego. - Jego postawa mogła się podobać. Był aktywny, miał udział przy jednej z bramek. Miał jedną szansę, by wyjść na czystą pozycję. Oceniam go pozytywnie. ok