Zapis relacji na żywo z meczu Legia Warszawa - Ruch Chorzów! Relację można również śledzić na urządzeniach mobilnych - To jest polska liga tutaj nie ma świadomości, wszystko może się wydarzyć - mówił kiedyś Tomasz Frankowski. Choć "Franek" od dobrych kilku lat nie zajmuje się już kopaniem piłki, to jego słowa nie straciły na aktualności. Legia, która zachwycała wszystkich jesienią, a w czwartek nieźle spisała się przeciwko Ajaksowi została rozbita przez ostatni w tabeli Ruch. Co ważne, porażki nie można zrzucić na fakt, że Jacek Magiera postanowił oszczędzać najlepszych piłkarzy przed rewanżem w Holandii, bo skład na sobotni mecz był bardzo zbliżony do tego, który oglądaliśmy w czwartek. Nowością było wystawienie w środku pola 17-letniego Sebastiana Szymańskiego. Młody rozgrywający nie będzie miło wspominał debiutu. Jego udane zagrania można było policzyć na palcach jednej ręki. Z boiska zszedł w przerwie razem z Tomasem Necidem. Czeski napastnik jak na razie rozczarowuje. Do Warszawy ściągnięto go jako następcę Nemanji Nikolicia, ale do tej pory nie dorasta Węgrowi do pięt. Jak na razie, po boisku rusza się z gracją TIR-a z naczepą. W sobotni wieczór znów był powolny, ociężały i przede wszystkim nieskuteczny. Przy stanie 0-1 miał świetną sytuację do doprowadzenia do remisu, ale trafił prosto w Libora Hrdliczkę. Legia przegrywała już od 14. minuty, kiedy fenomenalnym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się Patryk Lipski. Jeszcze większej urody było drugie trafienie dla "Niebieskich" autorstwa Macieja Urbańczyka. 21-letni wychowanek chorzowian skierował piłkę w samo okienko bramki Arkadiusza Malarza. Mistrzowie Polski zeszli do szatni oszołomieni, ale wydawało się, że po zmianie stron spróbują jeszcze wrócić do gry. Nic z tego. W 51. minucie legionistów po raz trzeci upokorzył... ich własny piłkarz. Wypożyczony do Ruchu Jarosław Niezgoda skutecznie wykończył dynamiczną akcję "Niebieskich", która zaczęła się od fatalnej straty Michała Pazdana. Trzy gole dla Ruchu to nie był koniec emocji przy Łazienkowskiej. Na kwadrans przed końcem czerwoną kartkę dostał Adam Pazio, który starł się przy linii bocznej z Arturem Jędrzejczyka. "Jędza" odepchnął byłego polonistę, za co ten podziękował mu soczystym uderzeniem z liścia, które wylądowało na policzku reprezentanta Polski. Grająca w przewadze Legia zdołała zmniejszyć straty. Jedną z tysiąca zagranych w ten wieczór piłek w pole karne "dobił" irytujący dziś Miroslav Radović i Legia przegrywała 1-3. Na nic więcej nie było jej już stać. Trener Magiera ma spory problem. Z taką grą Legia nie ma czego szukać w Amsterdamie. Krzysztof Oliwa Legia Warszawa - Ruch Chorzów 1-3 (0-2) Bramki: 0-1 Lipski (14.), 0-2 Urbańczyk (42.), 0-3 Niezgoda (51.), 1-3 Radović (85.) Legia Warszawa: Arkadiusz Malarz - Artur Jędrzejczyk, Maciej Dąbrowski, Michał Pazdan, Adam Hlouszek - Miroslav Radović, Michał Kopczyński, Sebastian Szymański (46. Kasper Hamalainen), Vadis Odjidja-Ofoe, Guilherme (65. Waleri Kazaiszwili) - Tomas Necid (46. Michał Kucharczyk). Ruch Chorzów: Libor Hrdliczka - Martin Konczkowski, Rafał Grodzicki, Michał Helik, Marcin Kowalczyk - Miłosz Przybecki, Łukasz Surma, Maciej Urbańczyk, Patryk Lipski, Adam Pazio - Jarosław Niezgoda (81. Łukasz Moneta). Czerwona Kartka: Adam Pazio (77.) Sędzia: D. Stefański Widzów: 17409 Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy Ranking Ekstraklasy - kliknij!