Podczas celebracji efektownego, sobotniego zwycięstwa 5-1 z Górnikiem Zabrze 27-letni zawodnik znów został "wezwany" przez kibiców Legii. "Paweł Wszołek śpiewa z nami" - krzyczeli. Ale tym razem to była tylko czysta prowokacja, bez ciągu dalszego. Było zupełnie inaczej niż po debiucie na Łazienkowskiej po spotkaniu z Lechem. Wtedy kibice wykrzyczeli obraźliwą przyśpiewkę o Polonii Warszawa, byłym klubie Wszołka, dzięki któremu wypłynął na szerokie wody. Również kazali mu śpiewać. On jednak nie zareagował. "Mam swoje zasady i wiedziałem, co w tym momencie robić" - tłumaczył w wywiadzie dla "Piłki nożnej". Jeżeli Wszołek będzie grał tak dalej, to takie zdarzenia nie będą się już powtarzać. To, w jakim klubie grał, nie będzie miało żadnego znaczenia. Pójdą w zapomnienie. Tak jak to się działo wcześniej w przypadku Tomasza Brzyskiego czy Tomasza Jodłowca, z którymi Wszołek grał razem w Polonii. Liczyć się będzie wyłącznie to co na boisku. A na boisku Wszołek robi wszystko, by było o nim głośno, ale wyłącznie ze względu na grę. Od pierwszego meczu tchnął do Legii nowego ducha i zupełnie inną jakość piłkarską. Nie jest wyłącznie prostym skrzydłowym biegającym od pola karnego do pola karnego, wykorzystującego naturalne cechy i umiejętności, czyli szybkość i charakterystyczny drybling. Przed większością swoich zagrań myśli, stara się być kreatywny, patrzy na zespół a nie na siebie. Nie ma wątpliwości, że dużo wyniósł z zachodniej szkoły futbolu. Gra w Sampdorii Genua, Hellas Werona, Queens Park Rangers nie poszła na marne. Odkąd Wszołek zaczął grać w podstawowym składzie Legii od pierwszej minuty warszawski klub nie poniósł porażki. Może to dziwny zbieg okoliczności, ale wygląda na to, że również dzięki Wszołkowi, trener Aleksandar Vuković znalazł przynajmniej na ten moment optymalny skład. W tych pięciu meczach Legia strzeliła aż 18 goli, zaczęła grać ładnie, dynamicznie, ofensywnie. Były piłkarz Polonii idealnie pasuje do tego stylu. Dobrze rozumie się z piłkarzami, którzy tak jak on dążą do tego samego, by jego zespół wygrywał, ale też cieszył się grą, z: Luquinhasem, Jose Kante, Jarosławem Niezgodą, Domagojem Antoliczem. - Legia zyskała na jakości odkąd w niej gram? Nie mnie to oceniać. Wychodzę na boisko z założeniem, aby dać z siebie wszystko, wspierać zespół i grać z korzyścią dla niego. Oby więcej takich występów - mówił po meczu z Górnikiem. - Najważniejsze jest to, że wygraliśmy praktycznie wszystkie te spotkania. To zasługa całej drużyny. Bardzo się cieszę , że mogłem w tych starciach dołożyć cegiełkę i pomóc drużynie - dodał. Wszołek do reprezentacji Polski? W swojej karierze występował 11 razy w narodowej drużynie. Ostatni raz z Meksykiem przed dwoma laty, jeszcze za kadencji Adama Nawałki. Dziś gra w zespole lidera, strzela bramki, asystuje. Nie jest tylko Pawłem Wszołkiem. Dziś jest też Pawłem W(show)kiem. - Robię wszystko, żeby grać jak najlepiej w każdym nadchodzącym spotkaniu w Legii. Co będzie później? Czas pokaże - odpowiedział na pytanie o powołanie po meczu z Górnikiem. Olgierd Kwiatkowski