Jeszcze w sezonie 1994/1995 po zakończeniu rundy jesiennej na wszystkich rywali z góry patrzył Widzew Łódź, który zdobył 25 punktów w 17 podejściach. Według przyjętych obecnie wartości byłby to wynik bardzo słaby, ze średnią zaledwie 1,47 na mecz. Warto jednak pamiętać, że wówczas wygrane spotkanie było punktowane za dwa, a nie za trzy. Gdyby zatem dziś przeliczyć ówczesne dokonania łódzkiej ekipy, na które składało się dziesięć wygranych, pięć remisów oraz dwie porażki, to doliczylibyśmy się u niej aż 35 punktów. Daje to średnią 2,06, znacznie lepszą od tej osiągniętej przez Legię sezonu 2017/18. Zaledwie 1,81 pkt na mecz Jedenastka, którą najpierw prowadził Jacek Magiera, a później przejął Romeo Jozak, z 21 rozegranych jesienią spotkań wygrała 12, dwa zremisowała i aż siedem przegrała. Daje to zawstydzającą, jak na mistrza przed przerwą zimową, średnią 1,81 pkt na mecz. Żaden lider tabeli w nowoczesnej historii polskiej piłki nie udał się na kilkumiesięczny odpoczynek od ligowej rywalizacji z rezultatem tak słabym! Warto zwrócić uwagę na to, że w tej sytuacji nie zawsze bierzemy pod uwagę mistrzów po rundzie jesiennej, a drużyny, które prowadziły w Ekstraklasie na koniec roku kalendarzowego. Wynika to z tego, że od kilku lat w Polsce obowiązuje system ESA 37, którego jedną z cech charakterystycznych jest to, że jeszcze przed przerwą zimową ligowcom udaje się rozegrać kilka spotkań rundy rewanżowej. Według tych zasad funkcjonujemy od sezonu 2013/14 i dotychczas tylko raz, w rozgrywkach ubiegłorocznych, doszło do tego, aby drużyna pod koniec grudnia znajdująca się na szczycie tabeli nie miała średniej wynoszącej przynajmniej dwóch punktów na mecz. Po rozegraniu 20 kolejek jesienią 2016 najlepszą ekipą w kraju była Lechia Gdańsk, która wywalczyła 39 pkt. Daje to średnią 1,95, wciąż o wiele lepszą od aktualnej Legii. Niechlubne grono Jeżeli cofać się do historii ligi sprzed ESA 37, to dalej niemożliwe jest znalezienie zimowego mistrza kraju tak słabego jak obecny. Równo dwie dekady temu, w sezonie 1997/98, wspominany już Widzew Łódź miał 33 punkty, które dawały pierwsze miejsce po 17 meczach ówczesnej I ligi (złożonej z 18 zespołów). Widzewiacy cieszyli się zatem wówczas ze średniej 1,94 pkt. Identyczny wynik wykręciła krakowska Wisła na koniec 2005 roku, wtedy jednak będący liderami rozgrywek przed rozpoczęciem 2006 roku piłkarze z Krakowa po zakończeniu rundy jesiennej zdążyli przed urlopami rozegrać jeszcze dwa spotkania rewanżowe. I poza tym najlepszych drużyn ligi, które do Sylwestra wykręciły wynik poniżej wspominanej mediany dwóch punktów, nie uświadczymy. Legia więc nie dość, że pobiła niechlubny rekord rozgrywek, to trafiła jeszcze do wąskiego grona złożonego jak dotąd z tylko trzech klubów, którym nie udało się osiągnąć granicy przyzwoitości, jaką dla zimowego lidera Ekstraklasy powinno być dotarcie do granicy dwóch trzecich z możliwej puli do zdobycia. Rekordowa "Biała Gwiazda" Natomiast dwoma najbardziej okazałymi wynikami od czasów reformy z 1995 roku może pochwalić się Wisła Kraków. Pierwszy osiągnął zespół Henryka Kasperczaka z rozgrywek 2004/05, który od 31 lipca do 21 listopada rozegrał 13 spotkań, w których stracił punkty tylko dwa razy, i to po obu remisach. Dało to zatem "Białej Gwieździe" 35 punktów w 13 meczach i imponującą średnią 2,69. Jeszcze bardziej imponującą - 2,76 - wykręciła ekipa prowadzona jesienią 2007 roku przez Macieja Skorżę, ta między 14 sierpnia a 9 grudnia uzbierała 47 pkt w 17 meczach. Wówczas również dobiła do tylko dwóch remisów, wtedy jednak przy aż piętnastu zwycięstwach. MB Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz