Trener Jacek Magiera dzisiaj spotkał się z dziennikarzami, po tym jak jego ekipa wróciła ze zgrupowania w Hiszpanii. Mistrzowie Polski spodziewali się odejścia najlepszego strzelca ligowego Nemanji Nikolicia, natomiast transfer świetnie radzącego sobie w Lidze Mistrzów (dwa gole w fazie grupowej i jeden w eliminacjach) Aleksandara Prijovicia spadł na nich jak grom z jasnego nieba. Na miejsce tych napastników Legia sprowadziła na razie Daniela Chukwu, który ostatnio w drugiej lidze chińskiej nie rzucił na kolana skutecznością (11 goli w 22 meczach) - O ile transferu Nikolicia spodziewaliśmy się, to fakt, że Prijović odejdzie, decydował się w ostatnich dniach grudnia. Ostatecznie nie ma ani jego, ani Nikolicia, więc ci, którzy zostali musza lukę wypełnić - mobilizuje zespół trener Magiera. - Wiadomo, że jest to bardzo newralgiczna pozycja. Taka, która tak naprawdę pokazuje, jaką się ma siłę ofensywną - dodaje. Nie jest wykluczone, że to nie koniec osłabienia Legii. - Czy ktoś jeszcze odejdzie? Nie dam głowy, że tak się nie stanie. Może się zdarzyć, że ktoś odejdzie. Ale mam nadzieję, że ostatnie straty były ostatnimi - nie kryje trener. Magiera rozmawiał z Michałem Pazdanem i ten go zapewnił, że zamierza nadal grać przy Łazienkowskiej. Magiera jest optymistą i zrobi wszystko, by Chukwu przebił się zarówno w Ekstraklasie, jak i w Lidze Europejskiej, ale większość leży w rękach tego zawodnika. - Mamy piłkarzy kreatywnych, takich, którzy potrafią grać, kreować, natomiast ten strzelec wyborowy w każdej drużynie jest na wagę złota - podkreśla Magiera. Na razie, w dwóch sparingach, na pozycji napastnika po 45 minut dał szansę czterem piłkarzom. Oprócz Chukwu, grali tam: Walerij Kaziszwili, Michał Kucharczyk i Kasper Hamalainen. - Ja bym chciał, aby Chukwu już znał nasz styl, wiedział jak się poruszać, ale to nie takie łatwe, on potrzebuje czasu, by poznać kolegów i styl gry - nie kryje trener. Jacek Magiera, porównując do jesiennych meczów, obecną ekipę nazwał nawet "inną Legię". - Za Bartka Bereszyńskiego jest Artek Jędrzejczyk, nie ma dwóch napastników Nikolicia i Prijovicia, jest Chukwu. Nie będę mówił, kogo mi najbardziej żal, bo ich po prostu nie ma - ucina Magiera. Czy w związku ze zmianami kadrowymi, kontuzją Jakuba Rzeźniczaka, mistrzowie Polski zmienią taktykę? - Nie da się grać tak samo. Przychodzą dwaj nowi zawodnicy (oprócz Chukwu jest nim pomocnik Dominik Nagy), oni wniosą coś nowego. Ale ogólnie będziemy chcieli kontynuować to, co prezentowaliśmy jesienią. W ustawieniu chcemy być bardziej kompaktowym, szczelnym w defensywie zespołem. Wykorzystać doświadczenie nabyte w Lidze Mistrzów - podkreśla szkoleniowiec. - Na tym pracujemy, aby nasza gra wyglądała tak jak w meczu ze Sportingiem, a nie tych wcześniejszych - apeluje Magiera. - W ostatniej, ofensywnej tercji na boisku zawodnicy mają swobodę. Tam dają kreatywność, prezentują to, czego nauczyli się w czasach juniorskich - tłumaczy. Legia myśli jeszcze o zbrojeniach przed wiosennymi meczami. - Może ktoś do nas przyjść. Jesteśmy w kontakcie, rozmawiamy na ten temat z dyrektorem sportowym Michałem Żewłakowem. To może się wyjaśnić pod koniec okienka transferowego - przypuszcza Magiera. - Mamy kadrę szeroką, ale każdy topowy piłkarz może się przydać, by zapewnić nam rozwój. Piłkarz z głośnym nazwiskiem może do nas trafić, ale nie mam upoważnienia od tamtej strony, aby ujawniać nazwisko - mówi tajemniczo trener. - Każdy topowy zawodnik daje jakość, a my chcemy się cały czas rozwijać. Gdy ktoś z głośnym nazwiskiem przyjdzie, zagwarantuje nam rozwój - zapewnia Jacek Magiera.