Lotto Ekstraklasa - sprawdź wyniki, terminarz, tabelęŻeby wygrać w Gdańsku trzeba będzie strzelać gole. A to nie będzie łatwe zadanie, bo mistrzowie Polski znów wystąpią bez klasycznego napastnika. Magiera wprawdzie nie widzi w tym problemu, ale biorąc pod uwagę, jaką siła w ofensywie dysponowała Legia jesienią, trudno brać te słowa na poważnie. - Nie czuje różnicy po odejściu dwóch napastników, staramy się pracować jak najlepiej. Gramy tymi, kogo mamy w kadrze. Zawodnicy, sztab pracują. Nie skreślajmy Tomasa, Daniela. Są na razie poza kadra z powodu kontuzji. Nadal kontuzjowany jest Tomas Necid, od wczoraj z kolei trenuje z nami Daniel Chima Chukwu, który nie jest jeszcze gotowy do występu przeciwko Lechii. Musi jeszcze nadrabiać zaległości, których nabawił się przed ostatni czas. Na pozycji napastnika może zagrać Miroslav Radović, Kasper Hamalainen czy nawet Tim Matić, młody i zdolny zawodnik - wylicza szkoleniowiec. Choć tych dwóch pierwszych to doświadczeni ligowcy, to jednak ciężko porównywać ich umiejętności z duetem Niko-Prijo. Z tej różnicy zdaje sobie także sprawę Guilherme. - Oni dali Legii mnóstwo, bez nich jest trudniej, ale my także mamy zawodników zdolnych ich zastąpić. Gramy teraz inaczej, jeszcze bardziej zespołowo, więc nie powiedziałbym, że jesteśmy teraz gorszą drużyną niż jesienią. W piłce wszystko dzieje się po coś. Myślę, że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło - uważa Brazylijczyk.Mimo wszystko, spotkanie i tak powinno wyglądać ciekawie, bo zarówno Legia jak i Lechia lubią atakować. Choć mecz to niewątpliwy szlagier tej serii spotkań, to w Warszawie nikt szczególnie nie podpala się na mecz z Biało-Zielonymi. - Na pewno będzie to trudny mecz, jak zresztą wszystkie w Gdańsku, bo tam zawsze gra się bardzo ciężko. Trzeba jednak pamiętać o tym, że nie jest to spotkanie decydujące o mistrzostwie, do końca sezonu jeszcze sporo kolejek, przed nami podział punktów i walka o tytuł będzie rozgrywana do ostatniej chwili - twierdzi Gui.A Magiera uzupełnia. - W kontekście walki o mistrzostwo to oczywiście na ten moment najważniejszy mecz. Ale tak samo można powiedzieć o spotkaniach ze wszystkimi innymi rywalami. Co z tego, że wygralibyśmy np. z Lechią skoro poprzegrywalibyśmy inne mecze - kończy szkoleniowiec. Krzysztof Oliwa