Interia: Co pan sądzi o zimowych ruchach transferowych Legii? Maciej Murawski: - Na pewno Legia znalazła się w trudnej sytuacji. Nemanja Nikolić, jeśli chodzi o polską ligę, był gwarantem do strzelania goli. Aleksandar Prijović może nie strzelał tak często, ale dokładał gole w ważnych momentach, jak np. w finale Pucharu Polski rok temu, czy w meczach Ligi Mistrzów. Na pewno był zawodnikiem, który potrafił wiele wnieść. Legia musi robić wszystko, żeby ich zastąpić. Chociaż mają większy budżet, to wcale nie jest to takie proste. Trudno znaleźć piłkarza, który będzie gwarantować na boisku to, co ci poprzedni. Myśli pan, że Chukwu odnajdzie się w naszej lidze? Jego piłkarskie CV nie jest zbyt bogate. - Chukwu nigdy nie będzie takim zawodnikiem, jak Nikolić. To jest trochę inny typ. Będzie dawał drużynie inne wartości, bramki pewnie też, ale na pewno nie tyle, co Nemanja. Aż tak dobrze go nie znam. Pamiętam go z meczów w Lidze Europejskiej, kiedy grał przeciwko Legii. Był bardzo szybki, twardo grający, nieustępliwy, z którym legioniści mieli problem. Bardzo ważne będzie to, jak przyjmą go inni zawodnicy i czy wywalczy sobie miejsce w składzie. - W Legii jest też sporo ofensywnych pomocników, którzy świetnie potrafią kreować sytuację. Każdy napastnik, który będzie miał okazję grać z Radoviciem, Vadisem Odidją-Ofoe czy Guilherme będzie się cieszył, bo ci zawodnicy gwarantują dużą liczbę sytuacji. Kwestia tego, czy napastnik, który będzie grał, będzie umiał zamienić je na gole. Trzeba też pamiętać o tym, że Radović może grać na "dziewiątce". Robił to bardzo dobrze w pewnym momencie. Nie sądzi pan, że Legia trochę się pospieszyła z tymi transferami? Lada dzień zagra przecież arcyważny dwumecz z Ajaksem Amsterdam. - Tak, ale wiadomo, że z niewolnika nie ma pracownika. Prijović w pewnym momencie zachowywał się w taki sposób, że uznano w Legii, że może najlepszym rozwiązaniem jest puszczenie go do PAOK-u. Chelsea też miała ostatnio problem z Diego Costą, który bardzo chciał iść do Chin. Gdzieś go tam przetrzymano i teraz znowu wrócił do grania. Być może w Legii byłaby podobna sytuacja, ale uznano widocznie, że te pieniądze, które PAOK płaci, plus te jego zachowania powodują, że po prostu warto go sprzedać. Zaskoczył pana wybór Prijovicia? - Prijović poszedł do greckiej ligi, która nie jest już tak mocna, jak wcześniej. Ta różnica między Legią, a PAOK-iem moim zdaniem nie jest jakaś duża, jeżeli w ogóle jest. W Grecji kluby mają duże problemy z płaceniem na czas i być może on tego nie wie. Podpisał fajny kontrakt, większy niż miał w Legii, ale nie wiadomo, czy dostanie wszystko w terminie. Ten transfer, zwłaszcza jeśli chodzi o wybór drużyny, zdziwił wiele osób. - Mnie też to zdziwiło. PAOK to wielki klub i tu nie mam żadnych wątpliwości. Natomiast sytuacja ekonomiczna w Grecji jest taka, jaka jest. W tej chwili Olympiakos jest jedynym klubem, który może płacić jakieś fajne pieniądze, aczkolwiek też już nie takie, jak wcześniej. PAOK możliwości ma jeszcze mniejsze. Poza tym jego sytuacja w tabeli chyba nie jest najlepsza. Jest na piątym miejscu. - Normalnie PAOK to jest zespół, który walczy o drugie - trzecie miejsce, więc może liczą na to, że Prijović im w tym pomoże. Nie wiem, czy to będzie piłkarz, który im da to, czego potrzebują. Lepszym rozwiązaniem dla wszystkich byłoby jego pozostanie w Legii. Taką jednak podjął decyzję, a klub wyciągnął to, co z tego można było wyciągnąć, bo zarobił spore pieniądze. Mnie to zdziwiło. Kilka lat temu przejścia z polskich klubów do dużych, greckich drużyn były normą, ale teraz, gdy grecka piłka jest w kryzysie? Jeżeli byłby to Olympiakos to rozumiem, ale każdy inny grecki klub w tym momencie nie jest lepszy od Legii. Legia sporo zarobiła, ale to jedyny pozytyw. Dużym minusem jest osłabienie drużyny przed ważną rundą. - Na pewno fajnie by było, gdyby Legia była takim klubem, który nie musiałby sprzedawać, ale zdajemy sobie sprawę, że to nie do końca tak funkcjonuje. Zawodnicy, którzy się wypromowali przez dobrą grę w Legii, dostają szansę gry w klubach, gdzie płacą im więcej. Na to można tylko w jeden sposób zaradzić. Trzeba być po prostu przygotowanym na to, że najlepsi piłkarze odchodzą i mieć listę zawodników, którzy mogą ich zastąpić. Myślę, że Legia taką listę ma, chociaż to, że odeszli dwaj napastnicy trochę ich chyba zaskoczyło. W przypadku Bereszyńskiego zareagowali bardzo dobrze. W jego miejsce przyszedł piłkarz, który pół roku temu był pewnym punktem drużyny reprezentacji Polski. Jest tańszy, może nie w utrzymaniu, ale czasami trzeba zainwestować takie pieniądze. Nie lepiej, gdyby Legia te zainwestowane w Jędrzejczyka pieniądze, przeznaczyła na jakiegoś przyszłościowego zawodnika, którego później mogłaby sprzedać z zyskiem? - Jego wszyscy bardzo chcieli w klubie. Trener, zawodnicy, prezesi... On przez ten dwukrotny pobyt w Legii pokazał się z bardzo dobrej strony, nie tylko jako piłkarz, ale też człowiek, kolega. Myślę, że ma odpowiednią mentalność, która jest ważna, gdy się do Legii przychodzi. Ma też doświadczenie w reprezentacji Polski i też może grać na kilku pozycjach. Dzięki jego przyjściu trener ma większy komfort, bo jeżeli Hlousek będzie miał kontuzję, to "Jędza" może zagrać na lewej obronie bez żadnego problemu. Na środku obrony też sobie poradzi. Nie uważa pan, że za Jędrzejczyka zapłacono zbyt dużo (milion euro - przyp. red.)? - To jest piłkarz, który na pewno ma już swoje lata i pewnie nie będzie łatwo sprzedać go drożej, ale nie wiem, czy Legia będzie chciała go kiedykolwiek sprzedawać. Myślę, że to jest taki zawodnik, który będzie potrzebny przez wiele lat. Legia ma wielu młodych zawodników w akademii, których, jak widzę na sparingach, Jacek Magiera próbuje wprowadzać do zespołu. Młodzi będą dostawać szanse, jeśli sobie na nie zasłużą. Żeby jednak odnosić sukcesy w takim klubie, jak Legia, to trzeba być piłkarzem doświadczonym, który już coś wygrał. "Jędza" jest takim zawodnikiem. To elastyczny piłkarz, może grać na wielu pozycjach i jest takim dobrym duchem. To było czuć, kiedy odszedł i Legia chciała go bardzo w lecie pozyskać, ale wtedy nie było ją na to stać. To była większa kwota niż teraz. Z tego, co pamiętam ponad 1,5 mln euro. Kontrakt jest oczywiście wysoki (ok. 800 tys. euro rocznie - przyp. red.), ale jeżeli chcesz walczyć w pucharach i lidze... Ale Jędrzejczyk nie będzie mógł występować w pucharach. - O, to nie wiedziałem. Kiedyś w Lidze Mistrzów było tak, że jednego zawodnika, który już grał można było pozyskać w zimie i mógł znowu występować w europejskich pucharach. Może w Lidze Europejskiej są inne przepisy albo się one już zmieniły. Wiem, że kiedyś, jak przechodził Podolski i Shakiri do Interu, to właśnie tylko jeden z nich mógł grać w europejskich pucharach. W Lidze Europy jest tak, że jeśli piłkarz już grał w danym sezonie w pucharach, to w nowym klubie nie może. - Szkoda, bo na pewno Jędrzejczyk przydałby się w meczu z Ajaksem. To troszkę skomplikuje sprawę trenerowi Magierze. "Jędza" jednak nie przyszedł tylko na te dwa mecze z Ajaksem. Jest w tej chwili czterech kandydatów, którzy chcą zdobyć mistrzostwo Polski: Legia, Jagiellonia, Lechia i myślę, że Lech też będzie naciskał. Legia potrzebuje piłkarzy doświadczonych i "Jędza" na pewno się przyda. Fakt, że nie jest to piłkarz, który za dwa lata odejdzie za duże pieniądze, ale nie możemy wykluczyć, że nie zostanie sprzedany. W podobnej sytuacji np. Igor Lewczuk przeszedł do Bordeaux. Myślę, że w Legii będą się cieszyć, jeżeli "Jędza" będzie grał dobrze i nigdzie nie będzie chciał odejść. To, że go nie sprzedadzą za większe pieniądze, to nie problem. Gorzej, jakby złapał kontuzję lub grał bardzo słabo przy tak dużym kontrakcie. Myślę, że jednak Legia wie, co robi. Ma takie przychody, że stać ją na to, żeby kilku piłkarzy dostawało konkretne kontrakty. Nie brakuje panu w Legii myślenia z perspektywy kilku lat do przodu, a nie tylko jednego sezonu? - Myślę, że Legia ma takich młodych piłkarzy, których będzie sprowadzać. Ma ich też w akademii i będą mieli się od kogo uczyć. W tych trudnych momentach, a w Legii na pewno się takie pojawią, tacy piłkarze, jak Jędrzejczyk, są potrzebni. Oni już takie rzeczy przeżywali, wiedzą, jak z takich kryzysów się wychodzi, jak radzić sobie z presją. Przy nich ci młodzi piłkarze mają łatwiej. Prawda jest taka, że przy Radoviciu, Ljuboji wypromował się Wolski, wcześniej Rybus itd. Dlatego taki klub, jak Legia, jeśli chce walczyć o mistrzostwo i dopóki ten system szkolenia nie jest tak perfekcyjny, że produkuje piłkarzy 19-letnich, którzy mają już taką mentalność i umiejętności, że gwarantują tytuł mistrzowski i sukcesy w pucharach, musi pozyskiwać doświadczonych piłkarzy. Myślę, że Jędrzejczyk to był dobry ruch. Czy to nie były zbyt duże pieniądze? Jeżeli Legia chce rywalizować ze średniakami z ligi rosyjskiej, francuskiej, hiszpańskiej czy włoskiej, to takie pieniądze trzeba zaproponować. Taka jest rzeczywistość. Przypuszczam, że Jędrzejczyk podobny kontrakt miał w Rosji, a nawet większy. Jeżeli będzie grał na takim poziomie, jak wcześniej, to wszyscy będą zadowoleni i z dużą przyjemnością będą mu wypłacać te pieniądze. Legię teraz na to stać. Legia na razie widać mocno stawia na tych bardziej doświadczonych piłkarzy. - Tak, ale jak spojrzymy na piłkarzy, którzy dostają szanse od trenera Magiery, to widzimy wielu młodych chłopaków z akademii. Czyli widzi pan nadzieję też w młodzieży Legii? - Jak najbardziej. Trenerzy Magiera i Vuković, którzy pracowali w akademii, mają to wszystko na oku. Oczywiście, jeśli ci zawodnicy są gotowi, żeby tutaj nie wylać dziecka z kąpielą. To nie jest tak, że teraz przychodzi trener Magiera i od razu będzie sześciu-siedmiu młodych chłopaków w zespole. Oni muszą być na to gotowi. Jeżeli będą, to jestem przekonany, że trenerzy nie będą się bali na nich postawić. To ciężka decyzja dla trenera, żeby stawiać na młodych, zwłaszcza w Polsce, gdzie tego typu debiutantów jest raczej mało. Trener Jacek Magiera w ogóle będzie miał teraz ciężki okres, bo jak sam przyznał ostatnio, po zimowych transferach, to jest inna Legia. Od niego jednak nadal będzie się wymagać wyników. - Wszedł na bardzo wysoki pułap. To pokazał w pierwszych miesiącach i teraz będą od niego oczekiwać, że te wyniki ciągle będą takie same. Bez Nikolicia na pewno będzie to trudne, jeśli chodzi o Ekstraklasę. To był facet, który gwarantował masę bramek. Myślę, że bardzo ważne, żeby Vadis i "Rado" byli w dobrej formie. Jeżeli tak będzie, to bez względu na to, kto będzie grał w ataku, zespół będzie zdobywał bramki. Jestem przekonany, że oni są w stanie wykreować tyle sytuacji, a nawet sami strzelić gola. Ktoś w ataku będzie tylko musiał wystawiać nogę. Legia zapowiada, że jeszcze ściągnie jakiegoś napastnika. - Też mi się wydaje, że ktoś jeszcze przyjdzie, a jeśli nie, to tak jak mówiłem, jest Radović, Hamalainen, Chukwu, którzy mogą zagrać na "9". Są też młodzi zawodnicy. Na pewno trener miałby większy komfort, jakby przyszedł ktoś, kto gwarantowałby 20 bramek, jak Nikolić, ale to nie jest takie łatwe. Pamiętajmy też, że gdy Nikolić przychodził to też mu wypominano wiek i że nie będzie można na nim zarobić. Okazało się, że to, iż miał 27, czy 28 lat nie było problemem, a dodatkowo Legia na nim zarobiła trzy miliony. Czyli jest pan dobrej myśli? - Patrząc na to, jak Legia zarządza przez ostatnie lata, to tak. Wiadomo, że zawsze trafi się jakiś niewypał. Nawet w Sevilli się takie zdarzają, gdzie mówią, że Monchi (dyrektor sportowy Sevilli - przyp. red.) jest genialny i najlepszy na świecie. Nie ma możliwości, żeby wszyscy byli świetni i fantastycznie wpasowali się w drużynę. Natomiast patrząc globalnie, to Legia powinna być zadowolona z ostatnich lat, bo większość piłkarzy, którzy trafiają dają radę, a to, że Legia kogoś sprzedaje, jest tylko tego potwierdzeniem. W Polsce na pewno przodują. - Najpierw Legia musi rywalizować z klubami w Polsce i jeżeli tak, jak teraz, przez kilka lat będzie to potwierdzała, to wtedy może zacząć sobie wyżej poprzeczkę ustawiać i rywalizować z klubami ze Szwajcarii, Holandii czy Belgii . One ciągle więcej płacą. Tam takie kontrakty, jak u nas przeżywamy, że wysokie, tam nowym piłkarzom się płaci. Wielu piłkarzy z lig zachodnich przed przejściem do Legii się zastanowi: "Legia Warszawa, gdzie to jest? Jak się tam żyje". Nie każdy od razu się na to rzuci. Dlatego Legia nie raz będzie musiała zaproponować większy kontrakt niż klub, który gra w Belgii czy Francji. Kiedyś może Legia będzie miała taką pozycję, że zagraniczni piłkarze będą bili się o to, żeby tu przyjść. Najpierw trzeba sobie jednak na taką markę zapracować. Jak Pan ocenia szanse Legii z Ajaksem? - W tym momencie Ajax na pewno jest w lepszej sytuacji, ponieważ jest w rytmie meczowym. To dla nich dużo łatwiejsze niż dla Legii i zobaczymy, jak sobie legioniści z tym poradzą. Na wiosnę polskie drużyny mają problemy w pucharach, a szczególnie, kiedy grają z zespołami, które grają regularnie w tym okresie. Tak się przeważnie działo. Ajax jest na pewno faworytem i jeśli ktoś mówi coś innego, to jest to bardzo naiwne. Sporting też był jednak faworytem, a to Legii udało się awansować do Ligi Europejskiej. W piłce wszystko jest możliwe. Legia, jeśli będzie grała tak, jak pod koniec sezonu, jest w stanie rywalizować, ale będzie musiała wejść na bardzo wysoki poziom i mieć troszeczkę szczęścia, bo w piłce jest ono zawsze potrzebne. Na pewno Ajax to drużyna, która jest obecnie na innym poziomie sezonu. To ekipa, która też nie ma problemu z kupowaniem piłkarza za trzy miliony i nie ma problemu sprzedawać piłkarza za 20 milionów. Legia chciałaby kiedyś wejść na taki poziom i jest na dobrej drodze. Czy się jej uda, to będzie zależało do wielu rzeczy i decyzji, jakie będą podejmowane. Rozmawiała: Adrianna Kmak Ekstraklasa: wyniki, terminarz, strzelcy, gole