Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Legia Warszawa - Lechia Gdańsk Pierwszy raz w tym sezonie Legia zagrała drugi raz z rzędu w tym samym wyjściowym składzie. Stabilizacja kadrowa nie oznaczała radykalnej poprawy w grze, ale zapewniła zwycięstwo i... pierwszy w tym sezonie mecz na Łazienkowskiej bez straty gola. W pierwszych minutach mistrzowie Polski próbowali - tak jak przed tygodniem z Piastem Gliwice - zdominować rywala. Impetu starczyło na kilka minut. Nic z tego nie wyszło. Lechia ani się nie przestraszyła ani nie straciła bramki. Gdańszczanom trochę jej się poszczęściło. W 14. minucie po podaniu z prawej strony Pawła Wszołka Tomas Pekhart mimo rozpaczliwego wślizgu nie sięgnął piłki na drugim metrze. Czech miał przed sobą pustą bramkę. To była jedyna dobra akcja tego meczu na długi czas. 10 minut później po ładnym zagraniu powracającego do formy Bartosza Kapustki bliski strzelenia gola był Luquinhas. Nie wykorzystał okazji. Legia straciła inicjatywę, Lechia nie miała argumentów, aby ten marazm przeciwnika wykorzystać. Gdańszczanie nie przeprowadzili żadnej godnej uwagi akcji w pierwszej połowie. Zablokowany strzał Conrado z 36. minuty to wszystko. Mistrzowie Polski, walczący w tym spotkaniu o odzyskanie pozycji lidera, drugą połowę zaczęli tak jak mecz - ofensywnie. Groźne dośrodkowanie Pawła Wszołka efektownie wybił Duszan Kuciak. Po chwili słowacki bramkarz pewnie zatrzymał strzał Andre Martinsa, a gdy został pokonany przez Wszołka (uderzenie głową po podaniu Juranovicia) okazało się, że legionista był na pozycji spalonej. Kilka minut marazmu, jedna dobra akcja Lechii, której nie wykorzystał Michał Nalepa, i w końcu Legia dopięła swego. Bramkową akcję zainicjował Kapustka. Były reprezentant kraju oddał piłkę Luquinhasowi, który z lewej strony boiska dośrodkował do Pekharta. Czech uwielbia takie zagrania. Wysoka piłka, nad bramkarzem, trzeba tylko wyskoczyć wyżej niż obrońca. Pekhart to potrafi. Skoczył, pchnął piłkę głową w odwrotnym kierunku niż chciał ją przechwycić Kuciak. To 10. gol 31-letniego napastnika w tym sezonie w lidze. Legia nadal przeważała. Bardziej wynikało to ze słabości w ofensywie rywala. Trener Lechii Piotr Stokowiec zareagował na niekorzystny wynik dopiero po kilku minutach. Zmienił od razy trzech zawodników, a jeszcze kwadrans przed końcem spotkania dokonał czwartej zmiany. Niewiele to zmieniło. Poza ładnym strzałem z dystansu Tomasza Makowskiego Lechia nie miała okazji do wyrównania. W 90. minucie Makowski za brutalny faul został ukarany czerwoną kartką. Dosłownie w ostatniej akcji meczu Legia dobiła Lechię. Bramkę strzelił zmiennik Pekharta Rafael Lopes. To drugi gol Hiszpana w tym sezonie, drugi strzelony w doliczonym czasie gry. Poprzedniego - wtedy na wagę zwycięstwa - zdobył w spotkaniu z Lechem. Biorąc pod uwagę zupełną niemoc Lechii w ofensywie Legia wygrała zasłużenie. Po tym zwycięstwie warszawski zespół jest samodzielnym liderem. Czesław Michniewicz odkąd rozpoczął pracę w stolicy nie przegrał ligowego spotkania. Trzecia kolejna porażka Lechii daje dużo do myślenia. To już nie jest ta sama drużyna, która była w stanie grać o czołowe lokaty jak sezon i dwa sezony temu. Olgierd Kwiatkowski z Warszawy Legia Warszawa - Lechia Gdańsk 2-0 (0-0) Bramki: 1-0 (61. Pekhart), 2-0 (90. Lopes) Legia: Artur Boruc - Josip Juranović, Igor Lewczuk, Artur Jędrzejczyk, Filip Mladenović - Paweł Wszołek (78, Mateusz Cholewiak), Andre Martins, Bartosz Kapustka (90. Bartosz Slisz), Michał Karbownik, Luquinhas - Tomas Pekhart (78. Rafael Lopez). Lechia: Duszan Kuciak - Bartosz Kopacz (69. Karol Fila), Michał Nalepa, Kristers Tobers, Rafał Pietrzak - Kenneth Saief (69. Jarosław Michalik), Tomasz Makowski, Jarosław Kubicki (85. Jakub Arak), Conrado Holz (69. Omran Haydary) - Łukasz Zwoliński, Flavio Paixaio (76. Maciej Gajos). Czerwona kartka: Makowski - Lechia. Żółte kartki: Lewczuk, Jędrzejczyk, Martins - Legia, Kubicki, Zwoliński - Lechia. Sędziował: Paweł Gil (Lublin) Więcej aktualności sportowych znajdziesz na sport.interia.pl! Kliknij tutaj!