Z powodu faulu Kapustka nie dokończył meczu. Makowski najpierw został ukarany żółtą kartą, ale po chwili sędzia Paweł Gil zmienił decyzję i pokazał pomocnikowi Lechii czerwoną. Gdańszczanie chwilę potem stracili drugiego gola. Przegrali 0-2. Michniewicz jest mocno zaniepokojony sytuacją zdrowotną swojego wyróżniającego się ostatnio piłkarza. Opisał to, co się działo z byłym reprezentantem Polski po spotkaniu. - Rozmawiałem z Bartkiem. Otrzymał uderzenie w bardzo unerwione miejsce. Na razie przykłada lód, nic więcej nie możemy zrobić. Przejdzie szczegółowe badania. Mam nadzieję, że to nic groźnego, bo Bartek rósł każdego dnia. Jego forma szła do góry. Dzięki niemu łatwiej nam się grało. Bardzo liczę na tego zawodnika, że będzie mógł wystąpić w następnym meczu - mówił trener Legii. 50-letni szkoleniowiec nadal nie przegrał ligowego meczu odkąd we wrześniu rozpoczął pracę w Legii. Z Lechią jego zespół wygrał zasłużenie, choć pierwszego gola Tomasz Pekhart strzelił po godzinie gry. - Tak jak ostatnio bywało spotkanie zaczęliśmy bardzo dobrze. Stworzyliśmy sobie kilka dobrych okazji, by objąć prowadzenie. Zabrakło skuteczności. Musimy nad nią pracować. Później mecz się wyrównał. Lechia zaczęła lepiej operować piłką. Przez pewien czas brakowało sytuacji - oceniał pojedynek Michniewicz. - W przerwie powiedzieliśmy sobie, że musimy wrócić do tego jak prezentowaliśmy się w pierwszych minutach, czyli do naszej gry. Chodziło oto, by jak najdłużej utrzymać piłkę w grze, budować i kreować akcje przez określone sektory boiska, które wcześniej sobie wybraliśmy, wiedząc o tym jak Lechia się broni. Lechia to bardzo dobrze zorganizowana drużyna. Przeciw niej gra się bardzo trudno. Pozostawia mało przestrzeni. Byliśmy jednak konsekwentni - dodał. - Cieszy mnie to, że nie straciliśmy bramki, bo ostatnio mówiło się, z czym nie do końca się zgadzałem, że Legia ma dziurawą obronę - zauważył trener lidera Ekstraklasy. Zobacz wyniki, terminarz i tabelę PKO BP Ekstraklasy ok