Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Legia Warszawa - Lech Poznań! Relację można było również śledzić na urządzeniach mobilnych "Hej, co zrobiłeś, w trzy lata wszystko zniszczyłeś", "Prawda jest taka, zrobiłeś z nas przeciętniaka", "Pyta ciebie stadion cały. Gdzie wyniki? Gdzie puchary?", "Hej Mioduski co zrobiłeś, amatorów nakupiłeś", "Nie znasz się na tym, Mioduski nie znasz się na tym". Przez pierwsze 10 minut spotkania z Lechem kibice Legii, choć tylko na jednej trybunie "Żylecie", wyrazili wotum nieufności wobec obecnego prezesa klubu Dariusza Mioduskiego. Brak awansów do fazy grupowej europejskich pucharów utrata tytułu mistrzowskiego, słaby początek obecnego sezonu sprawiły że wśród najbardziej zagorzałej widowni na Łazienkowskiej zapanował niepokój. Obawa przed tym, że i ten sezon pójdzie na marne rośnie z każdym kolejnym meczem, w którym Legia traci punkty. W Warszawie wymaga się tylko zwycięstw, mistrzostwo jest obowiązkiem. Argumenty, że trzeba oszczędzać, dać czas nowemu trenerowi, którzy przebudowuje drużynę, że powstaje - z myślą o przyszłości - nowoczesna akademia piłkarska, nie liczą się. Jeszcze nie dawno podobna atmosfera panowała w Poznaniu. Skończyło się na kolejnych wpadkach. W poprzednim sezonie Lech nie zakwalifikował się nawet do europejskich pucharów. Dziś presja jest lżejsza, może dzięki temu piłkarze Lecha grają swobodniej. Odżyli, choć nie zawsze wygrywają. Mecz w Warszawie to goście zaczęli bez żadnych obaw. Szybko objęli panowanie na boisku. Legia odpowiedziała na to agresywną, wręcz brutalną grą. Dwiema żółtymi kartkami w pierwszych minutach ukarani zostali dwaj boczni obrońcy - Michał Karbownik i Luis Rocha. Legia rozkręciła się dopiero kiedy na trybunach skończył się koncert poświęcony prezesowi klubu. Minęło jednak trochę czasu, gdy to spotkanie zaczęło rzeczywiście zasługiwać na miano klasyka. Bramkarze i obrońcy wzięli się do pracy od 20 minuty. Bliski strzelania gola dla Legii był Jose Kante i Andre Martins, w Lechu Christian Gytkjaer. Tuż przed końcem pierwszej połowy - po podaniu Pawła Wszołka - Arvydas Novikovas źle przyjął piłkę pięć metrów przed bramką. Miał sytuację więcej niż stuprocentową. W drugiej połowie z piłkarzy obu zespołów zeszła presja. Zrobił się niezły mecz. Były zwroty akcji, padły trzy gole. Pierwszego strzelił Lech. W 55. minucie poznaniacy jak po sznurku rozegrali między sobą piłkę, a bramkę z bliska strzelił niepilnowany Darko Jevtić. Po tym ciosie Legia się przebudziła, ruszyła do ataków. Wszystko na jedną kartę postawił również Aleksandar Vuković. Wprowadził na boisko Jarosława Niezgodę i debiutanta - Macieja Rosołka. Niezgoda niemal od razu przeprowadził akcję, która dała gospodarzom wyrównanie. Bramkę strzelił Novikovas. Kilkanaście minut później Rosołek dokonał nie lada wyczynu. Wystarczyły mu tylko trzy minuty w Ekstraklasie, by wpisać się na listę strzelców. Ładny ligowy początek wychowanka Pogoni Siedlce. Legia wybrnęła więc z chwilowego - jak się okazało - kryzysu. Po dwóch porażkach, z Lechią Gdańsk i Piastem Gliwice, odniosła zwycięstwa i wygrzebała się z drugiej połowy tabeli, ale do prowadzącej Pogoni Szczecin traci cztery punkty. Po meczu na widowni temat prezesa Mioduskiego zniknął. Kibice wyżyli się za to na Pawle Wszołku, wyzywając występującą dziś w III lidze jego były klub Polonię Warszawa. Legia Warszawa - Lech Poznań 2-1 (0-0) Bramki: 0-1 Jevtić (55.), 1-1 Novikovas (64.), 2-1 Rosołek (77.). Legia: Radosław Majecki - Michał Karbownik, Igor Lewczuk, Mateusz Wieteska, Luis Rocha (61. Jarosław Niezgoda) - Paweł Wszołek, Andre Martins, Domagoj Antolić, Luquinhas (73. Maciej Rosołek), Arvydas Novikovas - Jose Kante (79. Walerian Gwilia). Lech: Mickey Van Der Hart - Robert Gumny, Lubomir Satka, Dorde Crnomarković, Wołodymyr Kostewycz - Kamil Joźwiak (73. Jakub Kamiński), Darko Jevtić (73. Joao Amaral), Karlo Muhar (81. Paweł Tomczyk), Jakub Moder, Tymoteusz Puchacz - Christian Gytkjaer. Żółte kartki: Karbownik, Rocha - Legia; Moder, Muhar - Lech. Sędziował: Tomasz Musiał z Krakowa. Widzów 29 282. Po meczu Legia - Lech (2-1) powiedzieli: Dariusz Żuraw (trener Lecha Poznań): "Pozostaje mi pogratulować Legii wygrania prestiżowego meczu. Po strzeleniu bramki wydawało się, że wszystko mamy pod kontrolą i jest szansa to spotkanie wygrać. Ale daliśmy się nadziać na kontrę Legii. Łatwa strata i 1:1, a potem druga stracona bramka - też w łatwy sposób. Później nie mieliśmy już atutów, żeby się z tego podnieść. Nie chcę na kogoś zwalać winy, bo razem wygrywamy i razem przegrywamy. Bardzo chcieliśmy dobrze zagrać i zdobyć punkty, ale wracamy do Poznania z pustym kontem". Aleksandar Vukovic (trener Legii Warszawa): "Myślę, że mecz mógł się podobać, bo był na dobrej intensywności i było też kilka okazji podbramkowych z obu stron. Dla nas najważniejsze jest zwycięstwo. A dla mnie osobiście to, że drużyna pokazała coś niezbędnego - właściwą mentalność i charakter. Umiejętności są mile widziane, ale często nie wystarczą. Ważne jest, by umieć podnieść się po jednym czy drugim ciosie. I ja właśnie po bramce na 0:1 widziałem Legię z charakterem, wiarą i odwagą, żeby do końca walczyć, mimo że mecz poszedł nie w tą stronę, w jaką chcieliśmy. - Jestem zadowolony ze zrobionych zmian. Jak przed każdym meczem, tak i teraz ułożyłem sobie w głowie różne scenariusze i musiałem zareagować na to, co wydarzyło się na boisku. Najważniejsze jest to, żeby nie popadać w hurraoptymizm ani nie wpadać w depresję. To niestety jest bardzo często spotykane w naszym środowisku. - Teraz dopiero przed Maciejem Rosołkiem otwiera się prawdziwa praca i walka o karierę. Na dobrą sprawę dzisiaj zaznaczył tylko swoją obecność, a jak dużo będzie miał takich momentów, będzie zależało od jego podejścia. Czyli od tego, czy będzie go bardziej interesować przyjście na trening czy zaliczenie kilku ciekawych ulic w Warszawie". Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy