Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Legia Warszawa - Lech Poznań!Zobacz zapis relacji z meczu Legia Warszawa - Lech Poznań na urządzenia mobilne Brawurowa wygrana Lechii z Jagiellonią 4-0 wyraźnie speszyła Legię i Lecha, które wobec potknięcia białostoczan miały szansę awansować na pierwsze miejsce w tabeli. Po golach Vadisa Odjidji-Ofoe w siódmej minucie i Michała Kucharczyka w 82. to Legia wygrała z Lechem 2-0i po 34 kolejkach Lotto Ekstraklasy została liderem tabeli z dwupunktową przewagą na resztą stawki. Vadis jest wart co najmniej milion euro rocznie. Wokół szokującej kwoty, którą Legia chce zapłacić belgijskiemu gwiazdorowi kręciły się najczęstsze plotki kibiców przed dzisiejszym meczem. Liderowi Legii za rok kończy się kontrakt, więc teraz Dariusz Mioduski musi sypnąć groszem, albo sprzedać najważniejszego piłkarza przy pierwszej lepszej okazji. Według tego, co szepcze się przy Łazienkowskiej, to aktualni mistrzowie Polski zrobią wszystko, żeby zatrzymać środkowego pomocnika przy Łazienkowskiej. Milion euro? Czemu nie. Choć zasadne jest pytanie, czy 28-letni środkowy pomocnik jest warty takich pieniędzy. Obecnie przed legionistami ostatnia szansa, żeby sprzedać zawodnika na zachód lub wschód za w miarę porządną kasę. Ale Mioduski kalkuluje, czy nie byłoby to wywieszeniem białej flagi przed kolejną kompanią w europejskich pucharach. Bo Vadis to piłkarz błyskotliwy. Wprawdzie nie imponuje statystykami (do meczu z Lechem strzelił w Ekstraklasie ledwo trzy gole), ale to jeden z najważniejszych, jeśli nie najważniejszy piłkarz Legii. Jeśli Legia zdecyduje się wypłacić mu milion euro za rok, podejmie odważną decyzję. Po pierwsze złamie magiczną dla polskich klubów barierę płac, po drugie wyśle czytelny sygnał do innych piłkarzy z zachodu i wschodu, że tutaj też płaci się godnie, ale może zrobić też niesnaski w szatni. Vadis z takim kontraktem będzie przebijał pozostałych kolegów z drużyny przynajmniej o połowę. Inną sprawą jest, że po sezonie paru ważnych piłkarzy szykuje się do wyprowadzki. Na pewno zgodę na transfer dostanie Michał Pazdan, a do tego w stolicy wyraźnie już nudzi się Guilherme i Michałowi Kucharczykowi (on za drugiego gola też zasługuje na wielkie brawa). Niezależnie od tego, które miejsce na koniec sezonu zajmie Legia, to strata takiego tabunu piłkarzy byłaby prawdziwym strzałem w stopę. Jeśli warszawiacy obronią tytuł staną przed szansą ponownego awansu do Ligi Mistrzów. A za rok już nie będzie tak łatwo, bo zmienią się przepisy i polskie kluby będą miały jeszcze jedną rundę do przebrnięcia więcej. Dundalk w 2018? Zapomnijcie. Choć Vadis przyjechał do Warszawy z sylwetką pączka w maśle, to jednak wyraźnie zaznaczył swoją obecność w drużynie. A po czym poznać najważniejszego piłkarza w drużynie? Chociażby po golach strzelanych w najważniejszych momentach sezonie. Tak było też w środowy wieczór. Bo to gol czarnoskórego Belga już na początku spotkania ułożył przebieg wydarzeń. Od momentu, kiedy Legia wyszła na prowadzenie, kontrolowała przebieg wydarzeń, choć trzeba uczciwie przyznać, że wielki klasyk, szumnie nazywany "Derbami Polski", solidnie wynudził bezstronnych obserwatorów. Przez większą część mecz przypominam niechętne starania panny na wydaniu, które by chciały, ale jednak nie mogły. No bo, gdy przychodziło co do czego, to albo brakowało dokładnego podania, które otworzyłoby drogę do bramki, albo celnego strzału. Z monotonni wyrwał wszystkich dopiero w końcówce Kucharczyk, który po świetnym podaniu z głębi pola brawurowo przerzucił piłkę nad Matusem Putnockym i zdobył drugą bramkę dla warszawiaków. A Lech po raz kolejny gdy przyszło co do czego, nie za bardzo podjął rękawicę. Może poznaniakom było trudniej, bo na ławie został Marcin Robak. Ale patrząc na sam przebieg meczu, tak samo bywało już wcześniej, gdy poznaniacy przegrywali tytuł po niemrawych meczach przy Łazienkowskiej. Dziś za wcześnie mówić o tym, że losy tytułu zostały rozstrzygnięte, ale przy takim wyniku, to Jacek Magiera i jego ekipa będzie rozdawać karty. Czy skutecznie? To okaże się przy najbliższej wizycie mistrzów Polski w Białymstoku w nadchodzącą niedzielę. Krzysztof Oliwa Legia Warszawa - Lech Poznań 2-0 (1-0) Bramki: 1-0 Vadis Odjidja-Ofoe (7.), 2:0 Michał Kucharczyk (83., głową). Legia: Arkadiusz Malarz - Artur Jędrzejczyk, Maciej Dąbrowski, Michał Pazdan, Adam Hlousek - Guilherme (74. Michał Kucharczyk), Tomasz Jodłowiec, Thibault Moulin, Vadis Odjidja-Ofoe, Dominik Nagy (64. Kasper Hämäläinen) - Miroslav Radović (87. Michał Kopczyński). Lech: Matus Putnocky - Tomasz Kędziora, Jan Bednarek, Maciej Wilusz, Wołodymyr Kostewycz - Maciej Makuszewski, Łukasz Trałka, Maciej Gajos (76. Abdul Aziz Tetteh), Radosław Majewski (60. Marcin Robak), Mihai Radut (89. Paweł Tomczyk) - Dawid Kownacki.Sędziował Daniel Stefański (Bydgoszcz). Żółte kartki: Guilherme, Radović, Odjidja-Ofoe - Trałka, Tetteh. Widzów 28 820. Wyniki, terminarz i tabela grupy mistrzowskiej Ekstraklasy Ranking Ekstraklasy - kliknij!