Kliknij, by przejść do zapisu relacji na żywo z meczu Legia Warszawa - Korona Kielce Zapis relacji na żywo z meczu Legia Warszawa - Korona Kielce na urządzenia mobilne W ostatnim czasie piłkarze Legii rozpieszczają kibiców przychodzących na Łazienkowską. Wygrywanie nie sprawia im problemów, grają widowiskowo nawet wtedy, gdy zwycięstwo mają już w kieszeni. Strzelili siedem bramek Wiśle Kraków, potem pięć Górnikowi Zabrze, w sobotni wieczór cztery Koronie. Jest najskuteczniejszym w tym sezonie zespołem na własnym boisku z dorobkiem 24 goli w dziewięciu spotkaniach. Całkiem przyzwoita statystyka. Pierwsza bramka padła w 35. minucie. Korona broniła się dłużej niż Wisła (która w tym czasie przegrywała już 0-3) i Górnik. To dlatego, że Legia zaczęła ten mecz ostrożnie, oddała nawet inicjatywę rywalom, ale strzał Urosa Duranovicza był zbyt słaby, a Marcina Cebuli został zablokowany. Stopniowo jednak gospodarze się rozkręcali. Nie przeprowadzali huraganowych ataków, ale prostymi środkami zmierzali do celu. Pierwszą bramkę strzelił Luquinhas. Brazylijczyk, który już wcześniej miał okazję by pokonać Marka Kozła w 35. minucie uderzył niezwykle precyzyjnie i technicznie zza pola karnego. Legia grała swobodniej, kolejne gole były kwestią czasu. Druga bramka padła z rzutu karnego podyktowanego po zagraniu ręką Ivana Martineza. "Jedenastkę" wykorzystał Jarosław Niezgoda. Była to 10. bramka napastnika Legii w tym sezonie, drugiego w klasyfikacji strzelców PKO BP Ekstraklasy. Pewna zwycięstwa Legia tuż po przerwie konsekwentnie dążyła do strzelenia kolejnych goli. Kolejny raz bliski pokonania bramkarza Korony był Niezgoda. Po indywidualnej akcji przelobował go, ale piłkę zmierzającą do pustej bramki w ostatniej chwili wybił Kovaczević. Niedługo potem Niezgoda opuścił boisko. Zastąpił go Walerian Gwilia. Gruzin strzelił trzecią bramkę po wymianie piłki z Luquinhasem. Legia zdominowała Koronę. Bawiła się grą w piłkę. Dopiero w końcówce pojawiło się trochę nonszalancji w akcjach ofensywnych, ale mimo to Jose Kante w samej końcówce zdołał podwyższyć wynik. Defensywa była nie do przejścia. W drugiej połowie Korona nie stworzyła praktycznie żadnej okazji. To było znów bezproblemowe zwycięstwo Legii na Łazienkowskiej. Za tydzień Legię czeka jednak poważniejsze wyzwanie. We Wrocławiu zagra z prowadzącym w tabeli Śląskiem Wrocław. Olgierd Kwiatkowski z Warszawy Legia Warszawa - Korona Kielce 4-0 (2-0) Bramki: 1-0 Luquinhas (35.), 2-0 Niezgoda (44. karny), 3-0 Gwilia (69.), 4-0 Kante (90.+2). Legia: Radosław Majecki - Marko Veszović, Igor Lewczuk, Artur Jędrzejczyk, Michał Karbownik - Paweł Wszołek, Domagoj Antolić, Andre Martins, Luquinhas (75. Maciej Rosołek), Arvydas Novikovas (19. Jose Kante) - Jarosław Niezgoda (67. Walerian Gwilia). Korona: Marek Kozioł - Mateusz Spychała, Ivan Marquez, Adnan Kovaczević, Daniel Dziwnel - Andres Lioli (63. Erik Paczinda), Urosz Djuranović, Marcin Cebula, Ognjen Gnatić (22. Milan Radin), Jakub Żubrowski - Michal Papadopoulos (63. Michał Żyro). Sędziował: Paweł Gil (Lublin). Żółte kartki: Jose Kante, Igor Lewczuk, Artur Jędrzejczyk - Legia; Uros Duranović, Milan Radin, Mateusz Spychała - Korona. Ekstraklasa - wyniki, terminarz, tabela Ranking piłkarzy Ekstraklasy - sprawdź!