Broniąca tytułu Legia ma 60 punktów i wyprzedza o dwa Lecha Poznań oraz o trzy zajmującą trzecie miejsce Jagiellonię, z którą zmierzy się w 34. kolejce w niedzielę o godz. 18. Jeśli gospodarze wygrają, wyprzedzą warszawian, ponieważ zajmowali wyższą lokatę po fazie zasadniczej. - Wcześniej już wspominałem, że każdy mecz jest dla nas teraz jak finał. Co będzie ze mną po lecie, kiedy skończy się mój kontrakt - nie wiem. Jestem profesjonalistą i nie mam czasu zastanawiać się nad takimi rzeczami. Na razie cieszę się każdym dniem pracy w pierwszym zespołem, sztabem, pracownikami, kibicami, dziennikarzami - podkreślił Klafurić. Chorwat prowadził Legię dotychczas w czterech meczach, od kiedy zastąpił zwolnionego Romeo Jozaka. We wszystkich jego podopieczni odnieśli zwycięstwa, w tym w środę nad Arką Gdynia 2-1 w finale Pucharu Polski. - Świętowaliśmy ten sukces, ale bardzo skromnie, w gronie pracowników klubu, ponieważ szykujemy się do kolejnych meczów. Trzeba skoncentrować się teraz na Jagiellonii. Analizowaliśmy nasze poprzednie spotkanie, ale najważniejsze, to skupić się na nas samych, na naszym stylu gry. Mamy najlepszych zawodników w Polsce i chcemy dominować w meczu w Białymstoku - zaznaczył Klafurić. Legia na razie zajmuje pierwsze miejsce, ale jeśli w sobotę Lech wygra na wyjeździe z Wisłą Płock, mistrz przystąpi do meczu z Jagiellonią z pozycji wicelidera. - Czy trzeba kogoś gonić, czy bronić pierwszej pozycji - żadna z tych sytuacji nie jest łatwa, jeśli chodzi o stres i presję. Lepiej mieć przewagę, ale my jesteśmy gotowi na oba warianty. Polska liga jest nieprzewidywalna i walka o mistrzostwo może rozstrzygnąć się dopiero w ostatniej kolejce - zakończył Klafurić.