Trener Jacek Magiera w poniedziałek spotkał się z dziennikarzami, po tym jak jego ekipa wróciła ze zgrupowania w Hiszpanii. Szkoleniowiec Legii komentował transferowe ruchy klubu i nie ukrywał, że po odejściu Nemanji Nikolicia i Aleksandara Prijovicia, zespół nie jest teraz w najbardziej komfortowej sytuacji. - Legia pozbyła się trzech bardzo ważnych zawodników, w tym dwóch najlepszych napastników, a nie sprowadziła na ich miejsce nikogo, kogo można by nazwać wzmocnieniem. I to w momencie, gdy sytuacja finansowa nie przymuszała jej do tego - grzmi Dziekanowski. Interia: Jak pan ocenia obecne ruchy transferowe Legii? Z klubu odeszli dwaj kluczowi napastnicy. Dariusz Dziekanowski (były napastnik Legii Warszawa i reprezentacji Polski): - Dziwi mnie to, że Nikolić został sprzedany. Legia przez dwa, trzy miesiące grała bardzo dobrze, na poziomie, jakiego oczekiwaliśmy i teraz, mając pieniądze, nie chce dokończyć tego sezonu na stulecie klubu w pełnym składzie, albo wzmacniając się. Powinni się wzmacniać, a nie osłabiać. Tym bardziej w perspektywie bardzo ważnego dwumeczu z Ajaksem. - Jeżeli zawodnicy mają ważne kontrakty, to sądzę, że klub nie stoi w sytuacji przymusu sprzedawania ich. Prijović i Nikolić to byli zawodnicy, którzy mieli kontrakty aktualne i to nie przez pół roku. Jeżeli już tak się stało, że Nikolicia, który był bardzo ważnym zawodnikiem, sprzedano, to wytransferowanie Prijovicia, następnego napastnika, jest trochę mało odpowiedzialne. - Nadal zespół czeka ważny mecz z Ajaksem, nadal Legia musi nadrabiać punkty, które straciła, aby zdobyć mistrzostwo Polski, aby znowu przeżywać piękne chwile, czyli grać w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Myślałem, że trener Magiera bardziej twardo postawi sprawę i będzie bardziej odpowiedzialny za transfery. Moim zdaniem, przy takiej pozycji, po takim wejściu Jacka Magiery do drużyny, po takim wyprowadzeniu jej z kryzysu i to w dwa-trzy miesiące, powinien mieć silniejszą pozycję. Wówczas nie pozwoliłby na to, żeby pozbywać się napastników. Przecież ani sytuacja finansowa, ani nic innego nie zmuszało Legii do pozbywania się tych piłkarzy. W sytuacji z Nikoliciem, było wiadomo, że klub jest dogadany z piłkarzem odnośnie transferu. Prijović jednak w ostatniej chwili zdecydował, że chce odejść. Legia nie chciała się zgodzić, ale w końcu uległa. - To świadczy o słabości klubu. Legia miała ważny kontrakt z zawodnikiem. Trzeba przyznać, że Prijović miał niezłe ostatnie dwa miesiące, ale i tak nadal miał problemy, żeby zrobić tyle, co Nikolić przez dwa lata. Jeżeli Legia pokazuje słabość w takim momencie, kiedy powinna czuć się mocna, to jak tu marzyć o zrealizowaniu celów, jakie sobie postawiła. Dziwię się Jackowi Magierze, że zgodził się na taką sprzedaż. Prijović musiał sobie zdawać sprawę z faktu, że podpisał kontrakt z Legią. Powinien mieć świadomość, że teraz, po sprzedaży innego zawodnika na jego pozycji, domagając się odejścia, postawił klub w trudnej sytuacji. Myśli pan, że Chukwu da radę zastąpić tych zawodników? - Nie znam żadnego Chukwu (śmiech). Podobno grał w drugiej lidze chińskiej. Tak go znam, jak jakichś aktorów chińskich, których od czasu do czasu widzę na filmach o karatekach i kung-fu. Myślę, że Legię stać na to, aby myśleć bardziej poważnie o wzmocnieniach. Jeśli chcesz się stać poważnym klubem, musisz robić poważne transfery. - Wolałbym widzieć w Legii zawodnika, który ma 20-21 lat i zapłacić za niego pół miliona, a nawet milion euro, mając w perspektywie, że gdy będzie zdrowy, będzie dobrze się rozwijał, można zarobić na nim kilka milionów. Jeżeli do tej pory Chukwu grał w drugiej lidze chińskiej, a wcześniej gdzieś w Norwegii, to sądzę, że Legia powinna mierzyć wyżej. Jest to troszeczkę śmieszne, że Legia się chwali sprowadzeniem Chukwu. - Trudno sobie wyobrazić, żeby Chukwu zastąpił Prijovicia czy Nikolicia. Są na to bardzo małe szanse. To zawodnik z kapelusza. Myślę, że Legia lepiej by postąpiła, znajdując poprzez swoich skautów i kupując za milion, czy półtora młodego napastnika z Węgier, Rumunii, Bułgarii, czy innego kraju, który ma dobrze spenetrowany. Za klasowego napastnika nie byłaby to kwota duża, a za rok, dwa, poprzez grę w polskiej lidze i europejskich pucharach, można by na tym zawodniku zarobić kilkukrotnie. Tak jak wcześniej Legia sprowadziła np. Dudę. Moim zdaniem on był dobrym transferem. Legia zarobiła na nim cztery i pół miliona euro. Ta polityka transferowa Legii jest dla pana trochę niezrozumiała? - Myślałem, że jej właściciele bardziej poważnie podejdą do kibiców i to w momencie, gdy można coś więcej osiągnąć. Potrzeba w klubie innych osób, które będą myślały o tym, aby zajść troszeczkę wyżej. Obecnie widzę, że po osiągnięciu określonego poziomu, niektórzy już konsumują. Czyli brakuje panu w Legii dalekosiężnego planu rozwoju, zwłaszcza po dobrym roku 2016 i zarobieniu na Lidze Mistrzów 20 mln euro? - Pod tym względem klub wygląda bardzo słabo. Myślę, że Legia potrzebuje zmian i teraz jest na to dobry moment. Mam na myśli osoby, które będą decyzyjne w sprawach, jak ten klub ma wyglądać za rok, dwa. Mówi pan o zmianach właścicielskich? - Mówię o sprawach decyzyjnych, czyli o ludziach, którzy mają duży wpływ na to, co się dzieje w klubie, jaką drogą ma pójść. - Sprzedanie tak ważnych zawodników bez zastąpienia ich innymi, którzy byliby wzmocnieniem, obnażyło Legię. Myślę, że trzeba się wzmacniać, iść do góry. Tymczasem Legia nie tylko sprzedaje, ale ma też bardzo zaawansowany wiekowo zespół. Jest w niej mało młodych zawodników. Legia mówi, że chce być polskim Ajaksem. A ilu w Ajaksie jest zawodników 20-letnich, a ilu w Legii? A takie same są cele, wizja. Nie widziałem, żeby Ajax albo inne zespoły, które żyją z transferów, sprzedaży młodych piłkarzy, kupowały 25-letniego Chukwu z drugiej ligi chińskiej. Jest to mało zrozumiałe. Trener Magiera na ostatniej konferencji nie wykluczył, że z klubu jeszcze ktoś odejdzie. Wtedy ten zespół może się już całkowicie "posypać", zwłaszcza, jeśli mówimy o zgraniu. - Są ludzie, którzy są odpowiedzialni za to. Pamiętajmy o tym, że powinno się oceniać cały sezon. Jest stulecie klubu. Jeżeli Legię czeka walka w Lidze Europejskiej z Ajaksem, a jej celem jest zdobycie mistrzostwa Polski, to powinna się wzmacniać. Ten klub nie potrzebuje desperacko pieniędzy. Teraz budżet Legii trochę się zmienił. - Tak, ale trochę dziwnie, jeżeli kupuje się 29-letniego obrońcę (Artura Jędrzejczyka - przyp. red.) i on jest najlepiej zarabiającym piłkarzem. Wolę, żeby lepiej zarabiał jakiś napastnik, pomocnik, który będzie za rok, dwa wart pięć czy osiem milionów euro. Tylko Legia mogła wyłożyć milion euro za tak zaawansowanego wiekowo zawodnika. W Polsce tak. - Myślę, że za granicą też...Przygotowuje się zespół na cały sezon. Oczywiście też się myśli o tym, co będzie za dwa, trzy lata. Nie osłabia się jednak ekipy tuż przed ważnymi meczami. Pomyślmy o tym, jak byłoby pięknie, gdyby Legia pokonała Ajax i mam nadzieję, że to zrobi. Jak wiele szumu byłoby w Europie. Legia weszłaby na jeszcze wyższą półkę. Już po tej słodko-gorzkiej Lidze Mistrzów trochę tego szumu było, zwłaszcza po remisie z Realem Madryt. - Gdy coś się układa, to kluby budują stabilność czasami nawet trzy lata. Układają klocki mozolnie, nie pozbywają się zawodników, a jeśli już, to roszady są kosmetyczne. A pamiętajmy o tym, że Prijović, Bereszyński, czy Nikolić w tej układance byli bardzo ważni. Po sezonie można się było zastanawiać, co zrobić. A tak w połowie drogi... Bardzo dziwne ruchy. Trener Magiera nie wykluczał, że do Legii ktoś jeszcze przyjdzie. Widziałby pan jakiegoś konkretnego piłkarza w tej drużynie? - Nie wiem. Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Trzeba mieć przegląd w Polsce i w Europie. To jest praca kilku osób, które mają wizję. Nie myślą tylko o tym, żeby był jak najlepszy jeden sezon, ale żeby ten zespół był lepszy, młodszy, bardziej perspektywiczny. Żeby mówiono o tym klubie, że się rozwija. Sporo osób było zaskoczonych tym, co się wydarzyło w tym oknie transferowym. - Myślę, że te ruchy były dziwne i mało przekonujące. Sądziłem, że Jacek Magiera po tym, co już osiągnął z zespołem będzie miał znacznie więcej do powiedzenia przy tych transferach. Wygląda na to, że nie miał zbyt wiele. - Jak teraz nie miał, to kiedy będzie miał (śmiech)!? Z wypowiedzi na konferencji prasowej można było odnieść wrażenie, że trener był trochę poirytowany tą sytuacją. Odeszli kluczowi zawodnicy, a od niego nadal będzie się wymagać wyników. - Są takie momenty, że trener musi powiedzieć "stop". Myślę, że szkoleniowiec chce osiągnąć jak najlepsze wyniki, mieć jak najlepszy zespół. Rolą klubu jest skauting, poszukiwanie zawodników, żeby trener był zadowolony i aby czuł, że może sprostać postawionym przed oczekiwaniom. Jeśli trener Magiera, w obecnej sytuacji, nie ma mocnej pozycji, to sądzę, że nie jest dobrze. Pokusi się pan o wytypowanie wyniku w Ajaksem? - Jestem byłym zawodnikiem i kibicem Legii i marzę o tym, żeby "przeszła" Ajax. Myśli pan, że to jest realne patrząc na obecną sytuację Legii? - Teraz mogę jedynie mówić o tym, że niektóre ruchy są niezrozumiałe i oddalamy się trochę od tego, żeby pokonać Ajax. Z tymi zawodnikami, którzy odeszli, byłyby na to większe szanse? - Jeżeli przyszli słabsi, a odeszli lepsi, to myślę, że to mówi samo za siebie. Rozmawiała: Adrianna Kmak