Olgierd Kwiatkowski, Interia: Czy wytłumaczyłby pan już na chłodno, dlaczego w piątek przegraliście ze Stalą Mielec? Czesław Michniewicz, trener Legii Warszawa: Nie rozmawiajmy o Stali, zajęłoby to nam dwie godziny. Ze Stalą dostaliśmy po głowie. A był karny dla Legii w 60. minucie, gdy piłka po strzale Mateusza Cholewiaka trafiła w rękę obrońcy Stali? - Mamy taką drużynę, która powinna sobie poradzić wygrać mecz bez karnego. Inna sprawa, że nie powinniśmy trzech karnych dać w prezencie. Rozmawiałem z sędzią Frankowskim. Prosiłem go o to, by wytłumaczył mi, kiedy się gwiżdże karne po ręce. Powołał się na mecz w Lidze Narodów, w którym podyktował karnego w bliźniaczo podobnej sytuacji. Obserwator mu powiedział, że popełnił błąd. Sytuacja z tego meczu (chodziło o spotkanie Słowenia - Kosowo - przyp. ok) zdecydowała, że nie podyktował karnego dla nas. Boleję przede wszystkim nad tym, że bramki, które traciliśmy nie wynikały z jakiegoś systemu gry, ale z powodu złych decyzji zawodników, którzy faulowali. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie! Sprawdź! Wraca pan ze spotkania z właścicielem klubu. Zimą można się spodziewać dużych zmian w Legii? - Omawialiśmy każdego zawodnika. Ocenialiśmy, analizowaliśmy co zrobili dla klubu, co mogą jeszcze zrobić. Braliśmy pod uwagę stan aktualnych kontraktów - z kim je przedłużyć, z kogo zrezygnować. Mówiliśmy o tym, kogo można sprowadzić. Ale to była ogólna analiza. Właściwe podsumowanie jeszcze przed nami. Kto przyjdzie do Legii? - Przydałby się jakościowy piłkarz, który podniesie poziom całej drużyny. Chciałbym, żeby to był naprawę zawodnik na poziomie międzynarodowym. Ktoś taki jak Vadis Odjidja-Ofoe, który zdominował polską ligę. To będą piłkarze z Ekstraklasy? - Nie rozważaliśmy żadnego nazwiska z polskiej ligi. Zza granicy - obcokrajowcy. Nazwiska ma przygotowane Radek Kucharski (dyrektor sportowy Legii - przyp. ok). Jeśli chodzi o napastników potrzebny nam jest inny typ niż mamy. Marzy się nam taki zawodnik jak Kante. Ktoś taki - ale nie chodzi o niego - jak Świerczok. Piłkarz, który wygra pojedynek jeden na jeden, sam sobie wypracuje sytuację. Ale ciężko będzie kogoś takiego znaleźć. A czy po ostatnim meczu Legia nie powinna szukać zwłaszcza środkowego obrońcy? - Obrońców mamy dużo, sześciu: "Jędza", Lewczuk, Wieteska, Astiz, Mosór, Matsenko. To dużo. Pojawiło się właśnie nazwisko Bartosza Salamona. To on miałby wzmocnić linię obrony Legii. - Nie znam go osobiście, ale śledziłem jego karierę. Grał we Włoszech. Widziałem kilka jego meczów. Ma 29 lat, doświadczony, grał w lidze włoskiej, czyli tej najbardziej uporządkowanej lidze. Ciekawy zawodnik. Łakomy kąsek, tym bardziej, że w czerwcu kończy mu się kontrakt. Kilka dni temu ktoś mi powiedział o tym. Z naszej strony nie było żadnej obserwacji tego zawodnika. Jakub Kiwior ze słowackiej Żiliny? - Nie ma na to szans. Tam jest bogaty sponsor. Próbował już Lech. Bardzo drogo sprzedają zawodników. Legię czeka rewolucja. Do czerwca kończą się kontrakty kilkunastu zawodnikom. - To będzie łatwy i trudny zarazem moment dla klubu. Łatwy, bo nie trzeba płacić odpraw tym, którzy odejdą. Trudny, bo musimy mieć w ich miejsce przygotowanych innych piłkarzy. Pytanie jak to rozegrać? Czy wśród nowych zawodników, chcemy mieć trzech, czterech dobrze opłacanych topowych graczy, którzy pociągną nas do Europy, czy takich, którzy uzupełnią skład. Z mojej perspektywy istnieje wielkie zagrożenie w obecnej sytuacji. Jeżeli w klubie nadal zostanie 12 zawodników, którym kończą się kontrakty w czerwcu, to wiem, że mogą czuć się niepewni o swoją przyszłość, co może źle wpływać na ich grę. Tak to działa. Ale ktoś w tym czasie może akurat wystrzelić z formą. Będziemy na bieżąco podejmować decyzje kto zostanie, a kto odejdzie. Z częścią zawodników toczą się już rozmowy. Artur Boruc zostanie na przyszły sezon? - Rozmawiałem ostatnio z Arturem. Pytałem o to, jakie ma plany. Mówił kiedyś, że chce pojechać do Stanów Zjednoczonych. Powiedział, że wszystko zależy od zdrowia i czy będzie chęć, by go ktoś zatrudnił, ale nie chce jeszcze kończyć kariery. Ja jestem zadowolony z jego formy sportowej, podejścia do pracy, zaangażowania. Artur Boruc mógłby być w Legii kimś takim jak w Juventusie Turyn Buffon. Ale w drużynie mamy Czarka Misztę, który jest przygotowywany do tego, by zastąpić Artura. Co z Joelem Valencią? - Joel był próbowany na kilku pozycjach. Na wszystkich wypadł przeciętnie. Przy założeniu, że zdrowi będą: Kapustka, Karbownik, Slisz, Andre Martins, Gwilia, czyli zawodnicy środka pola, to gra Valencii w Legii, przy założeniu, że w lipcu go nie wykupimy z Brendford, nie ma sensu. Gdyby strzelił dla nas 10 bramek - nikt by się nie zastanawiał. Dostał kilka minut, może za mało i wynika z tego, że ciężko będzie mu skoczyć na tę pozycję. Na bokach pomocy jest Luquinhas i Wszołek. Valencia na skrzydłach też nie będzie pierwszym wyborem. Musimy popatrzeć na to na chłodno. Myśleć o tym, jaki jest też w tym interes klubu. Bo załóżmy, że Valencia pogra do maja, ale zakładamy, że awansujemy do pucharów, on wraca do Brendford i tracimy takiego zawodnika. Może więc lepiej już teraz poszukać kogoś innego i wypożyczyć go w styczniu na cały rok. Ale nie należy do ludzi, którzy przekreślają Valencię.