Olgierd Kwiatkowski, Interia: Jak liczna będzie kadra Legii na wiosnę? Czesław Michniewicz, trener Legii Warszawa: Mamy 31 zawodników, a okazuje się, że przed meczem ze Stalą nie ma Antolicia, Kante, Lopesa, Kapustki, Karbownika, Gwilii. Na niektóre pozycje nie mieliśmy zmian. Jak chce się grać w pucharach, kadra musi być liczniejsza. Czuje się pan pewnie w Legii, czy ma pan świadomość, że trenerzy w Warszawie nie pracują latami? - Jeżeli będę myślał, że mnie zwolnią, żadnego dnia nie będę pracował dobrze. Każdy z nas umrze, ale to nie znaczy, że każdego dnia myślimy o śmierci. Dziś cieszę się każdą chwilą spędzoną w Legii. Ktoś musi tu dłużej pracować. Wynika to ze statystyki. Maciej Skorża gdy był w Wiśle Bogusława Cupiała powiedział, że pracuje z takim nastawieniem jakby miał tu pracować 10 lat. Jaki ja mam wpływ na decyzję o trenerach? Wiem, że od takich meczów jak ze Stalą zależy jak długo będę pracował. Ale czasami jest dobrze przegrać. Porażka ociera ze złudzeń i mobilizuje do większej pracy. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie! Sprawdź! Nie boi się pan powrotu kibiców na stadiony. Kibice Legii wciąż nie mogą panu wybaczyć pracy w Lechu? - Mogę się tylko obronić pracą. W zawodzie trenera jest jak z orkiestrą na weselu. Na każdym weselu trzeba dobrze grać, żeby cię nie wyrzucili. Nie zamierzał pan do końca pracować z młodzieżówką? - Z Legią przegraliśmy Superpuchar, odpadliśmy z europejskich pucharów. W PZPN-ie powiedzieli mi, że lepiej będzie jak skupię się na pracy w Legii, bo pojadę na kolejne zgrupowanie i nie wiadomo co się wydarzy. To była dobra rada. Próbuje pan wzmocnić sztab trenerski. Czy włoski szkoleniowiec Alessio de Petrillo przyjdzie do Legii jako asystent? Co pana skłoniło, żeby nakłonić go do pracy w Polsce? - Zależy nam na dobrym sztabie. Mam polskich kolegów, którzy przyszliby z kanapkami do Legii, ale ja chcę kogoś kto wniesie coś nowego do naszej pracy, spojrzy z innej perspektywy. Będzie rozwijał nas i zawodników. Pokaże nam inny sposób trenowania. Znam polskich trenerów. Wszyscy o tym samym rozmawiają, wszyscy chcą grać w tym samym sposób. We Włoszech każda drużyna, nawet w najniższych ligach, gra w uporządkowany sposób. To są dobrze zorganizowane zespoły. Włosi potrafią tego nauczyć. Szukamy trenerów do organizacji gry. Rozmowy trwają. Po przyjściu do Legii zapowiedział pan, że chciałby się spotkać z Aleksandarem Vukoviciem. Doszło do tego spotkania? - Nie Bo? - Każdy trener jak traci pracę jest rozżalony. Ja też. Ale nigdy nie zaatakowałem następnego trenera, że zrobił tak czy inaczej. Nie chcę oceniać Vuko. To już nic nie zmieni. Jeżeli się tłumaczyłem z pracy w klubach, z których zostałem zwolniony, to mówiłem o sobie, a nie następnych trenerach. To są trudne sytuacje. Mój kolega Michał Probierz nie odzywał się do mnie dwa miesiące, kiedy zastąpiłem go w Jagiellonii. Wypominał mi, że spotkałem się z prezesem Kuleszą w Ostródzie, gdy on jeszcze pracował. Powiedziałem mu, że w Ostródzie nie byłem od 10 lat. Tego jeszcze nie widziałeś! Sprawdź nowy Serwis Sportowy Interii! Wejdź na sport.interia.pl