Goncalo Feio z podobnymi oskarżeniami spotykał się również w Motorze Lublin. Legia Warszawa broni jednak swojego trenera i twierdzi, że słowa Kowalczyka są niczym niepoparte i trudno w ogóle się do nich odnosić. Do sieci trafiło oświadczenie. To jednak nie zmiana klubu, to pożegnanie Legia Warszawa odpowiada na słowa Kowalczyka "Wykonałem już dwa-trzy telefony i wiem, że w szatni są wkurzeni, bo on wyzywa piłkarzy. Było gorąco. Jest źle. Jest kilku zawodników, którzy po prostu są wyzywani. Jest zadyma" - opowiadał Wojciech Kowalczyk w programie "Liga Minus". Do jego słów postanowił w oficjalnym oświadczeniu odnieść się rzecznik Legii, Bartosz Zasławski. Na początku pisał o tym, że Feio jest trenerem bardzo zaangażowanym w życie klubowe i że relacje z zawodnikami są dla niego bardzo ważne. "Często podkreśla, że stanowią one wręcz najważniejszą część pracy trenera i najpierw patrzy na zawodników jak na ludzi, z ich emocjami, odczuciami, sprawami rodzinnymi, a potem jak na zawodowych piłkarzy. Chce ich lepiej zrozumieć i poznać. Wtedy dotrze do nich na boisku" - napisano. Dodano też, że nie zdarzyło się, by Feio hierarchizował piłkarzy. Goncalo Feio niewinny? "Co więcej, trener nigdy publicznie nie skrytykował zawodnika. Po niezadowalających wynikach brał całą winę na siebie. Również w jego poprzednich klubach znany był z tego, że wstawia się za drużyną i dźwigał cały ciężar medialny i społeczny" - można było przeczytać dalej w oświadczeniu. Wisła Kraków złożyła protest, jest już odpowiedź. Kibice są wściekli "Mamy świadomość, że medialność klubu jest ogromna i każdy portal w Polsce pisze o Legii, natomiast chcielibyśmy w większym stopniu komentować sprawy sportowe i fakty, a nie nieprawdziwe i niepoparte niczym opinie" - brzmiało podsumowanie. Jak na razie wydaje się jednak, że atmosfera wokół szkoleniowca Legii jest burzliwa. Zdaje się, że mimo przeprosin UEFA i tak może zdecydować się na jakąś formę kary dla Feio. Sprawa wciąż jest w toku.