Po piątkowym remisie Górnika Zabrze i niedzielnej porażce Rakowa Częstochowa piłkarze Legii Warszawa mieli świetną okazję, by odskoczyć od tego duetu rywali i umocnić się na trzecim miejscu w tabeli. Zadanie nie było jednak łatwe. Wicemistrzom Polski przyszło mierzyć się z zespołem, który desperacko walczy o uniknięcie degradacji. Warszawianie pamiętali też jesienne starcie z Wartą. Przy Łazienkowskiej goście objęli dwubramkowe prowadzenie już po 40 minutach gry. Ostatecznie skończyło się remisem 2-2. Ostre słowa Josue, hamulce kompletnie puściły. "Są w Legii ludzie, z którymi się nie identyfikuję" Teraz kibice Legii czekali na gole swojego zespołu strzelone... własnymi siłami. W dwóch poprzednich kolejkach bramki zdobywali tylko rywale. Najpierw była wstydliwa porażka 0-3 z Radomiakiem, a zaraz potem... zwycięstwo w hicie kolejki nad Lechem Poznań 2-1. "Kolejorz" dwukrotnie trafił w tym spotkaniu do własnej bramki. Legia zadaje cios i kontroluje mecz. Radovan Pankov w roli egzekutora Tym razem legioniści od pierwszych minut osiągnęli zdecydowaną przewagę i gol wydawał się tylko kwestią czasu. Futbolówka znalazła się w siatce gospodarzy w 26. minucie. Centrę z rzutu rożnego w wykonaniu Josue skutecznym uderzeniem głową sfinalizował Radovan Pankov. Do końca pierwszej odsłony rezultat nie uległ już zmianie. W grze poznaniaków trudno było dostrzec zalążek jakiejkolwiek strategii meczowej, razili głównie brakiem pomysłu na rozegranie akcji i nieporadnością. W niczym nie przypominali drużyny, która ma świadomość, że właśnie zawisła tuż nad strefą spadkową. Znów głośno o byłym trenerze Legii. Zdobył mistrzostwo, a potem taka decyzja Warta nie oddała choćby jednego celnego strzału. Po zmianie stron gra się wyrównała, ale nadal nic nie wskazywało, że Legia może lada chwila stracić prowadzenie. Nawet jeśli pod jej bramką robiło się niebezpiecznie, gospodarzom brakowało elementarnej precyzji w wykończeniu natarcia. Ekipa Goncalo Feio dowiozła skromne prowadzenie do końcowego gwizdka. W ostatniej kolejce zagra przed własną publicznością z Zagłębiem Lubin. Wszystko ma w swoich rękach - jeśli wygra, latem przystąpi do rywalizacji w europejskich pucharach.