Białostoczanie przybyli do stolicy z zamiarem odwetu za jesienną porażkę 2-5 przed własną publicznością. I przez kilka minut mieli prawo myśleć, że plan się powiedzie - szczęśliwie objęli bowiem prowadzenie. Odpowiedź Legii była jednak bezwzględna. Na pierwszy cios trzeba było czekać dokładnie kwadrans. Wówczas przed polem karnym rywala z piłką przy nodze przyspieszył Marc Gual, zakończył szarżę strzałem i po chwili Jagiellonia objęła prowadzenie. Nastąpiło to jednak w nader szczęśliwych okolicznościach. Futbolówka po drodze odbiła się jeszcze od nogi Maika Nawrockiego i wyraźnie zmyliła stojącego między słupkami Kacpra Tobiasza. Lech podjął decyzję o szpalerze. Hit z Rakowem już w niedzielę Hiszpan nie okazywał radości po pokonaniu bramkarza gospodarzy. Zachował się jak wytrawny dyplomata. Od przyszłego sezonu będzie reprezentował barwy ekipy z Łazienkowskiej. Legia modelowo reaguje na zaczepkę. Pięć ciosów posyła Jagiellonię na deski Goście cieszyli się z udanego otwarcia tylko przez siedem minut. Wyrównał strzałem z rzutu wolnego Josue. Jemu również dopisało szczęście - piłka trafiła stojącego w głowę Jesusa Imaza i zupełnie zmieniła kierunek lotu. Niewiele brakowało, by "Jaga" schodziła do szatni z dwoma golami na koncie. Po uderzeniach Tomasza Przikryla i Imaza legionistów od straty bramki ratował słupek. Ważny transfer do Legii. Kosta Runjaić potwierdził. "Jest zakontraktowany" Zaraz po zmianie stron wybrańcy Kosty Runjaicia trafili po raz drugi. Składną akcję zespołową z bliskiej odległości sfinalizował Ernest Muci. Warszawianie poszli za ciosem i niewiele później dokładnie to samo zrobił Maciej Rosołek. A gdy "Żubry" szukały bramki kontaktowej, na kwadrans przed końcem strzałem głową ich złudzenia rozwiał Nawrocki. W samej końcówce spotkania dzieła zniszczenia dopełnił Blaż Kramer. Dwa mecze z "Dumą Podlasia" i w sumie 10 bramek na koncie warszawian. O tym sezonie "Jaga" nie będzie chciała pamiętać przesadnie długo. Po porażce w Szczecinie przed tygodniem Legia wraca zatem na zwycięską ścieżkę i czyni to spektakularnie. Jagiellonia nadal nie jest pewna utrzymania w Ekstraklasie. Widmo degradacji jest jednak mgliste - przy korzystnym zbiegu okoliczności na innych stadionach białostoczanie mogą osiągnąć cel jeszcze w ten weekend.