Przed meczem kibice Legii przeżywali głównie godzinę rozpoczęcia meczu, która zmuszała ich do szybkiego powrotu z pracy i podróży na Łazienkowską. Po raz ostatni Legia w piątek o 18. grała ponad 14 lat temu w Pucharze Ekstraklasy z GKS Bełchatów (1:2). W lidze takie spotkanie odbyło się 19 października 2007 r. - z Odrą Wodzisław (0:1). Legia z Wisłą miała zagrać rezerwowym składem. Kibice i eksperci przewidywali, że trener Kosta Runjaić będzie oszczędzał najlepszych graczy przed wtorkowym finałem Pucharu Polski z Rakowem Częstochowa. "Nafciarze" zajmują 10. miejsce w lidze. Ostatnio przegrali 2:4 z Jagiellonią Białystok i 0:1 z Piastem Gliwice. Z takim rywalem można było zaryzykować grę rezerwami. Tymczasem niemiecki szkoleniowiec zaskoczył i wystawił niemal najsilniejsza jedenastkę. Odpoczywał tylko Filip Mladenović, za którego zagrał chyba najbardziej krytykowany w tej rundzie gracz Legii - Makana Baku. Wisła przyjechała do Warszawy bez Jakuba Rzeźniczaka, najbardziej utytułowanego piłkarza w historii Legii. "Rzeźnik" pauzował za cztery żółte kartki. Oprócz niego w kadrze "Nafciarzy" jest jeszcze aż sześciu piłkarzy, którzy wcześniej grali w klubie z Łazienkowskiej - Dominik Furman, Damian Warchoł, Rafał Wolski, Mateusz Szwach, Łukasz Cielemęcki i Tomasz Walczak. Wolski też miał nie zagrać za kartki, ale Komisja Ligi anulowała mu ostatnie upomnienie i lider Wisły mógł przypomnieć się warszawskim kibicom. Lewa noga Josue Jeśli miała by obowiązywać stara zasada, że "były legionista zawsze ją krzywdzi", to Legię miałaby wielkie problemy, żeby pokonać zespół z Płocka. Ale tym razem piłkarze gości nie postraszyli gospodarzy. Od początku spotkania legioniści mieli przewagę i bardzo szybko objęli prowadzenie. W 13. min Adam Chrzanowski ciągnął za koszulkę Tomasa Pekharta, a że działo się to w polu karnym, to sędzia Jarosław Przybył podyktował rzut karny dla gospodarzy. Do piłki podszedł kapitan Legii Josue i pewnym strzałem pokonał Bartłomieja Gradeckiego. Był to 11 gol Portugalczyka w tym sezonie i 11 strzelony lewą nogą! Była to jedyna bramka w pierwszej połowie. Zespól Runjaicia miał optyczną przewagę, ale więcej bramek przed przerwą nie zdobył. Nie pokazali się z lepszej strony Legia nie wygrała żadnego z ostatnich trzech meczów w lidze. Po remisach 2:2 z Miedzią Legnica i Lechem Poznań, uległa 0:1 Warcie Poznań. Na wygranej w Derbach Mazowsza zależało jej wyjątkowo. - Jesteśmy świadomi, że w ostatnich trzech spotkaniach nie pokazaliśmy się z dobrej strony. Chcemy pokazać się z lepszej strony - zapowiadał Runjaić przed meczem. Jeśli chodzi o wynik, to jego zespół wykonał plan. Jeśli jednak bierzemy pod uwagę poziom gry, to niestety widać było, że Legia we wtorek gra ważniejszy mecz. Druga połowa była wręcz dramatycznie słaba. Gospodarze próbowali atakować, choć niezbyt zdecydowanie. Goście nie pokazali nic godnego uwagi. Legia zasłużyła na drugiego gola i w doliczonym czasie gry strzelił go rezerwowy Ernest Muci. Runjaić może być zadowolony, bo małym nakładem sił udało się zdobyć trzy punkty i oszczędzić trochę sił na wtorkowy mecz sezonu.