Ósma kolejka PKO Ekstraklasy rozpocznie się rozgrywanym na stadionie przy ul. Łazienkowskiej spotkaniem Legia Warszawa - Radomiak Radom (piątek 2 września, godz. 20.30). Mecz przyjaźni - kibice obu drużyn mają ze sobą tzw. zgodę - odbędzie się przy niemal całkowicie wypełnionych trybunach. Na boisku tak przyjaźnie pewnie nie będzie. Legia wyjdzie na nie żądna rewanżu za dwie porażki w poprzednim sezonie. Szczególnie dotkliwą była druga z nich, 19 grudnia na stadionie przy Łazienkowskiej. Goście upokorzyli Legię, wygrywając 3:0. Gospodarze dobrze zaczęli mecz, ale jak to mieli w zwyczaju w poprzednim sezonie, po straconej bramce kompletnie zgaśli, całkowicie oddając inicjatywę gościom. Był to ostatni mecz ligowy w Polsce w 2021 r. Legia zakończyła go na 15. miejscu, mając tyle samo punktów, 18, co zajmujący miejsce w strefie spadkowej Górnik Łęczna. Radomiak sklasyfikowany był o 12 lokat wyżej... Teraz wicelider Legia przystąpi do spotkania z piątym w tabeli Radomiakiem po ciężkim, 120-minutym meczu w Niecieczy w Pucharze Polski. Legia grając w najsilniejszym składzie wymęczyła wygraną 3:2 po dogrywce. Także we wtorek, ale kilka godzin wcześniej, Radomiak w mocno rezerwowym składzie wygrał łatwo swoje pucharowe spotkanie w Radomsku 3:0. Wrócili o czwartej nad ranem Legia w kilkugodzinną autokarową podróż z Niecieczy do Warszawy wyruszyła równo o północy. W tym czasie piłkarze Radomiaka już dawno byli w łóżkach, bo Radomsko od Radomia dzieli niewiele ponad 100 km. - Do LTC wróciliśmy o czwartej nad ranem, od razu przeszliśmy do fazy regeneracyjnej, w czwartek przeprowadziliśmy taki właśnie trening, a po przespanej nocy zastanowimy się nad składem. Nie wszyscy będą w pełni wypoczęci, ale mówimy o zawodowych sportowcach, więc nie powinno mieć to wpływu na dyspozycję. Jeśli chcemy być w gronie topowych zespołów w Polsce, musimy się prezentować jak najlepiej, również wtedy, kiedy nie będziemy mieli tyle czasu na odpoczynek, ile normalnie. Chcemy spiąć klamrą trudniejszy tydzień, wygrać i spowodować, że będziemy w dobrych nastrojach - powiedział Runjaić na przedmeczowej konferencji prasowej. Legię czeka więc ciężki i ważny mecz, a mimo to warszawski klub zdecydował się na wspaniałomyślny gest w kierunku zespołu rywali. Radomiak znalazł się w potrzebie, bo na Cypr postanowił wyjechać jego podstawowy bramkarz Filip Majchrowicz. Po jego transferze do Pafos zespół trenera Mariusza Lewandowskiego został z dwoma młodymi bramkarzami, wychowankami Akademii Legii - wypożyczonym na rok ze stołecznego klubu 20-letnim Gabrielem Kobylakiem i 19-letnim Jakubem Ojrzyńskim, wypożyczonym z Liverpoolu. Ten pierwszy w tym sezonie zagrał w czterech spotkaniach PKO Ekstraklasy, a wcześniej przez dwa lata był podstawowym bramkarzem I-ligowej Puszczy Niepołomice. Syn trenera Korony Kielce, Leszka, dopiero w Radomsku rozegrał swój pierwszy mecz w dorosłej piłce, nie licząc występów w amatorskim walijskim Caernarfon Town. Zapowiadało się, że ten drugi będzie bronić na Legii, bo Kobylak w umowie o wypożyczeniu ma zapis, że nie może zagrać przeciwko swojej macierzystej drużynie. Jeśli by się tak stało, Radomiak musiał by za to zapłacić. Legia postanowiła jednak nie sprawiać problemów zaprzyjaźnionemu klubowi i zrezygnowała z tego zapisu. - Mamy dobry kontakt, jesteśmy razem w pokoju przy okazji meczów wyjazdowych. Gdy Kuba przychodził do Radomiaka, w którym już chwilę byłem, to wybraliśmy się na kawkę, rozmawialiśmy o Legii, powspominaliśmy parę historii. A konkurencja jest na boisku, wtedy każdy walczy dla siebie - opowiadał Kobylak legia.net o swojej rywalizacji z Ojrzyńskim. "Jasne sytuacje czynią przyjaciół" Młodzi bramkarze to kolejne pokolenie piłkarzy, którzy w swoim życiorysie mają Legię i Radomiaka. Podstawowym obrońcą zespołu z Radomia jest cały czas Mateusz Cichocki, a w pomocy rządzi Daniel Łukasik, który z Legią zdobył dwa mistrzostwa i dwa Puchary Polski. W poprzednim sezonie bramki "Zielonych" bronił też Mateusz Kochalski, a w Ekstraklasie zadebiutował też Maciej Świdzikowski - kolejni wychowankowie klubu z Łazienkowskiej. Trener Runjaić liczy, że jego zespół wygra z Radomiakiem. Niemiec odczarowuje kolejnych niewygodnych rywali. Jest więc nadzieja, że Legia po 37 latach wygra i ostatnimi triumfatorami nad klubem z Radomia nie będą już tak leciwi legioniści, jak Andrzej Buncol, Dariusz Kubicki, Dariusz Wdowczyk, Jacek Kazimierski, czy Stefan Majewski. - Radomiak to ciekawa drużyna, w Pogoni Szczecin się z nim męczyliśmy, szczególnie jesienią. Jeśli ma dobry dzień, to może pokonać każdego, jego kadra jest pełna jakościowych zawodników. Musimy się dobrze zaprezentować jako zespół, grać agresywnie przez 90 minut, musi być mniej złych wyborów i pomyłek przy podaniach. Na pewno stworzymy kilka sytuacji i wierzę, że dzięki nim przesądzimy o losach spotkania. Jesteśmy świadomi wyzwania. Trzeba ruszyć na przeciwnika od pierwszej sekundy i wykorzystać potencjał kibiców - nie chcemy powtórki z meczu z Górnikiem Zabrze, w którym zaczęliśmy grać w piłkę dopiero po przerwie - zapowiedział Runjaić. Na trybunach na pewno będzie świątecznie. W grudniu kibice obu zespołów tak dobrze się bawili, że mecz trzeba było przerwać na wiele minut z powodu zadymienia boiska racami. Fani na trybunach będą siedzieć wspólnie, bo bilety na sektor gości trafiły do normalnej sprzedaży. W sumie na "mecz przyjaźni" Legia sprzedała już ponad 26 tysięcy biletów. "Zgoda" kibiców obu klubów nie ma jednak zbyt długiej historii. Zawarto ją 26 listopada 2017 r. przy okazji spotkania Radomiaka z Siarką Tarnobrzeg. Na ten mecz przyjechało 700 legionistów i razem z miejscowymi zaprezentowali efektowną oprawę z hasłem: "Jasne sytuacje czynią przyjaciół".