- Sędzia kalosz! O naszej porażce zadecydował detal, który powoduje u nas ogromne rozgoryczenie. To był fajny, intensywny mecz, w którym wiele się działo. Oglądaliśmy powtórki tej sytuacji w szatni i dziwię się, że sędzia nie puścił tej sytuacji dla dobra gry. Jednak czasami decydują takie detale – mówił po spotkaniu pomocnik Lecha Radosław Majewski. Wtórował mu Łukasz Trałka. - Według mnie nie było rzutu karnego. W takim meczu i takim momencie nie gwiżdże się takich przewinień. Gdyby to było spotkanie towarzyskie, to można sobie gwizdać takie przewinienia. Szkoda, że sędziowie siedzący w wozie VAR mając do dyspozycji powtórki z kilku ujęć podejmują taką decyzję. Sędzia Marciniak powiedział jednak, że jeśli zawodnik dotknął piłkę ręką powyżej głowy, to jest automatycznie rzut karny – zdradził Trałka. Ostatnie wyjazdowe zwycięstwo "Kolejorz" odniósł 20 sierpnia, pokonując Bruk-Bet Termalicę Nieciecza 3-1. - Wciąż nie potrafimy wygrać na wyjeździe, choć zagraliśmy jeden z najlepszych meczów w tym sezonie. Mamy już pięć punktów straty do Legii i musimy ją gonić. Mamy jednak podstawy, by z optymizmem patrzeć w przyszłość. Zagraliśmy dobry mecz i jeżeli tak będziemy grali dalej, to jesteśmy w stanie odrobić tę stratę. To jednak odległa przyszłość – dodał Majewski. Lech ma 43 punkty i traci pięć oczek do Legii i Jagiellonii, która w poniedziałek podejmie Wisłę Kraków. - Byliśmy bliscy zwycięstwa. Przez całą drugą połowę mieliśmy przewagę. Wyrównaliśmy i mieliśmy sytuacje na strzelenie zwycięskiej bramki. Jednak straciliśmy gola w najgorszym momencie. Staramy się szukać pozytywów. Zagraliśmy najlepszy mecz w tym roku. Na tym budujemy swój optymizm – dodał Trałka. W następnej kolejce Lech podejmie Jagiellonię, a Legia zagra na wyjeździe z Lechią Gdańsk. Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz