Jeśli Śląsk Wrocław wygra jutro w Gdańsku z Lechią, dogoni Legię pod względem zdobytych punktów. Z kolei Ruch Chorzów traci do legionistów zaledwie punkt. O tytule wciąż mogą marzyć Lech, Polonia Warszawa czy Korona Kielce. Czy można wyobrazić sobie większą dramaturgię w ostatnich kolejkach? Dzisiejszy hit w Warszawie nie był wielkim widowiskiem, co już staje się tradycją. Legia zaczęła mecz lepiej, przycisnęła Lecha na jego połowie, ale brakowało jej ostatniego podania przed bramką lub strzału. Słabo grał Daniel Ljuboja, z którym świetnie sobie radził Marcin Kamiński. Młody stoper Lecha zaliczył już drugi świetny mecz przeciwko legii w tym sezonie i pokazał selekcjonerowi kadry, że jeżeli nie widzi go jeszcze w składzie na EURO, to warto się zastanowić nad jego powołaniem w eliminacjach do następnego mundialu. - Przez pierwsze 15 minut nie graliśmy tak jak mieliśmy - mówił później pomocnik Lecha Rafał Murawski. Obaj trenerzy - Maciej Skorża z Legii i Mariusz Rumak z Lecha - zagrali takim samym ustawieniem: z dwoma defensywnymi pomocnikami i jednym napastnikiem. To oznaczało spore zagęszczenie w środku pola i niestety nie wpłynęło na poziom meczu. Lech miał tę przewagę, że częściej grał z kontry, a Artjom Rudniew jest w takich sytuacjach - przy dograniu dalekiej piłki - groźniejszy od Ljuboji. Legioniści próbowali zaskoczyć Jasmina Buricia strzałami z dystansu - wszystkie były jednak bardzo niecelne. Lech do 25. minuty nie oddał ani jednego uderzenia - głównie dlatego, że świetnie współpracujący ze sobą obrońcy Legii łapali rywali na spalonych. Ta sztuka nie udała się tylko dwa razy - w 25. minucie i w drugiej minucie czasu doliczonego do pierwszej połowy. Pierwsza z tych akcji okazała się kluczowa dla losów meczu - Rafał Murawski zagrał piłkę w kierunku Vojo Ubiparipa, ten przepuścił futbolówkę, a Rudniew znalazł się sam na sam z Kuciakiem. - Podawałem do Vojo - zdradził w przerwie Murawski. Łotysz uderzył mocno, nad Słowakiem, i Lech objął prowadzenie. Niemal dokładnie rok temu, 16 kwietnia, Lech też pokonał Legię 1-0 po trafieniu "Rudego". Warszawianie za to bezradnie bili głową w mur, za rzadko próbowali akcji skrzydłami, za często pchali piłkę środkiem. Niewiele wnosiły też dośrodkowania, bo obrońcy Lecha dobrze sobie z nimi radzili. Tuż przed przerwą Ubiparip i Rudniew znaleźli się przed Kuciakiem, ale Serb pogubił się i z akcji nic nie wyszło. W przerwie trener Legii Maciej Skorża defensywnego Jakuba Rzeźniczaka wymienił na ofensywnego Janusza Gola. Mecz się ożywił, Legia uzyskała przewagę, a Lech więcej okazji do kontrataków. Ozywienie w grę legionistów wniósł też Tomasz Kiełbowicz - jego uderzenie z 61. minuty mogło nawet zaskoczyć Buricia, ale strzał zablokował Ubiparip. Z drugiej strony znów wybornym kunsztem strzeleckim i umiejętnościami popisał się Rudniew. Napastnik Lecha z ponad 35 metrtów, gdy nikt tego się chyba nie spodziewał, posłał bombę w kierunku bramki Kuciaka - golkiper Legii musnął piłkę, która trafiła w poprzeczkę i wyleciała za boisko. Legia już do końca spotkania miała sporą przewagę, ale sytuacji stworzyła niewiele. Lech mądrze się bronił, a gdy przejął piłkę, nie wybijał jej na oślep. W doliczonym czasie Kuciak obronił jeszcze jeden strzał Rudniewa, zaś przewrotka Janusza Gola nie mogła zaskoczyć Buricia, bo piłka leciała w środek bramki. Lech dowiózł więc przewagę do ostatniego gwizdka sędziego Małka. Macieja Skorżę czekają teraz ciężkie dni - zespół jakby był w dołku, a przecież już we wtorek legionistom przyjdzie bronić Pucharu Polski w starciu z Ruchem. Później zaś - pozycji lidera, gdy do Warszawy przyjedzie Korona Kielce. Lech udowodnił, że zależy mu na awansie przynajmniej do Ligi Europejskiej, ale triumf z Łazienkowskiej na nic się zda, jeżeli w piątek przegra w Poznaniu z Polonią Warszawa. A w tym starciu będzie sobie musiał radzić bez Huberta Wołąkiewicza i przede wszystkim Rudniewa, którzy dziś zobaczyli czwarte żółte kartki w sezonie. Powiedzieli po meczu: Mariusz Rumak (trener Lecha Poznań): - To był dla nas bardzo trudny mecz. Legia to klasowa drużyna i nieprzypadkowo jest liderem rozgrywek. Jednak zwyciężył zespół i struktura gry defensywnej. Legia stworzyła sobie kilka groźnych sytuacji, ale potrafiliśmy to przetrzymać. My natomiast stworzyliśmy sobie może trzy okazje, z czego jedną wykorzystaliśmy. Dwie zmiany w moim zespole były wymuszone. Henriquez i Wołąkiewicz zeszli z boiska z kontuzjami. Podczas mojej krótkiej pracy w Lechu słyszałem już o dwóch trenerach, którzy mieliby mnie zastąpić. Decyzja zależy natomiast do zarządu klubu. Jedno od początku było jasne: jeżeli awansujemy do europejskich pucharów, to mój kontrakt zostanie przedłużony. Maciej Skorża (trener Legii Warszawa): - Naszym celem w tym meczu było zdominowanie rywala. Chcieliśmy zagrać agresywnie i na początku to nam się udawało. Niestety błąd w 25. minucie w defensywie zakończył się bramką. Niestety nasza gra ofensywna nie jest tak dobra, jak jesienią. Lech był bardzo trudnym rywalem i ograniczał nasze poczynania w ataku. Do końca staraliśmy się zmieniać ciężar gry, ale w naszych poczynaniach było za dużo chaosu. Niestety brak spokoju spowodował, że nasze wybory nie były dobre. Lech był zabójczo skuteczny, a my tracimy bardzo cenne punkty. Można powiedzieć, że wszystko zaczyna się od nowa, ponieważ straciliśmy przewagę nad grupą pościgową. Tylko trzy zwycięstwa w ostatnich meczach tego sezonu dadzą Legii mistrzostwo Polski. Legia Warszawa - Lecha Poznań 0-1 (0-1) Bramka: 0-1 Rudniew (25. z podania Murawskiego). Legia: Dusan Kuciak - Artur Jędrzejczyk, Dickson Choto, Inaki Astiz, Jakub Wawrzyniak (73. Michał Efir) - Michał Kucharczyk, Ivica Vrdoljak, Jakub Rzeźniczak (46. Janusz Gol), Miroslav Radovic, Nacho Novo (61. Tomasz Kiełbowicz) - Danijel Ljuboja. Lech: Jasmin Buric - Marcin Kikut, Hubert Wołąkiewicz (70. Ivan Djurdjevic), Marcin Kamiński, Luis Henriquez (10. Grzegorz Wojtkowiak) - Mateusz Możdżeń, Dimitrije Injac, Rafał Murawski, Vojo Ubiparip, Aleksander Tonew (58. Szymon Drewniak) - Artjom Rudniew. Sędzia: Robert Małek (Zabrze).Żółta kartka - Legia Warszawa: Artur Jędrzejczyk. Lech Poznań: Artjom Rudniew, Hubert Wołąkiewicz, Grzegorz Wojtkowiak. Widzów 26744. Ekstraklasa - wyniki, strzelcy bramek, składy, tabela Zobacz zapis relacji LIVE!