Kliknij, aby przejść do zapisu relacji na żywo z meczu Lechia - Sandecja Zobacz zapis relacji na żywo dla urządzeń mobilnych Gdańszczanie przejęli inicjatywę od pierwszego gwizdka sędziego, ale to Sandecja strzeliła gola. Piłkę przed polem karnym Lechii wymienili Tomasz Brzyski i Patrik Mraz, a po zagraniu Słowaka, bramkę w 16. minucie zdobył Bartłomiej Dudzic. Dla napastnika było to trafienie urodzinowe, bo w piątek świętował 29. urodziny. Stracona bramka podziała na zespół Piotra Nowaka, jak czerwona płachta na byka. Lechia przycisnęła i miała okazje. W poprzeczkę trafił Joao Nunes, a po "bombie" Daniela Łukasika z najwyższym trudem interweniował Michał Gliwa. Drużyna Radosława Mroczkowskiego przetrwała jednak napór rywali i... podwyższyli prowadzenie. Aleksandyr Kolew wpadł w pole karne i wyłożył piłkę na piąty metr, gdzie znów znalazł się Dudzic. Skrzydłowy Sandecji nie miał najmniejszych problemów, aby pokonać Duszana Kuciaka i skompletować dublet. Przerwa podziałała dobrze na gospodarzy. Sześć minut po powrocie na boisko, gdańszczanie zdobyli kontaktowego gola. Po idealnej wrzutce Patryka Lipskiego z rzutu rożnego, głową z piątego metra piłkę do bramki wpakował Marco Paixao. Lechia poszła za ciosem. Peszko oszukał Lukasa Kubana i wyłożył piłkę do drugiego z braci Paixao, ale Flavio nie sprostał wyzwaniu. Chwilę później, Lipski obsłużył Peszkę, a kapitan Lechii doprowadził do remisu. Peszko, podobnie jak cały zespół, nie spoczął na laurach i błyskawicznie mógł skompletować dublet. Kropnął z dystansu, ale fenomenalnie spisał się bramkarz Sandecji. Podopieczni Mroczkowskiego odpowiedzieli próbą Wojciecha Trochima, który nieznacznie chybił z rzutu wolnego. Gdańszczanie wciąż byli groźniejsi i stwarzali kolejne okazje. Milosz Krasić wymienił piłkę z Flavio Paixao, minął bramkarza, by na koniec fatalnie spudłować. Lechia wciąż miała inicjatywę, ale zamiast strzelić gola, straciła go. Adrian Danek zagrał do Trochima, a ten pięknym uderzeniem zza pola karnego zaskoczył Kuciaka. Prowadzenie Sandecji mógł podwyższyć Tomasz Brzyski, ale obrońca trafił wprost w bramkarza Lechii. Dla piłkarzy Nowaka to już trzecia porażka w sezonie (druga u siebie). Sandecja zanotowała natomiast drugie zwycięstwo i z ośmioma punktami awansowała na szóste miejsce w tabeli. Kolejnym rywalem zespołu Mroczkowskiego będzie Pogoń Szczecin. Lechia zagra z Wisłą w Krakowie. Lechia Gdańsk - Sandecja Nowy Sącz 2-3 (0-2) Bramki: Bartłomiej Dudzic (16.), (43.), Wojciech Trochim (77.) - Marco Paixao (51.), Sławomir Peszko (56.) Lechia: Duszan Kuciak - Paweł Stolarski, Błażej Augustyn, Joao Nunes, Jakub Wawrzyniak (25, Milosz Krasić) - Steven Vitoria, Daniel Łukasik (80, Mateusz Lewandowski), Joao Oliveira (46, Flavio Paixao), Sławomir Peszko, Patryk Lipski - Marco Paixao. Sandecja: Michał Gliwa - Lukas Kuban (60, Adrian Basta), Płamen Kraczunow, Dawid Szufryn, Tomasz Brzyski - Michal Piter-Bucko, Grzegorz Baran, Patrik Mraz, Bartłomiej Dudzic (73, Adrian Danek) - Filip Piszczek (52, Wojciech Trochim), Aleksandyr Kolew. Żółte kartki: Joao Oliveira, Błażej Augustyn (Lechia), Płamen Kraczunow, Lukas Kuban, Wojciech Trochim (Sandecja). Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów: 11 019. Trenerzy po meczu: Radosław Mroczkowski (Sandecja): Bardzo się cieszymy z trzech punktów zdobytych na trudnym terenie. Scenariusz spotkania był dla nas bardzo fajny, ale do przerwy. Na początku drugiej połowy pogubiliśmy się, ale kiedy się walczy i gra z charakterem, życie potrafi to oddać. Nasz zespół musi jeszcze poprawić w ekstraklasie wiele rzeczy, w tym organizację gry, ale takie spotkania są bardzo cenne i motywują do dalszej pracy. Ten mecz kosztował nas dużo zdrowia, bo w wielu sytuacjach pewne rzeczy musieliśmy nadrabiać właśnie poświęceniem. Początek dla nas jako beniaminka jest niezwykle trudny, bo mamy wyjątkowy terminarz. Trzeba powiedzieć, że za nami sześć wyjazdów, w których potrafiliśmy zdobyć punkty. Po meczu w Gdańsku na pewno nie popadamy jednak w hurraoptymizm". Piotr Nowak (Lechia Gdańsk): Zagraliśmy bardzo słabo, zwłaszcza w pierwszej połowie. Nie znaleźliśmy odpowiedniego rytmu, a na pewne rzeczy uczulaliśmy zawodników. Wszystko było rozpisane i pokazane, drużyna wiedziała jak Sandecja wyprowadza ataki, a dwie pierwsze bramki straciliśmy po takich właśnie akcjach. W drugiej połowie pokazaliśmy, że jeśli chcemy, to jesteśmy w stanie dobrze grać i strzelać gole. W pewnym momencie zwolniliśmy jednak tempo i to było dla nas zgubne. Jeśli są jakieś założenia, to trzeba je kontynuować. Mieliśmy sytuacje przy wyniku 2:2, które powinniśmy wykorzystać. Z jednej strony potrafiliśmy strzelić dwa gole w 10 minut, ale później daje o sobie znać nonszalancja, bo pewnych rzeczy nie potrafimy przewidzieć i stąd się biorą nasze błędy i stracone bramki. Jeśli dla kogoś są ważniejsze personalne ataki na mnie i na prezesa, to nie tędy droga. Wszyscy powinniśmy kibicować tym co są na placu i wspierać swoją ukochaną drużynę, a personalne ataki nie powinny mieć miejsca. W drugiej połowie naszą drużynę prowadził Adam Owen, który jest członkiem sztabu szkoleniowego. Wspólnie uznaliśmy, że tak będzie najlepiej. (za PAP) Ranking Ekstraklasy - sprawdź! Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy