W derbach Trójmiasta zawodnicy Lechii wystawili swoich kibiców na sporą próbę nerwów. Zwycięską bramkę gospodarze zdobyli bowiem dopiero w 90. minucie - po zgraniu piłki głową przez Jakuba Araka skuteczną główką popisał się Flavio Paixao. W tym momencie Arka grała w "10", bowiem w 65. minucie drugą żółtą kartkę otrzymał prawy obrońca Tadeusz Socha. Gdańszczanie objęli prowadzenie w 26. minucie po golu Błażeja Augustyna, a 11 minut później do remisu z rzutu karnego doprowadził Michał Janota. "Cały czas powtarzałem sobie +nie trać wiary+ i do końca nie zwątpiłem w zwycięstwo. A w decydującym momencie znalazłem się w odpowiednim miejscu. Nie myślałem jednak, czy to ja strzelę zwycięskiego gola, bo najważniejsze były trzy punkty, ale po zagraniu głową Jakuba wiedziałem, że piłka leci na moją głowę i za chwilę padnie bramka. Była wiara, ale także walka i serce. Pomógł nam też niesamowity doping kibiców i fantastyczna atmosfera na trybunach" - skomentował Paixao. Najlepszy snajper gdańskiej drużyny nie ukrywa, że ten mecz miał dla niego szczególne znaczenie. I to nie tylko z uwagi na derbowy charakter. "To był mój setny oficjalny występ w barwach Lechii, a poza tym tego dnia tata obchodził urodziny. Po trudnym meczu pokonaliśmy Arkę i wszyscy jesteśmy bardzo szczęśliwi" - podkreślił. Flavio Paixao świetnie radzi sobie w derbowych meczach z tą drużyną. W minionych rozgrywkach biało-zieloni trzy razy pokonali lokalnego rywala - 4-2 na własnym stadionie oraz 1-0 i 2-1 w Gdyni, a Portugalczyk zdobył pięć z siedmiu bramek swojego zespołu. Była to jednocześnie połowa jego dorobku z całego poprzedniego sezonu. "Muszę przyznać, że nie ma drużyny, której strzeliłbym tyle goli ile Arce. Czy to grając w Polsce czy wcześniej w Portugalii, Hiszpanii, Szkocji i w Iranie" - zapewnił. 34-letni Portugalczyk ma koncie osiem trafień i do lidera klasyfikacji najlepszych snajperów Marcina Robaka ze Śląska Wrocław traci dwie bramki. Paixao nie myśli jednak o tytule króla strzelców. "Nie zawracam sobie głowy tym, co będzie za pół roku tylko koncentruje się na tym, co jest teraz i co czeka mnie za chwilę. Każdego dnia ciężko pracuję. Po meczu z Arką cieszymy się z wygranej, ale długo nie możemy świętować, bo w niedzielę mamy następny trening i to jest mój najważniejszy cel. Jeśli myślisz co będzie za sześć miesięcy to dzisiaj nie dajesz z siebie 100 procent" - podsumował napastnik Lechii. Autor: Marcin Domański