Trzy mecze ligowe trwała bramkowa bessa Łukasza Zwolińskiego. Napastnik Lechii Gdańsk trafił do siatki swojej macierzystej Pogoni Szczecin i ma w bieżącym sezonie już siedem bramek na koncie. Tym samym wspólnie z Karolem Angielskim, jest najlepszym polskim strzelcem Ekstraklasy. Marne to pocieszenie dla Biało-Zielonych, którzy ulegli "Portowcom" aż 1-5, czym przerwali trwającą 10 spotkań serię ligowych meczów bez porażki. To nie dlatego jednak, "Zwolak" nie celebrował zdobytej w 27. minucie wyrównującej bramki. - Nie cieszyłem się z bramki przez szacunek dla Pogoni Szczecin. Wszyscy wiedzą jaka jest moja historia, od małego tu byłem, tu się wychowałem - powiedział po meczu Łukasz Zwoliński. Trzymamy kciuki za Roberta! - Nowy odcinek Interia Sport - Gramy dalej prosto z gali Brak radości nie był jedynym elementem nietypowej "cieszynki" zawodnika Lechii Gdańsk, który włożył piłkę pod koszulkę. - Moja żona jest w ciąży, to jedyny pozytyw dzisiejszego dnia, że mogłem oznajmić całemu światu, że moje drugie dziecko jest w drodze - przyznał Zwoliński. To będzie kolejny nowy członek Biało-Zielonej rodziny po tym jak w czasie meczu z Zagłębiem Lubin, Marco Terrazzino podobnym gestem oznajmił, że w lutym urodzi mu się syn. Pogoń - Lechia 5-1. Show Grosickiego w Ekstraklasie! Pogoń Szczecin wysoko wygrała 5-1 z Lechią Gdańsk, a bohaterem "Portowców" był Kamil Grosicki, który zaczął spotkanie na ławce, mimo to zdołał zaliczyć trzy asysty i rozegrać koncertowy mecz. - Obaj z Kamilem jesteśmy ze Szczecina, znamy się. Mamy wspólnych znajomych, do takich należy Bartek Ława, który do dziś gra w piłkę. Zawsze jak jest możliwość w święta spotykamy się na orliku i gramy wszyscy razem - byli i obecni "Portowcy". Dziś "Grosik" zrobił różnicę, nie przez przypadek grał w reprezentacji i w ligach zachodnich. Wszyscy zawodnicy, którzy wchodzili z ławki Pogoni dawali jej jakość, to nie przypadek, że szczecińska drużyna jest w miejscu, w którym jest - zaznaczył Łukasz Zwoliński. Tyle o macierzystej dla "Zwolaka" Pogoni. A co z Lechią? Tak wysoka przegrana musi boleć. - Po pierwszej połowie nic nie zapowiadało takiego wyniku, bolesna lekcja. Nie powiem nic odkrywczego, ale lepiej raz dostać 5-1, dostać "liścia" i się obudzić niż pięć meczów przegrać po 1-0. Po takim jednym meczu łatwiej wyciągnąć wnioski i się podnieść, niż po pięciu kolejnych przegranych - przyznał gdański napastnik ze szczecińskim rodowodem. - Nie ma co się załamywać, to nasza pierwsza porażka od bardzo dawna. Tego co się stało dzisiaj już nie cofniemy, trzeba wyciągnąć wnioski, zaraz mamy kolejny ważny mecz z Rakowem, musimy w nim zagrać o trzy punkty. Nie ma mowy, by mówić o kryzysie. To samo powiedział trener w szatni, że w nas wierzy, odkąd przyszedł wie na co nas stać. Powtórzył, że jesteśmy dobrymi zawodnikami, złe dni się zdarzają, ale nie od wczoraj gramy w piłkę, szansa na rehabilitację już w najbliższą sobotę - podsumował Łukasz Zwoliński, napastnik Lechii Gdańsk. Maciej Słomiński, Szczecin