- To paradoksalne, ale zwolniono mnie dyscyplinarnie, z czym się absolutnie nie zgadzam, dwa razy. Pierwsze pismo otrzymałem w piątek 27 września - powiedział 60-letni działacz. Biesiada pracował w Lechii od 2014 roku. Najpierw był dyrektorem marketingu, następnie prokurentem, a w marcu 2018 roku awansowano go na wiceprezesa klubu. Prezesem Lechii został 20 lipca tego roku, zastępując na tym stanowisku Adama Mandziarę, który sprawował tę funkcję do końca czerwca. 2 września 2019 roku Rada Nadzorcza Lechii roku zawiesiła Biesiadę w obowiązkach prezesa Lechii, a do pełnienia tej funkcji oddelegowano Mandziarę. "Ta decyzja jest podyktowana m.in. złym stanem zdrowia i związaną z tym niemożliwością pełnienia obowiązków prezesa klubu sportowego. W celu zachowania ciągłości pracy, członek Rady Nadzorczej Adam Mandziara został oddelegowany do czasowego pełnienia funkcji Prezesa Zarządu Klubu Lechia Gdańsk" - podano wówczas w klubowym komunikacie. W piątek Lechia wydała kolejny komunikat, w którym poinformowała, że Rada Nadzorcza klubu definitywnie odwołała Biesiadę z funkcji prezesa i ponownie delegowała do pełnienia tych obowiązków Mandziarę. - Coś mi się w tej chronologii nie zgadza, bo z konkretnych dat wynika, że zostałem zwolniony z Lechii dwa razy. Od 7 sierpnia przebywam na zwolnieniu lekarskim, natomiast w miniony piątek 27 września dostarczono mi decyzję o zwolnienia z pracy i to w trybie dyscyplinarnym. Z kolei dzisiaj okazało się, że z funkcji prezesa zarządu klubu odwołała mnie Rada Nadzorcza. Od razu muszę dodać, że o swoim zawieszeniu we wrześniu dowiedziałem się z mediów, a teraz z tego samego źródła powziąłem informację o odwołaniu mnie przez Radę Nadzorczą. Reasumując, dzisiaj ten organ odwołał zwolnionego w zeszłym tygodniu pracownika - ocenił Biesiada. Były prezes Lechii absolutnie nie zgadza się z powodami zwolnienia i nie ukrywa, że będzie dochodził swoich racji w sądzie. - Uzasadnienie tej decyzji jest kuriozalne, a poza tym zawiera mnóstwo kłamstw i pomówień. Dlatego kieruję sprawę na drogę prawną - dodał. Lechia nie zamierza jednak komentować zwolnienia Biesiady, argumentując, że jest to wewnętrzna sprawa spółki. Marcin Domański