Co roku jest podobnie - Lechia wymieniana jest wśród kandydatów do mistrzostwa Polski, momentami gra obiecująco, ale gdy pod koniec sezonu rywale mówią "sprawdzam" okazuje się, że gdańszczanie nie są w stanie wydrzeć nawet nagrody pocieszenia, czyli miejsca w europejskich pucharach. I tak było przez cztery ostatnie sezony! - Nie jestem blisko klubu, ale cały czas czuję się z nim sentymentalnie związany - mówi Interii Dariusz Wójcik, który w Lechii grał przez cztery sezony. - Wówczas była to jednak zupełnie inna drużyna, nie to co teraz. Niby mają wszystko, ale do sukcesu cały czas czegoś brakuje - dodaje. Gdy Lewandowski kroczył po koronę króla strzelców...Rzeczywiście - dziś Lechia to dla polskiego ligowca jeden z wymarzonych klubów. Wpompowane w klub miliony, relatywnie wysokie kontrakty (choć zdarzały się też opóźnienia w wypłatach), nowoczesny stadion, piękne miasto i wysokie aspiracje. Do tej pory było wszystko oprócz wyników, ale teraz znów zapala się światełko w tunelu. Franz Josef Wernze, właściciel Lechii, znany był ze zmian trenerów. W jednym sezonie potrafił mieć nawet czterech szkoleniowców, ale od pewnego czasu stawia na stabilizację. Nie wyrzucił Piotra Nowaka, choć do wykazania się dostał cały ubiegły sezon, a pod jego okiem drużyna spisała się poniżej oczekiwań. Mimo to Nowak otrzymał kolejną szansę. Efekt? Na razie to bardzo mały kroczek, ale Lechia wygrała mecz na inaugurację ligi po raz pierwszy od ośmiu lat! Ostatnio udało jej się to 31 lipca 2009 roku. Wówczas mistrzem Polski była Wisła Kraków, marsz po koronę strzelców Ekstraklasy zaczynał Robert Lewandowski, a do mistrzostw Europy w Polsce i na Ukrainie nie zaczęto nawet jeszcze poważnego odliczania. To właśnie wtedy Lechia pokonała Arkę Gdynia 2-1, ale później w inauguracyjnych meczach kolejnych sezonów zaliczyła po cztery remisy i cztery porażki. Wszystko zagrało jak powinno W piątek gdańszczanie jednak przełamali się i w pierwszym meczu sezonu 2017/2018 pokonali Wisłę Płock 2-0. Co więcej, zrobili to na wyjeździe, a to właśnie mecze poza Gdańskiem w tamtym sezonie były zmorą drużyny. - Przed inauguracją było trochę znaków zapytania, bo mamy nieco przebudowany zespół, nie zagraliśmy wielu sparingów i wystąpiliśmy w nowym ustawieniu, ale jak widać wszystko zagrało tak, jak powinno. Dobrze, że od razu zaliczamy wyjazdową wygraną, z czym w poprzednim sezonie mieliśmy sporo kłopotów. Myślę, że to wpłynie na nas pozytywnie - mówi Milosz Krasić, pomocnik Lechii na oficjalnej stronie klubu. - Wyjazdowa wygrana, w dodatku bez straconej bramki i mecz w większości czasu pod kontrolą. Lepszego otwarcia nowego sezonu nie mogliśmy sobie sprawić - dodał Lukas Haraslin. Prężenie muskułów czy coś więcej? Także trener Wójtowicz liczy, że w Gdańsku coś w końcu drgnie. Że tym razem nie skończy się tylko na prężeniu muskułów, ale drużyna rzeczywiście poszaleje w czołówce Ekstraklasy i to do ostatniej kolejki. - Za moich czasów w Lechii było całkiem inaczej, ale teraz życzę im, by droga, którą obrali, przyniosła efekty - podkreśla szkoleniowiec.Piotr Jawor