Goście byli w tym meczu lepsi, ale nie potrafili wykorzystać swoich okazji. Na drodze stanął im Duszan Kuciak, który obronił rzut karny wykonywany przez Javiego Hernandeza, i strzały, z bliska Damiana Dąbrowskiego, albo z bardzo bliska Michała Helika. - Bardzo długo jestem trenerem, ale życie cały czas mnie uczy, bo rzadko się zdarza, aby mieć taką serię niewykorzystanych karnych w 15 meczach. Trenujemy ten element, ale przychodzi spotkanie i nie potrafimy go strzelić. Łącznie ze sparingami nie wykorzystaliśmy pięciu "jedenastek" (trzeciej w lidze - dop. PAP). To trudny moment dla zawodników, których po takim meczu trudno jednak ganić. Zagraliśmy bardzo dobre spotkanie, ale przed pierwszym gwizdkiem mówiłem chłopakom, że musimy być czujni, bo Lechia ma indywidualności i na pewno jakąś sytuację sobie wypracuje - powiedział Probierz. - Nie jest możliwe grać tak konsekwentnie przez cały czas jak w pierwszej połowie, kiedy wyeliminowaliśmy wszystkie atuty rywali. Ten mecz toczył się wtedy pod nasze dyktando. Po przerwie zbyt często graliśmy środkiem i pozwoliliśmy Lechii się odbudować. Gospodarze wrócili do meczu, a bramkę zdobyli po akcji zawodników, których przed spotkaniem najbardziej się obawiałem, czyli Haraslina i Paixao. Lukasz posłał świetne podanie i zrobił różnicę. Tak już w życiu trenera jest. Piotr Stokowiec zmienił bramkarza, który jest bohaterem, bo wybronił mecz. Może ta zmiana mu się przyśniła? Odbijaliśmy się od dna i wydawało się, że na dobre się odbijemy, ale nie udało się. W poprzednim meczu z Miedzią Legnica mieliśmy dziewięć okazji, teraz też mieliśmy swoje sytuacje i nawet w 93. minucie mogliśmy doprowadzić do wyrównania. Musimy pracować, bo jesteśmy najsłabsi w ekstraklasie, jeśli chodzi o zdobywanie bramek. Mamy co prawda niższy zespół, ale nie jesteśmy tak groźni jak powinniśmy być przy stałych fragmentach gry, co rok temu było naszym atutem. Jedynym plusem dla kibiców Cracovii jest to, że przyjemnie patrzyło się na naszą grę. Wynik trzeba jednak przyjąć z pokorą - dodał. - Byliśmy świadkami wejścia do kin kolejnego odcinka "Oszukać przeznaczenie". Bodajże to już siódma część. A mówiąc poważnie, nie był to mecz pod taką kontrolą, jak zawsze mieliśmy. Wynikało to z kilku spraw. Nie chcę się tłumaczyć, ale pewne rzeczy są zrozumiałe. Takie są koszty tego trudnego tygodnia, w którym mieliśmy daleką podróż do Rzeszowa oraz spotkanie Pucharu Polski. Dzisiaj graliśmy wolniej i byliśmy bardzo przewidywalni, ale trzeba też docenić dobrą dyspozycję Cracovii. Rywale byli dobrze przygotowani fizycznie i umiejętnie operowali piłką - mówił z kolei Piotr Stokowiec, trener Lechii. - Próbowaliśmy to korygować zmianami, ktoś może też powiedzieć, że trzeba mieć szczęście. Moja definicja jest taka, że szczęście jest wtedy, kiedy okazja spotka się z przygotowaniem. Byliśmy konsekwentni i wytrwaliśmy w niej do końca. Nie chcę wszystkiego zrzucać tylko na szczęście, bo w pewnym momencie skorygowaliśmy nasze ustawienie i naszą grę. I wszystko zakończyło się szczęśliwie. Cieszę się ogromnie, bo ten mecz pokazał też charakter naszej drużyny. Doceniam klasę Cracovii, która wypadła bardzo dobrze, ale bez wątpienia sztuką jest taki mecz wygrać - zakończył opiekun lidera Lotto Ekstraklasy. Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Lotto Ekstraklasy