Lechia pokonała w Poznaniu Lecha po raz pierwszy od 52 lat, wygrała 1-0, a gola po zagraniu Araka strzelił Flavio Paixao. - Mieliśmy gdzieś tam te statystyki w głowach, docierały one do nas, że ponad 50 lat Lechia nie mogła wygrać w Poznaniu, ale działało to na nas bardziej motywująco. Twierdziliśmy, że jak nie teraz, to kiedy? Uważam, że byliśmy w dobrej sytuacji, Lech ostatnio nie punktował regularnie, ale mieliśmy też dla rywala ogromny szacunek. Potencjał tej drużyny jest ogromny, ale my też jesteśmy świadomi naszej wartości. Wiedzieliśmy, że jak zagramy dobrze w obronie, to możemy nie stracić bramki, a przy naszym potencjale ofensywnym zawsze coś się uda strzelić - mówił Arak na gorąco po meczu w Poznaniu. Właśnie ofensywnego nastawienia Lecha gdańszczanie trochę się obawiali, szczególnie w środkowej strefie. Tam jednak wygrali rywalizację dość wyraźnie. - Lech wyszedł bez typowej szóstki, z Gajosem, Tibą i Amaralem, czym zmusił nas do tego, byśmy trochę więcej pobiegali. Mieliśmy jednak plan na ten mecz, byliśmy dobrze zorganizowani i właściwie nie pozwoliliśmy Lechowi wykreować stuprocentowej sytuacji - ocenił napastnik Lechii. Gdańszczanie mają wielką szansę wygrać pierwszą fazę rozgrywek, bo po 14 kolejkach są liderem, a w ostatniej "jesiennej" serii podejmą Cracovię. - Z dużą pokorą podchodzimy do tej naszej pozycji, a przed nami nie jest mecz z Cracovią, ale myślimy o tym środowym z Resovią. Mamy teraz bodajże 28 punktów, a to w poprzednim sezonie nie dawało utrzymania. Trzeba cierpliwie pracować i tyle. Najlepiej teraz jak najmniej mówić o miejscu w tabeli, a jak najwięcej pokazywać na boisku - zakończył Jakub Arak. W środę Lechia zagra w Rzeszowie z drugoligową Resovią w 1/16 finału Pucharu Polski - początek meczu o godz. 13. Andrzej Grupa