17-letni piłkarz rozegrał swoje piąte spotkanie w PKO Ekstraklasie, ale po słabym spotkaniu drużyny nie bał się wyjść do dziennikarzy i porozmawiać. A do powiedzenia miał sporo. - W pierwszej połowie mieliśmy problemy z odbiorem piłki i wyjściem do kontr. Zagłębie grało bardzo ofensywnie, ciężko nam było zamykać rywala i tworzyć sytuacje. Takie jednak mieliśmy. Szkoda pierwszej bramki, a biorę ją na swoją "klatę", bo powinienem lepiej pilnować Tosika. W drugiej części zmieniliśmy trochę taktykę, porozmawialiśmy w szatni. Zagłębie zaczęło wybijać piłkę, a my nakręcaliśmy się z minuty na minutę. Znów przyszła chwila dekoncentracji, głupi błąd i było 0-2. Szkoda, bo to dalej mógł być otwarty mecz i mogliśmy do końca walczyć o punkty, bo oni opadali z sił - mówił Kamiński. Młody piłkarz Lecha nie mógł zrozumieć, dlaczego Lech tak różnie prezentował się przed przerwą i po niej. - Naprawdę nie wiem jak to wytłumaczyć, że znów zdarza się taki mecz, w którym mamy pierwszą połowę bardzo słabą, a na drugą wychodzi inny zespół z szatni. Nie wiem czy da się nad tym popracować. Powinniśmy wyjść w każdym meczu zmobilizowani, zwłaszcza u siebie. I dominować, a nie że przyjeżdża Zagłębie i nas zdominuje - analizował piłkarz. Kolejne spotkanie Lech zagra we wtorek w Rzeszowie z Resovią w Pucharze Polski, a później w sobotę w Szczecinie z Pogonią. - W Rzeszowie naszym obowiązkiem jest wygrać, choć to też nie będzie łatwe, bo Resovia jest w czołówce drugiej ligi i będzie chciała się pokazać przed kibicami. Będą gryźli trawę. Jestem jednak pewny, że wygramy i wrócimy na ścieżkę zwycięstw - mówi 17-latek z Lecha. Andrzej Grupa