Szefowie "Kolejorza" w piątek sprzedali do Anderlechtu Bruksela Marcina Wasilewskiego i to zadecydowało o tym, że Bosacki nie otrzymał zgody na transfer. Lech nie może pozwolić sobie na stratę dwóch kluczowych zawodników formacji obronnej. - To prawda. Miałem propozycję z Hiszpanii i wyglądało to bardzo ciekawie pod względem finansowym. Kuszący był też sam fakt, że to Primera Division, jedna z najlepszych lig na świecie. Od początku wiedziałem jednak, że szanse wyjazdu są małe, bo Lech dał wcześniej zgodę na odejście Marcinowi. Gdyby więc sprzedał i mnie, to mogłaby się rozpętać burza wśród naszych kibiców. Rozumiem to i nie mam żalu, że Lech nie podjął rozmów. Powiedziałem menedżerom, że jeśli klub zmieni zdanie, to chętnie wrócę do rozmów - tłumaczył Bosacki w "Super Expressie".