Żuraw zastąpił Ivana Djurdjevicia, ale wiadomo było, że jest trenerem tymczasowym. Nie wiadomo jednak było, jak długo owa "tymczasowość" będzie trwała. W poniedziałek Lech oficjalnie zaprezentuje Adama Nawałkę i to były selekcjoner poprowadzi "Kolejorza" w czterech ostatnich ligowych spotkaniach w tym roku. Żuraw może jednak powiedzieć, że odbudował morale drużyny, która najpierw zremisowała w Białymstoku z wicemistrzem Polski Jagiellonią 2-2, a dzisiaj pokonała Wisłę Płock 2-1. - Zaczęliśmy dość nerwowo i to było widać po chłopakach, bo nasze akcje nie były wystarczająco płynne. Lepiej prezentowała się w pierwszej fazie meczu Wisła i strzeliła gola po naszym błędzie, po wyrzucie z autu. Później jednak zaczęliśmy sami stwarzać okazje, przycisnęliśmy Wisłę i efektem były dwie bramki - mówił Żuraw, który bardzo spokojnie obserwował poczynania swoich piłkarzy. Wielu z nich będzie zresztą dalej grało od czasu do czasu w... jego drużynie. Żuraw wraca bowiem do stałej pracy z drugim zespołem, który walczy o awans do drugiej ligi. Tę dominację Lecha w ostatnim kwadransie przed przerwą widać było w statystykach - "Kolejorz" oddał wówczas siedem strzałów, czyli tyle samo ile przez pozostałą część spotkania i tyle samo, ile oddała Wisła Płock przez 99 minut gry, wliczając doliczony czas. Trener Lecha był też zadowolony z gry zespołu w drugiej połowie meczu. Ta nie zaczęła się dla Lecha zbyt dobrze, bo wyrównać na 2-2 mógł po rzucie wolnym Dominik Furman, ale później poznaniacy uniemożliwiali rywalom stwarzania zagrożenia pod bramką Jasmina Buricia. - Ta druga połowa była delikatnie na naszą korzyść. Zespół pokazał charakter i chwała chłopakom, że gdy nie wszystko wychodzi jakby się chciało, to trzeba poprzeć to walką i determinacją. A to właśnie dzisiaj było, dlatego gratuluję chłopakom tych trzech zdobytych punktów - mówił Żuraw. Andrzej Grupa