Cywka w Wiśle występował przez trzy sezony - w tym czasie rozegrał siedem spotkań przeciwko Lechowi, a ich bilans był na zero: jedna wygrana 2-0, jedna porażka 0-2, cztery remisy 1-1 i jeden bezbramkowy. Teraz "Kolejorz" z Cywką w składzie przegrał z "Białą Gwiazdą" aż 2-5. Jak to się mogło stać, skoro Lech prowadził już 2-0 i miał kolejną znakomitą okazję? - Siedząc w szatni też zadawaliśmy sobie to pytanie i ciężko coś na gorąco dopowiedzieć. Mamy 2-0, mamy okazję by "dobić" Wisłę i tracimy bramkę na 2-1. A na początku drugiej połowy wiadomo, co się działo. Bardzo to boli - mówi piłkarz Lecha. "Kolejorz" po czterech ligowych zwycięstwach w końcu stracił punkty, choć początkowo nic na to nie wskazywało. Prędzej czy później musiał znaleźć drużynę lepszą od siebie i z tego zdaje sobie sprawę także Cywka. - Żaden moment nie jest dobry, chcieliśmy trzymać tę passę jak najdłużej. Traktujemy to jako wypadek przy pracy, który w tym sezonie nie ma prawa się powtórzyć, a już na pewno przy własnej publiczności i z takim wynikiem - ocenia lechita. Kandydat do mistrzostwa Polski może mieć jednak problemy, jeśli nadal będzie tak źle grał w obronie. W systemie z trójką obrońców, gdy brakuje wsparcia graczy wahadłowych, a środkowi defensorzy nie są zbyt zwrotni, za to często chaotyczni, każdy błąd oznacza sytuację bramkową dla rywala. Tych Wisła miała w niedzielę blisko dziesięć. W poprzednich meczach Lech nie był za błędy karcony. - Wszyscy atakujemy i wszyscy bronimy, brakuje konsekwencji pod jedną i drugą bramką. To coś, nad czym musimy pracować - twierdzi Cywka i cieszy się, że teraz czasu na tę pracę będzie więcej. Gdy Lech grał w pucharach, piłkarze praktycznie nie mieli zajęć taktycznych, stale podróżowali. - Optymalnie by było, gdybyśmy grali w pucharach w te czwartki. Z drugiej strony: teraz mamy cały tydzień by popracować nad rzeczami, nad którymi dotąd nie mogliśmy. Pewne rzeczy zdołamy poprawić. Andrzej Grupa Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy