- Dla mnie rotacja była dobrą drogą, by powoli wchodzić do składu. Nie pierwszy raz znalazłem się w klubie, który ma bardzo szeroką kadrę, więc nie jest to dla mnie żadnym problemem. Większość z nas od 20 czy 25 lat jest w drużynach, gdzie trzeba walczyć o swoje. To część futbolu, jeśli ktoś nie lubi tego, to może nie powinien grać? - mówi były napastnik Rosenborga Trondheim, w barwach którego sięgnął już po tytuł najlepszego snajpera ligi norweskiej. On powoli wchodził do drużyny, mimo wielu sytuacji miał też problem ze strzelaniem goli. Przełamał się w starciu z Piastem Gliwice (dwa trafienia), później dwa dołożył w rewanżu z Utrechtem i jedno przeciwko Cracovii. Można spodziewać się, że każde kolejne spotkanie Duńczyk będzie zaczynał w podstawowym składzie. Trener Bjelica zapowiedział już zresztą, że system rotacji w jego drużynie się kończy. - Mieliśmy taki etap, gdy każdy z piłkarzy dostał szansę, a jak nie będzie już rytmu grania co trzy dni, to nie mamy potrzeby rotacji. Ci, którzy prezentowali się lepiej, dostaną więcej szans. Kto to będzie? Zobaczymy. Teraz mam w głowie drużynę, która zagra z Zagłębiem, ale nie wiem, co się stanie w sobotę, co zespół pokaże. Od tego też zależy, kto dostanie okazję występu za tydzień - mówi Bjelica. Stawką meczu Lecha z Zagłębiem Lubin będzie fotel lidera - dla lubinian przynajmniej na kolejny tydzień, dla lechitów na minimum 2,5 godziny, czyli do zakończenia derbów Krakowa. - To świetna okazja do tego, by pozytywnie wrócić po kilku niepowodzeniach. Chcemy wygrać i wykorzystać szansę by być pierwszym w tabeli - zapewnia Gytkjaer. Duński napastnik przyznaje, że w szatni jego drużyny nie było w ostatnich dniach dobrego humoru. - To naturalne, że każdy z nas był rozczarowany, to się czuje w otoczeniu. Nic z tym nie można już zrobić. Nie jest to pierwsze rozczarowania w mojej karierze i na pewno nie jest też ostatnie. Dobry zespół szybko potrafi jednak znaleźć wyjście z takiej sytuacji. Zobaczymy, jaka będzie nasza reakcja w spotkaniu z Zagłębiem. Jeżeli nie umiesz się podnosić, to nie nadajesz się do tego biznesu - mówi Gytkjaer. Dwa remisy z Utrechtem i odpadnięcie z Ligi Europejskiej kibice Lecha wybaczyli swoim piłkarzom, bo ci walczyli i przy odrobinie szczęścia mogli wyeliminować Holendrów. Wpadki w Szczecinie, gdzie w środę Lech przegrał z Pogonią 0-3 - już nie. Po meczu doszło do słownych utarczek między kibicami a trenerem Bjelicą, który został zaproszony pod sektor kibiców gości. Jeśli Lech nie wygra z Zagłębiem, atmosfera może sie jeszcze bardziej zagęścić. - Kibice są duszą klubu, tworzą atmosferę wokół niego, a to determinuje wielkość klubu. Lubię pasję, którą widzę wokół piłki, to ona wyróżnia Lecha i ważny powód, dla którego tu jestem. Doświadczyłem tu już kilku meczów ze wsparciem fanów, to piękna rzecz. Takich miejsc w Europie nie ma wiele - odpowiada piłkarz, któremu bardzo dobrze współpracuje się z Bjelicą. - On wierzy we mnie, a ja wierzę w jego projekt. To fajny facet, razem możemy zrobić wielkie rzeczy. Rok temu latem Lecha również dopadł kryzys, który spowodował dymisję trenera Jana Urabana - zastąpił go Bjelica. Zagłębie potrafiło wówczas pogodzić grę w pucharach i np. wyeliminowanie Partizana Belgrad z dobrą postawą w lidze, w której przewodziło stawce. Wtedy też Zagłębie potrafiło pokonać Lecha w Poznaniu 2-0. Kryzys przyszedł później, objawił się m.in. porażką z "Kolejorzem" w rewanżu na swoim stadionie 0-3, a ostatecznie - wypadnięciem poza grupę mistrzowską. - Oni nie zmienili drużyny, ale zmienili system, grają inaczej. Jest ten sam trener, tak samo zaczęli sezon jak poprzedni. Już jednak kilka razy mówiłem to: najwięcej zależy od nas. Jeśli nie będziemy mieli koncentracji, zaangażowania, to każdy może z nami wygrać. Dobrze, że ten mecz przychodzi tak szybko, bo od razu mamy szansę do rehabilitacji - mówi Bjelica. Początek spotkania Lech - Zagłębie - o godz. 18. Andrzej Grupa