"Tylko", bo lubinianie powinni prowadzić po pierwszej połowie, w której mieli przynajmniej dwie znakomite okazje. W obu przypadkach uderzenia Samuela Mraza bronił Mickey van der Hart. - To był dobry początek z naszej strony, byliśmy pewni siebie, prezentowaliśmy się dobrze indywidualnie i przygotowaliśmy dwie stuprocentowe okazje - mówił szkoleniowiec gości, mając na myśli właśnie okazje Mraza. Dużym zaskoczeniem było jednak to, że Zagłębie tak znakomicie prezentowało się w defensywie, w której zabrakło pięciu graczy. W efekcie środek obrony tworzyli Kamil Kruk i Damian Oko, którzy w tym sezonie razem rozegrali 10 minut w PKO Ekstraklasie, a lewą stronę zabezpieczał niewiele bardziej ogramy Mateusz Bartolewski. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! - W pierwszej połowie nie dopuściliśmy przeciwnika pod bramkę, tylko na końcu, gdy Ramirez zagrywał głową, było niebezpiecznie - mówił trener Szevela i chwalił swoją defensywę. Przyznał też, że po przerwie to Lech dominował. - Dobrze się poruszali, dobrze kombinowali w środku. My zmieniliśmy naszą strategię na defensywną, bo wiedzieliśmy o jakości rywala i jego możliwościach w grze piłką. Nasz plan został jednak świetnie zrealizowany i jeden punkt jest OK, jestem z niego zadowolony. Musimy jednak wykorzystywać takie okazje, jakie mieliśmy przed przerwą, aby tego typu spotkania wygrywać - zakończył szkoleniowiec Zagłębia. Andrzej Grupa Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz