Lech wygrał z Wisłą 2-1, ale szczęśliwie, bo w drugiej połowie był od rywali zespołem dużo gorszym. Dwukrotnie poznaniaków ratował słupek. Dawid Kownacki, który znów w podstawowym składzie zastąpił Marcina Robaka, komentował to tak: - Troszkę się cofnęliśmy, mieliśmy w głowie to, jaka jest pogoda. Czuliśmy ją i wiedzieliśmy, że jak będziemy grali wysokim pressingiem, to daleko nie zajedziemy - analizował piłkarz Lecha. - Mieliśmy dobry wynik, ale wpadła przypadkowa bramka i Wisła przejęła kontrolę. Wydaje mi się jednak, że nie drżeliśmy aż tak bardzo o wynik - mówił Kownacki, który nie zagrał dobrego spotkania. W 78. minucie opuścił boisko ze spuszczoną głową, a kibice wtedy gwizdali. Napastnik młodzieżowej reprezentacji Polski jest jednak dobrej myśli przed spotkaniem z Jagiellonią Białystok, które rozstrzygnie kwestię ewentualnego mistrzostwa lub awansu Lecha do kwalifikacji Ligi Europy. Aby zająć pierwsze miejsce, Lech musi wygrać z Jagiellonią i liczyć na porażkę Lechii z Legią. - W piłce wszystko jest możliwe i wierzę, że Lechia może nam pomóc. Sama też walczy o tytuł i przy dobrym układzie może go zdobyć. Mam nadzieję, że w jakimś stopniu nam pomogą, ale najważniejsi jesteśmy my sami. Bo jak nie wygramy, a ktoś pomoże, to i tak nic nie będziemy mieli - kończy Kownacki. Lotto Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz Ranking Ekstraklasy - kliknij! Andrzej Grupa