Gerard Bieszczad trafił do Lecha Poznań z Igloopolu Dębica w 2009 roku, jako 16-letni talent. W Lechu kariery nie zrobił, bywał czasem zmiennikiem Jasmina Buricia czy Krzysztofa Kotorowskiego, siedział na ławce rezerwowych nawet w pamiętnym meczu z Juventusem w Turynie (3-3). W pierwszym zespole "Kolejorza" szansę dostał tylko raz, w meczu Pucharu Polski w Tychach. Choć gola nie wpuścił (Lech wygrał 1-0 po trafieniu Semira Stilicia), to znów trafił do Młodej Ekstraklasy. Później Lech go wypożyczał, aż w końcu Bieszczad zostałm oddany do Wisły. W niej pełni podobną rolę jak wcześniej w Poznaniu, choć debiut w ekstraklasie ma za sobą. W środę na Inea Stadionie przez ponad godzinę był bohaterem meczu. Z rezerwowym składem Wisły (trener Franciszek Smuda dokonał aż dziewięciu roszad w składzie) poznaniacy mieli wyjątkowo ciężką przeprawę. Goście niemal przez cały czas bronili się na swojej połowie. Lech w ataku pozycyjnym radził sobie różnie - czasem udało mu się stworzyć sytuację bramkową, czasem akcję niweczyło niecelne podanie. Już po 10 minutach na boisku nie było Zaura Sadajewa - Czeczen doznał urazu stawu skokowego. Choć sztab medyczny Lecha robił za linią końcową boiska wszystko, by napastnik mógł wrócić do gry, nie było to możliwe. Sadajewa zastąpił Szymon Pawłowski, który jednak biegał za plecami przesuniętego do ataku Kaspera Hamalainena, a później na skrzydle. To on okazał się bohaterem spotkania. Bieszczad ratował Wisłę w niesamowitych sytuacjach. Pierwszy strzał Sadajewa z 23. sekundy nie był zbyt trudny do obrony, ale już dwa uderzenia Muhameda Keity - owszem. W pierwszej sytuacji bramkarz gości końcami palców sparował piłkę na poprzeczkę, w drugiej - obronił strzał Norwega z pięciu metrów. Gola nie potrafili zdobyć również Hamalainen (był sam na sam) i Gergo Lovrencsics. Węgier toczył na swojej stronie boiska dość zacięte boje z Wilde-Donaldem Guerrierem. Piłkarz Wisły nie patyczkował się z rywalem - przeważnie wybijał mu piłkę wślizgiem. W 37. minucie trafił jednak tylko w nogi rywala, a ponieważ sytuacja miała miejsce w polu karnym, Lech dostał jedenastkę. Piłkę bardzo szybko zabrał w ręce Darko Jevtić - Szwajcar zdobył gola z karnego w sobotę przeciwko Zawiszy. Tyle że w kierunku bramki Wisły biegł już Hubert Wołąkiewicz, który jest pierwszym wykonawcą "jedenastek" w Lechu. Kapitan Lecha objął Jevticia, coś mu powiedział, ale odpuścił. Szwajcar uderzył źle i Bieszczad obronił jego uderzenie. Wisła w grze ofensywnej praktycznie nie istniała. Bez Stilicia, Boguskiego, Jankowskiego czy Brożka przez długie minuty trudno było jej przekroczyć połowę boiska. Emmanuel Sarki zmarnował jednak w 21. minucie znakomitą okazję na objęcie prowadzenia. Dostał piłkę za linią obrony Lecha, minął nierozgrzanego Macieja Gostomskiego, który spóźnił wyjście, ale nie zdołał strzelić do pustej bramki. Lecha uratował ryzykownym wślizgiem Wołąkiewicz. Po przerwie Lecha nadal bił głową w wiślacki mur. Skruszył go dopiero w 66. minucie Szymon Pawłowski. Chwilę wcześniej Bieszczad piękną robinsonadą obronił jego uderzenie z lewej strony bramki, ale po rzucie rożnym nie miał już szans. Ten sam Pawłowski zdobył także drugiego gola po indywidualnej akcji, w której ograł Przemysława Lecha i Piotra Żemło. Lech awansował do 1/8 finału Pucharu Polski - w tej fazie zmierzy się ze zwycięzcą spotkania Chrobry Głogów - Jagiellonia Białystok. Andrzej Grupa, Poznań Po meczu powiedzieli: Maciej Skorża, trener Lecha: Wykonaliśmy swoje zadanie, awansowaliśmy do następnej rundy, a to był nasz cel. Jeśli chodzi o styl, to można mieć jednak wątpliwości. Dokonałem czterech zmian w składzie, może to zaburzyło naszą jakość gry. W pierwszej połowie graliśmy za wolno, ospale. Brakowało przyspieszenia, ale sytuacje i tak były. Szkoda tylko rzutu karnego Darko Jevticia. On był wyznaczony do strzelania jako drugi, ale wyperswadował Hubertowi Wołąkiewiczowi strzelanie. W drugiej połowie graliśmy szybciej, cieszy bramka po stałym fragmencie. Na pewno plus dla Szymona Pawłowskiego za przytomne zachowanie w polu karnym. Cieszę się, że jest tak skuteczny. - Minusem są dwie bardzo poważne kontuzje: Darko Jevticia i Zaura Sadajewa. Zaur został zaatakowany z tyłu, ma spory obrzęk stawu skokowego. Jutro czeka go badanie, ale lekarz wstępnie już orzekł trzy tygodnie przerwy. Darko ma podobny problem, choć obrzęk nie jest tak duży. Został zaatakowany chyba przez Darka Dudkę i poprosił o zmianę. Wiadomości dla nas są hiobowe. - Ubiparip nie wróci na mecz z Legią, mam kilkadziesiąt godzin by się jakoś przygotować. Musze coś wymyślić, ale taktyka nie będzie łatwą sprawą. Miałem już plan, ale teraz jest on nieaktualny. To ja podjąłem decyzję, że Łukasz Trałka będzie kapitanem drużyny. Mam taki zwyczaj, że ja wyznaczam go na początku pracy z zespołem, a po jakimś czasie robi to zespół. Pewnie zimą sami go wybiorą.Franciszek Smuda, trener Wisły: Chciałem przez ten Puchar Polski wiedzieć, co mamy w szatni. OK, można grać tą samą jedenastką w lidze, ale później są takie sytuacje, że trzeba kogoś w trakcie meczu zmienić. Ja zaś nie wiedziałem, kogo mam. Jeszcze zanim wylosowaliśmy Lecha, to powiedziałem, że Puchar Polski będzie okazją do sprawdzenia zmienników. - Nie udało nam się wygrać, ale gdyby nie te dwa indywidualne błędy Sarkiego i Czekaja, to prawdopodobnie byśmy cały czas jeszcze grali. Mimo wszystko Lech miał więcej sytuacji i zasłużenie wygrał. Jak oceniam debiut Guzmicsa? Niewykluczone, że zagra w derbach z Cracovią. Lech Poznań - Wisła Kraków 2-0 (0-0) Bramki: 1-0 Pawłowski 66., 2-0 Pawłowski 77. Lech: Gostomski - Kędziora, Wołąkiewicz, Kamiński, Henriquez (63. Douglas) - Lovrencsics, Trałka ŻK, Jevtić (78. Drewniak), Hamalainen, Keita - Sadajew (15. Pawłowski). Wisła: Bieszczad - Żemło, Czekaj, Guzmics, Guerrier - Sarki (70. Garguła), Lech (79. Kuczak), Uryga, Dudka, Zając (58. Kolanko) - Stępiński. Sędziował Tomasz Kwiatkowski z Warszawy. Widzów: 10 695. Wszystkie mecze Pucharu Polski znajdziesz TU!