Lech w tym meczu pokazał, że wraca do świata żywych (czytaj: walczących o mistrzostwo Polski). Wprawdzie traci do "Białej Gwiazdy" jeszcze siedem punktów, ale w czołówce nie jest już tak klarownie dla krakowian. Teoretycznie słabszy kadrowo Ruch Chorzów traci do Wisły już tylko trzy punkty, a więc w ciągu jednej kolejki ten dystans może odrobić. Dawno nie było w polskiej ekstraklasie tak dobrego i szybkiego spotkania. Sytuacji podbramkowych i walki z determinacją nie brakowało. Gorzej już było z wykończeniem akcji. Niedociągnięcia techniczne wyszły lechitom w 2. i 4. min. Najpierw Semir Stilić nie opanował piłki i zamiast wyjść sam na sam z bramkarzem, mógł tylko bezsilnie patrzyć, jak Mariusz Pawełek łapie futbolówkę. Za moment, po akcji Roberta Lewandowskiego stojący przed pustą bramką Sławomir Peszko nie trafił w piłkę, bo miał ją na swojej słabszej, lewej nodze. Wisła też miała swoje szanse przed przerwą. Patryk Małecki dwukrotnie strzelał z bliska (w 6. min czubkiem butem nie trafił na bramkę, a w 25. min trafił w plecy Jasmina Buricia), a w 35. min gościom należał się rzut karny za faul Wojtkowiaka na "Małym". Gwizdek sędziego jednak milczał. W II połowie najpierw przeważali goście. Później jednak po prostopadłym podaniu Stilicia za plecy Marcelo, Lewandowski wyszedł na czystą pozycję i strzałem po ziemi w prawy róg nie dał szans obrony Pawełkowi! Wisła nie zdołała odpowiedzieć na to trafienie, choć dobre sytuacje mieli Tomasz Jirsak (61. min z woleja z 14 m w środek bramki), Małecki (z lewej nogi pod poprzeczkę, świetna interwencja Buricia), czy w końcówce Paweł Brożek (uderzenie z 7 m z obrotu). Z kolei najlepszą szansę na drugie trafienie dla gospodarzy zmarnował Stilić, który w sytuacji dwóch na jednego nie podał do Lewandowskiego, tylko ... trafił w niego, strzelając na bramkę. Po przerwie "Biała Gwiazda" musiała sobie radzić bez dowódcy - Macieja Skorży, który w przerwie słownie zaatakował sędziego i został za to odesłany na trybuny. W ekstraklasie nieźle zadebiutował 18-letni pomocnik Lecha Mateusz Możdżeń. Z kolei bramkarz wiślaków - Pawełek doznał kontuzji biodra, przez co musiał go zastąpić Ilie Cebanu. KLIKNIJ TUTAJ, ABY ZOBACZYĆ ZAPIS RELACJI NA ŻYWO Z TEGO MECZU! LECH Poznań - WISŁA Kraków 1:0 (0:0) Bramka: 1:0 Lewandowski (60. z podania Stilicia). Lech Poznań: Jasmin Burić - Marcin Kikut, Bartosz Bosacki, Grzegorz Wojtkowiak, Seweryn Gancarczyk - Sławomir Peszko, Ivan Djurdević, Semir Stilić (84. Tomasz Bandrowski), Dimitrije Injać, Mateusz Możdżeń (90+3. Anderson Cueto) - Robert Lewandowski (90+2. Jan Zapotoka). Wisła Kraków: Mariusz Pawełek (68. Ilie Pavel Cebanu) - Pablo Alvarez, Arkadiusz Głowacki, Marcelo, Piotr Brożek - Piotr Ćwielong (65. Wojciech Łobodziński), Tomas Jirsak, Junior Diaz, Andraz Kirm - Paweł Brożek, Patryk Małecki. Sędzia: Marcin Borski (Warszawa). Widzów 3 500. Żółta kartka - Lech Poznań: Sławomir Peszko, Semir Stilić, Jasmin Burić. Wisła Kraków: Arkadiusz Głowacki, Junior Diaz. Po meczu powiedzieli: Robert Lewandowski: - Wiedzieliśmy, że w każdym meczu trzeba walczyć do końca. Przeciwko Wiśle podjęliśmy walkę i każdy z nas zagrał dobry mecz. Po golu wykonaliśmy "kołyskę" z okazji narodzin córki Wiktorii. Arkadiusz Głowacki: - Na porażkę nie zasłużyliśmy, ale wygrywa ten, kto strzela bramki. Nie wykorzystaliśmy sytuacji z pierwszej połowy, a Robert Lewandowski po przerwie nam strzelił gola i przegraliśmy. Nie ma się co załamywać, tylko trzeba patrzyć w przyszłość i poprawiać grę, a zwłaszcza skuteczność. Trener Skorża w drugiej połowie nie mógł kierować naszą grą, trochę nas ta sytuacja zaskoczyła, ale nie ona była kluczowa. Czytaj też: Maciej Skorża: Porażka też ma swoje dobre strony Robert Lewandowski: Mecz mógł się podobać Sławomir Peszko: Była walka na całego Marcin Kikut: Zostawiliśmy sporo zdrowia Bartosz Bosacki: Uwierzyliśmy w siebie W pozostałych meczach 10. kolejki: PGE GKS Bełchatów - Śląsk Wrocław 2:0 Ruch Chorzów - Lechia Gdańsk 1:0 Cracovia - Polonia Bytom 1:2 Piast Gliwice - Legia Warszawa 1:1 Polonia Warszawa - Odra Wodzisław 2:1 Korona Kielce - Arka Gdynia 1:2 Zagłębie Lubin - Jagiellonia Białystok 0:0