Zabieg kolana, który Gumny przeprowadził w Rzymie po zakończeniu poprzedniego sezonu, miał być formalnością, "zwykłym czyszczeniem kolana", jak powtarzano w klubie. Przerwa nie trwała jednak cztery tygodnie, a równe pięć miesięcy, czym rozczarowany był zresztą sam obrońca Lecha. - Zrobiliśmy zabieg w Rzymie, komunikacja z tym doktorem nie była łatwa, na wszystkie kontrole trzeba było tam jeździć. On też nie do końca wyrażał się co do terminu powrotu, od kiedy mogę zacząć trenować. Wszystko szło swoim tempem, nie za szybko, ale tyle czasu widocznie to kolano potrzebowało, by dojść do siebie - mówi Robert Gumny. Zanim Gumny rozegrał choć jeden mecz w Lechu, dostał powołanie do młodzieżowej reprezentacji Polski na spotkania z Danią i Gruzją. W klubie liczyli, że trener Czesław Michniewicz sprawdzi piłkarza w jednym treningu, a skoro Gumny po tak długiej przerwie nie zagrał ani razu, to odeśle go do Poznania. Obrońca Lecha miał wystąpić w wewnętrznym meczu, co pozwoliłoby sprawdzić stan jego kolana. - Powołanie było trochę kontrowersyjne, bo nie zagrałem ani jednego meczu w Lechu, nawet w rezerwach. Gdy trener do mnie zadzwonił, to powiedziałem mu, że trenuję od półtora tygodnia, ale jestem dobrze przygotowany fizycznie. Trener chciał mnie zobaczyć, podjął decyzję, że zostaję z drużyną, ale ostatecznie nie zagrałem w żadnym meczu. Można w sumie powiedzieć, że to był trochę stracony czas, bo mogłem w klubie pracować z drużyną i wyjść w lidze w następnej kolejce. A tak musiałem jeszcze zagrać w rezerwach i powrót się trochę przedłużył - mówi dziś Gumny. Z drugiej strony obrońca Lecha zdaje sobie sprawę z tego, że jest częścią młodzieżowej reprezentacji Polski i może być jej ważnym punktem w barażach z Portugalią. - Dlatego trener chciał, bym leciał do Danii. Szanuję jego decyzję. A baraże? Rywal nam się trafił najcięższy, z największymi umiejętnościami indywidualnymi. Ponoć Renato Sanchez może nawet zagrać. Nie mamy się jednak czego bać, bo to piłka nożna i może my akurat będziemy mieli dzień konia, oni zagrają słabiej i uda się wywalczyć ten awans? - zastanawia się Gumny. Zanim jednak dojdzie do spotkań z Portugalią, obrońca Lecha musi pomóc swojej drużynie wyjść z potężnego kryzysu. Będzie o to trudno, bo "Kolejorz" najpierw zagra w Poznaniu z liderem Ekstraklasy Lechią Gdańsk, a za tydzień w Białymstoku z dotychczasowym wiceliderem Jagiellonią. - Mamy mały kryzys i trzeba się z tego kryzysu wydostać, a mecz z Lechią jest bardzo dobrą okazję, by to udowodnić. Gramy z liderem, a jak wygramy, to jest szansa, by tym liderem stać się w przyszłości. To fajne spotkanie do odkucia się za poprzednie niepowodzenia - twierdzi Gumny. Skąd, jego zdaniem wzięły się takie problemy Lecha? - Przez kontuzję ominąłem wiele spotkań, tak złych, jak i tych dobrych. Jestem jednak w tym klubie, w szatni i te emocje związane z pojedynkami przeze mnie przesiąkały. Starałem się wspierać chłopaków, mamy duże umiejętności i wierzę, że wkrótce wydostaniemy się z tego słabszego momentu. Forma nie jest bowiem taka, jak wszyscy oczekiwali, ale liczę, że się przełamiemy - mówi Robert Gumny. I przyznaje, skąd mogły się wziąć problemy: - Gramy czasem na trzech obrońców, a nie wszyscy wiedzą, jak się gra na trójkę. Potrzeba na to czasu, a to dobre ustawienie, w ofensywie daje duże możliwości, ale potrzeba czasu, by w nim grać. My zaś tracimy za dużo bramek - opowiada zawodnik Lecha. Jak skutecznie grać w takim systemie pokazał poznaniakom we wtorek pierwszoligowy Raków Częstochowa. - Wszystko się musi u nas zmienić, a zaangażowania każdy powinien wymagać od siebie. Nie stwarzamy sytuacji i mecz z Rakowem to potwierdził. Można mówić, że oni grają w tym systemie dłużej, ale przecież oni są w pierwszej lidze, a my mamy walczyć o mistrzostwo Polski, o czym się głośno mówi. Nie powinniśmy takich spotkań przegrywać, a jeśli przegrywamy, to powinna być całkowita nasza dominacja i wielkie szczęście Rakowa. Tak zaś nie było - kończy Robert Gumny. W niedzielę Gumny prawdopodobnie zagra pierwszy mecz ligowy w tym sezonie - z Lechią Gdańsk. Początek spotkania w Poznaniu o godz. 18. Andrzej Grupa