W poprzednim sezonie Lech wypożyczył aż pięciu piłkarzy z opcją wykupienia - Chorwata Maria Szituma, Argentyńczyka Vernona De Marco, Łotysza Denissa Rakelsa, Ukraińca Ołeksija Chobłenkę i Bośniaka Elvira Koljicia. Trzej pierwsi przyszli latem, dwaj ostatni w zimowym okienku transferowym. Wtedy też Lech chciał się już pozbyć Rakelsa i De Marco - w obu przypadkach warunkiem skrócenia wypożyczenia było jednak znalezienie im innych zespołów. Z Rakelsem się udało (trafił do Cracovii), z De Marco - nie. Wiosną Argentyńczyk z hiszpańskim paszportem grał więc w trzecioligowych rezerwach Lecha, które prowadził Ivan Djurdjević. O ile w pierwszej drużynie Vernon De Marco nie dał sobie rady w dwóch meczach w Ekstraklasie, gdy Nenad Bjelica wystawił go na lewej obronie, to u Djurdjevicia poczynał sobie całkiem dobrze. Był liderem trzyosobowej obrony, bo na taki system stawiał serbski szkoleniowiec. Wcześniej Argentyńczyk grał też na środku defensywy, a nie na jej boku. Dodatkowo - dobrze zaaklimatyzował się w Polsce, całkiem nieźle już mówi w naszym języku. Awans Djurdjevicia na głównego szkoleniowca pierwszego zespołu sprawił, że De Marco dostał od losu jeszcze jedną szansę. Zaczął grać w sparingach, a świetna dyspozycja - był najlepszym graczem w całej formacji defensywnej - sprawiła, że Lech przedłużył wypożyczenie ze Slovana o kolejny rok. - Z każdego zawodnika chcemy wydobyć to, co mają najlepszego. I to powoli się udaje. Przed nami jeszcze wiele pracy, ale on wie, że czeka nas ta robota. Dziś był wyróżniającym się zawodnikiem, strzelił ważną bramkę, ale pewne kwestie wciąż musimy poprawiać - mówił trener Djurdjević po wygranym 5-0 sparingu ze słowacką drużyną Zeleziarne Podbrezova. Vernon De Marco strzelił w nim pierwszego gola - po rzucie rożnym głową pokonał bramkarza rywali. Podobnie było kilka dni wcześniej w sparingu z mistrzem Izraela Hapoelem Beer Szewa. - Jestem szczęśliwy, że mogłem pomóc drużynie w tym meczu, jak i w tym ostatnim, ale to jest moja praca. Koncentruję się głównie na obronie - przyznaje Argentyńczyk, który ma też hiszpański paszport. Jeszcze tydzień temu był niepewny co do swojej przyszłości, dziś już odetchnął z ulgą. - Jestem szczęśliwy, że podpisałem umowę na kolejny rok i jestem szczęśliwy, że mogę tutaj, w Poznaniu zostać. Mam tylko nadzieję, że będzie to lepszy rok niż poprzedni - dodaje. Andrzej Grupa