Lech jesienią rozegrał 23 spotkania - 20 w Ekstraklasie oraz trzy w Pucharze Polski. We wszystkich od pierwszej do ostatniej minuty wystąpił Mickey van der Hart - 25-letni bramkarz ściągnięty przez "Kolejorza" latem z Eredivisie. Pierwszą część sezonu van der Hart miał niezbyt udaną - popełniał błędy, trudno było wskazać mecz, w którym dobrymi interwencjami potrafił solidnie wspomóc zespół. Końcówka była już znacznie lepsza - w Ekstraklasie przez ponad 450 minut był niepokonany, fenomenalne spotkanie rozegrał w Pucharze Polski przeciwko Stali Stalowa Wola. Wszystko wskazuje na to, że z kompletem minut na boisku może dociągnąć aż do końca maja. Trener Lecha Dariusz Żuraw dawał bowiem do zrozumienia, że młodzi zmiennicy van der Harta prezentują znacznie niższy poziom. Jak się okazuje, Mickey van der Hart miał nie tyle problemy z aklimatyzacją w Poznaniu, co zaczął tęsknić za domem. - Patrząc na to pierwsze pół roku mogę stwierdzić, że to był całkiem niezły okres. Był jednak czas, chyba w październiku, gdy nie byłem w takiej dyspozycji, w jakiej być powinienem. Na początku wszystko jest fajne i nowe, ale w pewnym momencie zdajesz sobie sprawę, że jednak twój dom jest daleko, podobnie i rodzina, a wtedy już jest znacznie trudniej. Mnie to właśnie spotkało - mówi bramkarz Lecha. Gdy w sierpniu przyjechali do niego bracia, po jednym ze spotkań razem wyszli do miasta. Tam van der Hart został "przyłapany" na jedzeniu kebaba w środku nocy. Holendrowi trudno było zrozumieć, dlaczego z tego faktu powstała taka afera, skoro miał czas wolny. Kibice jednak zaczęli szydzić z piłkarza, a na dodatek van der Hart nieco pod koniec roku przytył. Dobrą formą w ostatnich meczach odbijał jednak krytykę - w dziewięciu ostatnich spotkaniach został pokonany jedynie trzy razy. Teraz wrócił do Poznania wypoczęty, po blisko trzytygodniowym urlopie. - Pierwszy raz spędziłem tyle czasu w innym kraju i to był fajny okres. Jeśli jednak przez pół roku nie widzisz się z bliskimi, znajomymi, to bardzo fajnie, że możesz z nimi spędzić święta i Nowy Rok. Byłem w domu w Amsterdamie, moja przyjaciółka mieszka w Zwolle, było spokojnie i rodzinnie. A teraz jestem już gotowy do pracy - zapewnia Mickey van der Hart. Bramkarz Lecha przyznaje, że jego drużyna miała jesienią problemy, ale końcówka roku była już udana. - Wyniki czasami nie były takie, jakie być powinny, a my wiedzieliśmy o tym. Ostatnie dwa miesiące to już jednak lepsza gra, bardziej stabilna. Poprawiliśmy defensywę, musimy jeszcze popracować nad ofensywą, bo możemy być znacznie lepsi. Nie widzę powodu, dlaczego Lecha nie miałoby być w czołówce. A sam chciałbym zdobyć Puchar Polski - mówi bramkarz Lecha. Andrzej Grupa